Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bytovia znowu bez zwycięstwa. Piłkarze z Bytowa przegrali z Podbeskidziem Bielsko-Biała

Przemysław Drewniak
Fot. Grzegorz Galasiński
W sobotnim meczu 24. kolejki Fortuna 1. Ligi Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało Bytovię Bytów 3:1. Bramki dla gospodarzy zdobyli Bartosz Jaroch (dwie) i Roberto Gandara, który skutecznie egzekwował rzut karny. Górale zrehabilitowali się po porażkach w pierwszych dwóch meczach rundy wiosennej.

Dwie kolejki wystarczyły, by atmosfera w bielskim klubie zmieniła się o 180 stopni. Bojowe nastroje i optymizm przed sartem rundy szybko musiały ustąpić miejsca nerwom i presji, które pojawiły się po porażkach ze Stalą Mielec i Wartą Poznań. Doszło nawet do rozmów kierownictwa klubu z trenerem Krzysztofem Brede - na razie spokojnych, ale mających dać do zrozumienia, że na kolejne porażki nie ma miejsca. Zwycięstwo z Bytovią było więc koniecznością - zwłaszcza, ze zespół z Kaszub przyjechał w Beskidy pogrążony fatalną serią 14 kolejnych meczów bez zwycięstwa.

Bytovia rozpoczęła mecz w głęboko defensywnym ustawieniu, mając na uwadze, że atak pozycyjny nie jest najsilniejszą stroną Podbeskidzia. Do gospodarzy uśmiechnęło się jednak szczęście, bo zamienili na bramkę jeden z pierwszych stałych fragmentów gry. Po rzucie wolnym z piłką w polu karnym ładnie zabrał się Kamil Wiktorski, jego uderzenie zablokowali obrońcy, ale dzieło kolegi wykończył Bartosz Jaroch, z bliska pakując futbolówkę do bramki.

Prawy obrońca był jednym z pięciu nowych piłkarzy w wyjściowym składzie Podbeskidzia w porównaniu do przegranego meczu w Poznaniu. I trzeba przyznać, że roszady trenera Brede były trafne. Bielszczanie grali pewniej w obronie, przeważali i z łatwością stwarzali sobie okazje do zdobycia bramki. Jedną z nich sprytnie wykorzystał Valērijs Šabala. Reprezentant Łotwy, który wkrótce wystąpi przeciwko Polsce w eliminacjach Euro 2020, przejął piłkę w polu karnym po podaniu Sierpiny, zahaczył o nogę Krzysztofa Bąka i przewrócił się w polu karnym. Sędzia Jacek Małyszek bez cienia wątpliwości wskazał na jedenasty metr, wzbudzając konsternację obrońcy Bytovii. Znacznie ostrzejszy w swojej reakcji był Adrian Stawski - trener gości wyczekał do końca pierwszej połowy, by przy zejściu do szatni powiedzieć sędziemu co sądzi o jego pracy. W efekcie został przez arbitra usunięty z ławki rezerwowych.

Stawski już z perspektywy trybun oglądał, jak jego zespół przedłuża swoją rekordową serię bez wygranej. Goście co prawda zyskali nadzieję tuż przed przerwą, gdy po szybkiej akcji i dokładnym podaniu Macieja Dampca piłkę do siatki skierował Sławomir Duda, ale to tylko zmotywowało Górali do lepszej gry po przerwie. Bielszczanie wręcz rzucili się do ataku i po raz pierwszy w tym sezonie wyglądali jak drużyna, której oczekują kibice przy Rychlińskiego. Grali agresywnie, dokładnie, z ogromnym parciem na bramkę. Ta w wielu akcjach była jednak jak zaczarowana - pechową serię jeszcze przed przerwą rozpoczął Šabala, który główkował w słupek. Obramowanie bramki ratowało Bytovię jeszcze dwukrotnie, po interwencji jednego z obrońców i strzale Pawła Oleksego. Świetnie prezentował się także bramkarz Andrzej Witan, który kilka razy naprawiał błędy bardzo źle zorganizowanej obrony swojej drużyny.

Góralom z całego multum sytuacji udało się wykorzystać jedną - do siatki po podaniu Dominika Jończego po raz drugi trafił Jaroch.

PSG kolejny raz zawiodło w Lidze Mistrzów. "To przez złe podejście kluczowych zawodników do meczu"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki