Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co dalej z mężczyzną, który miał grozić posłance Małgorzacie Chmiel? "Miejsce osoby chorej jest w szpitalu, nie w areszcie"

Kamil Kusier
Kamil Kusier
Paweł Relikowski
9 września 2021 roku zatrzymano mężczyznę, który miał kierować groźby pod adresem posłanki Platformy Obywatelskiej, Małgorzaty Chmiel. Tego samego dnia, z uwagi na zachowanie wskazujące na zaburzenia, został przewieziony do szpitala specjalistycznego, gdzie do dnia 17 listopada 2021 roku przebywał pod obserwacją, w międzyczasie przechorowując koronawirusa. Obecnie mężczyzna przebywa w areszcie śledczym. Z tą decyzją nie zgadza się rodzina podejrzanego, zaś posłanka apeluje o przeniesienie mężczyzny z powrotem do szpitala.

- Mężczyzna został zatrzymany 17 listopada 2021 roku, tego też dnia sąd uwzględnił wniosek prokuratury o areszt tymczasowy na okres dwóch miesięcy - mówi prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Podejrzanemu w dniu zatrzymania postawiony został zarzut popełnienia przestępstwa z art. 190 par. 1 Kodeksu karnego tj. kierowania gróźb pozbawienia życia lub uszkodzenia ciała. Za ten czyn sprawca podlegać może grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Z uwagi na niski wymiar kary, w tym wypadku zwyczajowo stosowana jest grzywna. Dla pełnomocnika rodziny niezrozumiałym jest, dlaczego tym przypadku został zastosowany areszt tymczasowy.

Jak informuje Grażyna Wawryniuk, mężczyzna opuścił szpital specjalistyczny za zgodą lekarza placówki, według którego P. nie wymagał dalszej hospitalizacji.

- Mężczyzna nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów - dodaje prokurator Grażyna Wawryniuk.

Jak wskazuje rodzina zatrzymanego, już tutaj doszło do zaniedbania. Według informacji przekazanych "Dziennikowi Bałtyckiemu" Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje pierwsze 2 miesiące pobytu w szpitalu specjalistycznym, następnie zaś jest to ok. 80 procent kosztów pobytu.

- Wiemy, że P. w trakcie pobytu w szpitalu specjalistycznym przechorował COVID-19, po tym czasie z niewyjaśnionych przyczyn został przewieziony ze szpitala do aresztu - mówi rodzina zatrzymanego.

Bliscy podejrzanego nie rozumieją, co wydarzyło się w tym czasie w szpitalu. Wskazują na obecną sytuację panującą w psychiatrii i problemy szpitalach związanych z brakiem miejsc oraz brakiem personelu medycznego.

Obecnie prokuratura oczekuje na opinię biegłego sądowego, którą - jak twierdzi rodzina podejrzanego - przeprowadzono 30 listopada 2021 roku.

Warto dodać, że P. został objęty aresztem tymczasowym na okres dwóch miesięcy, zaś czas na wydanie opinii biegłego nie jest uregulowany żadnymi przepisami, w efekcie czego rodzina i sam zatrzymany na opinię może czekać w areszcie nawet 2 miesiące, co budzi spore kontrowersje, zwłaszcza, że mówimy o osobie chorej, która od 2006 roku wielokrotnie przebywała w szpitalu specjalistycznym.

- Niezrozumiałe jest dla nas, dlaczego P. jest opiniowany, skoro ma stwierdzoną od wielu lat schizofrenię - dodaje rodzina.

Rodzina podejrzanego ponadto informuje, że mężczyzna już wcześniej miał zostawiać inne liściki czy rachunki ze sklepów innym osobom publicznym, bo - jak twierdzą - w ten sposób chciał zwrócić na siebie uwagę.

- Nie wierzymy, że P. kierował pod adresem pani poseł jakiekolwiek groźby - dodają członkowie rodziny. - P. wielokrotnie chodził, prosił o pomoc zarówno finansową, jak i tą związaną z poczuciem bezpieczeństwa, także kierował listy - wielokrotnie - do różnych instytucji m.in. MOPS, Urzędu Miasta, dzielnicowego, czy też do Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku, na którą to zresztą szpital mu w październiku 2021 roku odpowiedział, sugerując skierowanie się do Izby Przyjęć.

Jak podkreśla rodzina zatrzymanego, nóż, który został dołączony do liścików, miał być znaleziony przy sprawcy, nie zaś odnaleziony bezpośrednio z listami.

Tym informacjom zaprzecza policja oraz posłanka Małgorzata Chmiel, która potwierdza, że list znajdował się w skrzynce na listy umiejscowionej na ścianie biura poselskiego.

- P. całe dnie spędzał poza domem, wychodził rano i wracał wieczorem, nosił w plecaku sztućce, bo robił sobie posiłki na dworze, stąd nasze przypuszczenia, że nóż, który został zabezpieczony to ten, którym przygotowuje sobie jedzenie - mówi rodzina zatrzymanego.

Zatrzymany, jak mówią jego bliscy, od jakiegoś czasu przestał przyjmować leki przypisane mu przez lekarza specjalistę, co miało skutkować zmianami w jego zachowaniu.

- Cała ta sytuacja działa się w chwili, gdy P. odstawił leki - mówi rodzina. - W jego stanie wystarczył impuls, jakaś reklama, ulotka, nie wiemy, dlaczego tam się znalazł i dlaczego pozostawił jakieś liściki.

Bez względu na dalszy tok postępowania, z umieszczeniem w areszcie osoby, która od blisko dwóch dekad leczy się psychiatrycznie, nie zgadza się również posłanka Małgorzata Chmiel.

- Miejsce osób, które potrzebują pomocy medycznej i specjalistycznej, jest w szpitalu, nie w areszcie śledczym z kryminalistami - mówi posłanka. - Jeżeli będę jakoś mogła pomóc, to wstawię się za tym panem, ponieważ w pierwszej kolejności powinna mu być udzielona pomoc specjalistyczna.

Jak dodaje posłanka Małgorzata Chmiel, nie zamierza jednak usprawiedliwiać czynu podejrzanego, tym bardziej, że mężczyzna został przez policję zatrzymany na gorącym uczynku.

- Fakt kierowania gróźb pod czyimkolwiek adresem jest niegodny - mówi Małgorzata Chmiel. - Nie chcę jednak, żeby sprawa gróźb pod moim adresem zbiegłą się ze sprawą tragicznie zmarłego Pawła Adamowicza. Nie może być zgody na agresję, czy to słowną czy fizyczną, ale skoro ten pan wymaga pomocy specjalistycznej, to powtórzę, że w pierwszej kolejności powinien właśnie taką pomoc otrzymać.

- Mamy nadzieję, że już wkrótce P. wyjdzie z aresztu i w najgorszym przypadku trafi do szpitala - mówi rodzina. - P. powinien być pod opieką specjalistów, otrzymywać leki na czas, mieć psychoterapię oraz inne zajęcia psychoterapeutyczne, które pozwolą mu odnaleźć się w codziennym życiu, a nie być zamknięty w areszcie śledczym. Areszt, a tym bardziej więzienie, nie jest takim miejscem.

- Nie chcemy usprawiedliwiać takiego zachowania chorobą, jednak jesteśmy przekonani, że P. bez niczyjej pomocy lub sugestii nie zrobiłby czegoś takiego. Świadczą o tym również liczne opinie lekarzy, którzy go badali.

Mężczyzna, jak wiemy z relacji rodziny, w areszcie czuje się zagubiony, nie jest świadomy tego, gdzie przebywa. Bliscy obawiają się, że może tam dojść do najgorszego, dlatego też apelują o pomoc nie tylko dla P, lecz również dla wszystkich osób, które pomimo stwierdzonej choroby psychicznej, zostały skierowane czy to do aresztu śledczego w związku z tymczasowym aresztowaniem, czy też wskutek prawomocnego wyroku trafiły do więzienia, gdzie odbywają karę pozbawienia wolności.

Jak ustalił "Dziennik Bałtycki" P. nie przyjmuje leków od 2 lat. Rodzina wobec jego zachowań jest bezradna, ponieważ - jak wielokrotnie ich informowano - dopóki zatrzymany nie zagraża komuś z otoczenia, nie ma prawnie możliwości, aby zmusić go do przyjmowania lekarstw.

Co dalej ze sprawą P.? Prokuratura czeka na opinię biegłego z dziedziny zdrowia psychicznego, na opinię czeka również rodzina i posłanka Małgorzata Chmiel, wspólnie powtarzając, że miejscem, w którym chora osoba podejrzana powinna przebywać, jest szpital specjalistyczny.

W podobnych tego typu sprawach sądy najczęściej kierowały osoby chore do aresztu śledczego, z czym nie zgadzał się m.in. prof. Adam Bodnar, były już Rzecznik Praw Obywatelskich.

- Trzeba zmienić przepisy i praktykę postępowania wobec osób z niepełnosprawnością psychiczną lub intelektualną, które są uczestnikami postępowania karnego. Inaczej prawa tych osób - a zatem człowieka w ogóle - będą w naszym kraju bardzo poważnie zagrożone – mówił prof. Adam Bodnar w 2018 roku, gdy prezentował raport pt. „Osoby z niepełnosprawnością intelektualną lub psychiczną w jednostkach penitencjarnych”.

W Polsce osoby zmagające się z chorobami psychicznymi oraz ich rodziny wielokrotnie już pozywały wymiar sprawiedliwości za nieuzasadnione kierowanie w/w osób do aresztu śledczego. Tak było m.in. w 2017 roku, kiedy to, decyzją Sądu Okręgowego w Warszawie, Skarb Państwa zmuszony był wypłacić blisko 100 tysięcy złotych odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne tymczasowe aresztowanie.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki