Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężko zdobyć prawo jazdy na Pomorzu. Tylko co czwarty egzamin jest zdany

Anna Werońska
T.Bolt
Na Pomorzu zaledwie co czwarty egzamin na prawo jazdy kategorii B kończy się pozytywną oceną - wynika z podsumowania przygotowanego przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Warszawie na podstawie danych z 2011 roku. Znajdujemy się tuż za województwem zachodniopomorskim, w którym zdawalność testów na prawko sięga zaledwie 24,6 proc.

Uprawnienia do jazdy samochodem najłatwiej zdobyć zaś w województwach podlaskim, mazowieckim i podkarpackim. Gdańsk jest jednym z tych miast, w których najwięcej kursantów nie kończy praktycznych egzaminów, podobnie jak Łódź czy Wrocław. Najłatwiej zaś zdać w Ostrołęce, Łomży i Suwałkach.

Wszyscy się zgadzają, że statystyki pokazują problem. Tyle że każdy upatruje go gdzie indziej. Zdaniem przedstawicieli WORD, normalne jest, że na terenie dużych miast zawsze warunki egzaminu są trudniejsze. Instruktorzy twierdzą z kolei, że aby statystyki przestały być tak absurdalne, należy zmienić ustawę, a kursanci przyznają, że skoro przepisy im na to pozwalają, zwiększają swoje szanse, zdając testy w mniejszych miastach, np. w Słupsku czy Elblągu. - Trzydzieści wymaganych godzin wyjeździłem w Gdańsku, ale na egzamin pojechałem z instruktorem do Elbląga. Zdałem za drugim razem, gdy moi koledzy mają za sobą już po cztery próby w Gdańsku i jeszcze nie otrzymali pozytywnej oceny - opowiada Jacek Zieliński, student z Gdańska.

Taką tendencję widzą też pracownicy WORD w Elblągu. - To, że przyjeżdżają do nas kursanci z innych, niedaleko położonych miast, nie jest niczym nowym - przyznaje Henryk Biedulski, egzaminator nadzorujący w WORD w Elblągu. - Wcześniej chodziło jednak o to, że u nas nie trzeba było długo czekać na egzamin. Teraz, gdy terminy wszędzie są podobne, taka migracja ma inne przyczyny i często są one całkiem logiczne, bo dla kursantów ułatwieniem może być chociażby to, że w Elblągu ruch jest mniejszy, a ulice przestronne - wskazuje.

Tomasz Matuszewski, pełnomocnik dyrektora ds. procesu egzaminowania WORD w Warszawie, dodaje nawet, że sam fakt, iż w małych miastach nie ma tramwajów, sprawia, że łatwiej zaliczyć. - Trudno więc oczekiwać, by zdawalność w Trójmieście była taka jak w Ostrołęce czy Łomży - podsumowuje. Zgadza się z nim Andrzej Pepliński, pełnomocnik dyrektora ds. egzaminowania PORD w Gdańsku. - Od lat niezmiennie mamy zdawalność na poziomie 25-30 procent. Na pewno ma na to wpływ duże natężenie ruchu, praktycznie przez cały czas, gdy egzaminujemy, czyli od godz. 6 do 22 - tłumaczy.

Instruktorzy jazdy uważają z kolei, że problem tkwi w całym systemie egzaminowania. - W 2010 roku Gdynia pod względem zdanych egzaminów była na ostatnim miejscu w Polsce, Gdańsk na czwartym od końca. To bardziej złożony problem niż mogłoby się wydawać - przypomina Janusz Chmielowiec, prezes gdańskiego oddziału Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia Kierowców, i dodaje, że po rozmowach z instruktorami pojawiły się pomysły, które aktualną sytuację mogłyby naprawić, ale do ich realizacji jeszcze daleko. - Zobaczymy, być może zmieni coś nowa ustawa o kierujących pojazdami. Dzisiaj problemem jest chociażby to, że egzamin teoretyczny kosztuje 22 zł, a praktyczny 112 zł. Kursanci wolą iść na tzw. chybił trafił niż dokupić dodatkowe godziny, bo liczą na to, że może się uda. WORD też muszą zarobić, więc nie ma wiele czasu, by wytłumaczyć kursantowi, co zrobił nie tak. A egzamin powinien wyglądać jak lekcja. Nawet jeśli ktoś nie zdał, powinien móc to omówić i przećwiczyć z egzaminatorem.

Nowa ustawa zmieni egzaminy

Przepisy, które miały obowiązywać już od lutego tego roku, mają wejść w życie w styczniu 2013 r.
Kursanci cieszyli się z przesuniętego o blisko rok terminu, bo testy teoretyczne po wprowadzeniu nowej ustawy mają być trudniejsze. Obecnie test teoretyczny ma pulę 500 pytań, która od przyszłego roku ma wzrosnąć siedmiokrotnie. W teście mają się też pojawić filmiki symulujące zdarzenia drogowe, a odpowiedzi na pytanie trzeba będzie udzielać w 10 sekund. Dlatego gdy się tylko pojawiła informacja o przesunięciu terminu wprowadzenia ustawy, kandydaci na kierowców masowo zaczęli się zapisywać się na egzaminy, by się załapać na "stare zasady". Teraz tzw. boom już minął. - Liczba chętnych wróciła do normy. Obecnie egzaminujemy po 600-650 osób dziennie - informuje Andrzej Pepliński, pełnomocnik dyrektora ds. egzaminowania w PORD.

Być może nowe przepisy przyniosą kursantom także kilka korzyści. Jak bowiem podkreśla prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej OSK, obecnie niektóre zasady obowiązujące na egzaminie są nieżyciowe. - Gdy silnik zgaśnie dwa razy, egzamin jest przerywany, a przecież to się zdarza na co dzień wielu dobrym kierowcom. Jeśli taka sytuacja nie powoduje utrudnień w ruchu, bo na przykład ulica jest pusta, nie powinna skutkować negatywną oceną na egzaminie - mówi Janusz Chmielowiec. - Dobry byłby system punktowy, w którym tego typu sytuacje oznaczałyby na przykład odjęcie punktów, a nie definitywne zakończenie egzaminu.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki