Problem dotyczy tysięcy Pomorzan. W momencie przejęcia przez bank 18 oddziałów kasy zrzeszało ponad 18 tysięcy członków. Problem w tym, że wiele osób zaciągnięte w kasie kredyty spłaciło wiele lat temu. O składkach członkowskich nawet nie pamiętają, bo były doliczane do rat. Niektórzy są zdumieni żądaniami banku, inni się boją.
- Kredyt w SKOK spłaciłam jakieś 25 lat temu. Myślałam, że to zamknięta sprawa. Dokumenty dawno wyrzuciłam, bo kto by je tyle lat trzymał. A tu nagle dostaję pismo, że mam zapłacić prawie 200 złotych "zadeklarowanego, a nie zapłaconego udziału członkowskiego" do 6 marca. Bank straszy też sądem. Emerytura z trudem starcza mi na życie, a tu taka niespodzianka. Za co ja mam właściwie płacić temu bankowi? - pyta mieszkanka Człuchowa.
Gdynia. Pod szyldem Alior Banku wyłudzali pieniądze
Inny Czytelnik mówi: - Ja z kolei jakieś 2-3 lata wcześniej dostałem pismo, że mam zaległości w składkach. Poszedłem zapytać o co chodzi, bo kredyt spłaciłem w 2009 roku. Pani w kasie uspokoiła mnie, że to nic takiego, tylko jak będę chciał zaciągnąć kolejny kredyt, to będę musiał uzupełnić ten wkład. Kredytu już nie brałem...
Dlaczego bank zamiast wypłacać udziały - żąda wpłat?
- Zgodnie z art. 74 i ust. 6 ustawy o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych fundusze własne przejmowanej kasy przeznacza się w pierwszej kolejności na pokrycie jej strat. Z uwagi na fakt, że kasa im. św. Jana z Kęt miała stratę bilansową, fundusz udziałowy kasy został w całości przeznaczony na jej pokrycie - mówi Julian Krzyżanowski, rzecznik prasowy Alior Banku. - Powyższe działanie wynika bezpośrednio z przepisów prawa i nie jest w żaden sposób uzależnione od decyzji Alior Banku, jako banku przejmującego kasę. Krótko mówiąc, w przypadku wystąpienia strat, które zostały pokryte z funduszu udziałowego, nie ma możliwości zwrotu spółdzielcom wpłaconych przez nich udziałów. Jako że część spółdzielców nie wpłaciła ich w całości, bank wystąpił do nich z wezwaniem do wniesienia brakujących, a obowiązkowych wpłat - twierdzi rzecznik banku.
Według Krzyżanowskiego, uprawnienie banku do żądania zapłaty należności wynika stąd, że stał się on w momencie przejęcia kasy jej następcą prawnym.
Tych, którzy mają teraz płacić po kilkaset złotych, te tłumaczenia nie satysfakcjonują. O sprawie poinformowali rzecznika konsumentów w Człuchowie. - Zgłosiło się już do mnie 6 osób z wezwaniami do zapłaty, które otrzymali od Alior Banku - mówi Mariusz Słomion, powiatowy rzecznik konsumentów w Człuchowie. - Żądane należności opiewają na kwoty od 200 do 300 zł. Każda sytuacja jest inna: wezwania do zapłaty dotyczą np. potrąceń z tytułu czynnego konta w SKOK, czy nie opłaconych składek członkowskich. Na razie namawiam każdego z klientów, żeby zgłosił reklamację do Alior Banku, przesyłając ją do wiadomości Komisji Nadzoru Finansowego oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Według Słomiona, problem powinny wyjaśnić jednostki nadzorujące, bo nie dotyczy on pojedynczych osób, ale interesów zbiorowych konsumentów, kilku czy nawet kilkunastu tysięcy mieszkańców Pomorza.
- Sam również będę zwracał się o opinię w tej sprawie do KNF i UOKiK. Ważne jest żeby jasno określić, czy bank ma rację wysuwając swoje żądania. Ja mam co do tego wątpliwości - stwierdza Słomion.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?