Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chaos jest wliczony w koszta zabawy na Open'erze

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Wiele osób przyjechało tylko na koncert Pearl Jam
Wiele osób przyjechało tylko na koncert Pearl Jam Piotr Manasterski/www.manas.pl
Spokojnie, wręcz sielsko toczy się życie w miasteczku festiwalowym oraz pod wszystkimi siedmioma arenami Heineken Open'er Festivalu. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o sytuacji przy wejściu na teren festiwalu oraz w punktach zakupu biletów. Niezwykłe zainteresowanie znakomitym - jak się później okazało - koncertem Pearl Jam spowodowało w czwartek wieczorem potężne perturbacje.

Kultowa kapela z Seattle rozpoczęła swój występ po godz. 22, jednak już dobre półtorej godziny wcześniej tysiące fanów rozpoczęło szturm głównego wejścia pod największą scenę. Z minuty na minutę atmosfera robiła się coraz bardziej nieprzyjemna. Oliwy do ognia dolał fakt, iż w punkcie przy dworcu w centrum Gdyni zabrakło specjalnych, festiwalowych opasek. Goście posiadający bilety nie mieli więc możliwości ich wymiany. Spotęgowało to tylko tłum przed wejściem na teren festiwalu. Fani, napierający na ochroniarzy, nie wytrzymywali nerwowo. To cud, że nic poważnego nikomu się nie stało.

Organizatorzy próbowali wszelkimi sposobami zniwelować te niedogodności. Krótko po godz. 21 Mikołaj Ziółkowski, szef agencji Alter Art, organizującej festiwal, poinformował, iż osoby z jednodniowymi biletami nie wymieniają ich już na opaski, lecz wchodzą pod scenę za przedarciem wejściówki.
- Nie da się ukryć, iż mnóstwo fanów przyjechało do Gdyni wyłącznie na koncert Pearl Jam - mówił Mikołaj Ziółkowski. - Stąd wynikła taka sytuacja.

Wielu fanów spóźniło się na występ zespołu ponad godzinę. Ludzie ci byli bardzo zawiedzeni. Mikołaj Ziółkowski tłumaczył jednak, iż podczas organizacji tak dużego festiwalu praktycznie nie ma możliwości uniknąć problemów.

- Fani muszą zrozumieć, iż to nie jest kino czy opera, gdzie można przyjść pięć minut przed rozpoczęciem koncertu i wejść od razu, bez kolejki - mówi Mikołaj Ziółkowski. - Czasu na wejście na teren festiwalu było sporo, można było wymieniać bilety na opaski i pojawić się tu już w środę. Jeśli ktoś chce przychodzić na koncert tuż przed rozpoczęciem go i życzy sobie z miejsca dostać się na koncert, niech się po prostu nie wybiera na festiwale plenerowe.

Na terenie festiwalowego miasteczka, a także podczas koncertów panował już spokój, emocje dotyczyły tylko muzyki . O bezpieczeństwo gości zadbał zresztą wokalista Pearl Jam, Eddie Vedder, który kilka razy apelował do fanów o spokój i prosił ich, aby uważali na siebie. Napominał też słuchaczy, żeby nie próbowali nosić innych fanów na rękach, co jest charakterystycznym elementem koncertów rockowych.

- Festiwal trwa cztery dni. Będziecie mieli jeszcze wiele okazji, aby robić to na innych imprezach muzycznych, teraz tego nie róbcie - mówił ze sceny Eddie Vedder.

Członkowie Pearl Jam woleli dmuchać na zimne, bo jeden z ich koncertów w Europie, w 2000 roku, na festiwalu w Roskilde, zakończył się tragicznie. Stratowanych na śmierć zostało aż osiem osób. Muzycy byli wtedy bardzo przybici psychicznie, na długie miesiące wycofali się z grania na żywo.
Na szczęście w Gdyni do takich sytuacji nie doszło, a w piątek w porównaniu z czwartkiem sytuacja wyglądała już dużo lepiej. Fani byli więc zadowoleni.

- Mimo niektórych niedogodności atmosfera festiwalu jest wspaniała - mówi Tomasz Krzesiński ze Słupska - zarówno na polu namiotowym, jak i pod scenami. Dawno nie byłem na tak dobrych koncertach. Nie żałuję, że przyjechałem do Gdyni.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki