Tym razem bez nurkowań, a za pomocą elektronicznego sprzętu i podwodnego robota nurkowie Baltictech i znany nurek i eksplorator Tomasz Stachura badali wrak s/s Karlsruhe. Ekspedycja, kolejna już, przyniosła nowy materiał do analiz szczątków statku, który spoczywa na dnie na północ od Ustki.
- Wyprawa zakładała badania, za pomocą robota, terenu wokół wraku Karlsruhe - mówi Tomasz Stachura, nurek, badacz, właściciel firmy Santi Diving i organizator poszukiwań wraku ORP Orzeł. - Nurkowaliśmy do Karslruhe już trzykrotnie w czasie poprzednich ekspedycji. Dość dużo zdołaliśmy zobaczyć, udokumentować, m.in. zawartość ładowni. Należy jednak podkreślić, że wrak spoczywa na dużej głębokości, 88 m. Nurkowie mogą przebywać w takich warunkach około 20 minut. Nie jesteśmy w stanie sprawdzić dokładnie, co znajduje się dookoła. Dlatego potrzebowaliśmy robota.
Robot dokładnie przeczesał metr po metrze całe dno wokół wraku. W operacji tej ekipę Baltictech wspierali dokonujący pomiarów operatorzy firmy Mewo. Badania prowadzono przez trzy doby, robot pracował pod wodą łącznie kilkanaście godzin, dostarczając materiał filmowy. Sprawdzono łącznie 4 km kw. dna.
Kamery robota pokazały m.in. dość dużo drobnego wyposażenia, które wypadły z Karlsruhe, gdy statek opadał na dno, a także 10 skrzyń.
- Większość z nich jest nadal zamknięta, ale w dwóch, które były otwarte dostrzegliśmy coś, co przypominało żyrandol lub szczątki obrazów w ramach. Można zatem przyjąć, że na pokładzie tego statku były, obok pasażerów i innych ładunków także drogocenne przedmioty - mówi Tomasz Stachura.
To dość frapujący wniosek, w kontekście założenia, że na pokładzie s/s Karlsruhe mogła być transportowana legendarna Bursztynowa Komnata.
- Nigdy nie szukaliśmy Bursztynowej Komnaty - podkreśla jednak Tomasz Stachura. - Ta sprawa "wypłynęła" po odnalezieniu wraku parowca Karlsruhe. Wiedzieliśmy, że był to ostatni statek, który opuścił Królewiec przed wkroczeniem Armii Czerwonej wiosną 1945 r (wg przekazów historycznych to w Królewcu Niemcy przetrzymywali zrabowaną na terenie ZSRR Bursztynową Komnatę -red.). Organizujemy wyprawy do wraku Karslruhe po to, by dokończyć badania tej zatopionej jednostki, a nie szukać zaginionego skarbu.
Przed wyprawą nurkowie Baltictechu mieli informacje, że 13 kwietnia 1945 r., gdy w ataku radzieckiego lotnictwa na niemiecki konwój zatopiony został Karlsruhe, na dno poszedł jeszcze jeden niemiecki statek, a Rosjanie stracili dwa samoloty.
- Po dokładnym zbadani dna wokół Karlsruhe, udało nam się potwierdzić obecność drugiego wraku, oddalonego tylko 550 metrów od "naszego" parowca - czytamy w relacji na stronie Baltictechu. - Czy jest to jednostka powiązana z wydarzeniami z 13 IV 1945 r., pokażą kolejne badania.
Wg wstępnych założeń, kolejna wyprawa "projektu Karlsruhe" powinna wyruszyć wiosną 2021 r.
- Chcielibyśmy się uporać z kwestiami organizacyjnymi do maja przyszłego roku, kiedy temperatura wody pozwoli nam nurkować - podkreśla Stachura. - Najprawdopodobniej w miejsce zatopienia Karlsruhe wrócimy. Wiele oczywiście zależy od kwestii finansowych. Należy pamiętać, że jesteśmy grupą prywatnych pasjonatów, a badania wraków są "turbo kosztowne". Niemniej chcemy w dalszych badaniach wraku Karlsruhe uczestniczyć.
W czasie wyprawy, członkowie ekspedycji uczcili minutą ciszy pamięć 970 niemieckich uchodźców i marynarzy, którzy zginęli wraz z Karlsruhe oraz 6 radziecki lotników. Na wody Bałtyku złożony został wieniec.
Dodajmy, że ostatnia wyprawa odbyła się pod nadzorem Inspektora Urzędu Morskiego z Gdyni, a prace pomiarowe prowadzone były z jednostki badawczej Mintaka I.
Bursztynowa Komnata ukryta we wraku? Podwodny robot sfotografuje wrak parowca „Karlsruhe”. Trwają przygotowania do ekspedycji
Warto przypomnieć, że Tomasz Stachura i ekipa Baltictechu poszukiwali wraku s/s Karlsruhe od 2019 r. Wg zapisów historycznych statek ten był w składzie konwoju, który w kwietniu 1945 r. jako ostatni wyszedł z Królewca, oblężonego przez Armię Czerwoną. Niemcy ewakuowali na pokładzie statków żołnierzy, sprzęt, cywilnych uchodźców z Prus Wschodnich (operacja ta nosiła kryptonim Hannibal). 13 kwietnia na północ od Ustki niemiecki konwój został zaatakowany przez lotnictwo radzieckie. Karlsruhe poszedł na dno, a jego wrak od momentu zatopienia nie był zlokalizowany. Tomasz Stachura i nurkowie Baltictech odkryli go jesienią tego roku.
- Nie chcemy się "nakręcać", ale jeśli Niemcy chcieli wywieźć Bursztynowa Komnatę z Królewca przez Bałtyk, to parowiec Karlsruhe był dla nich ostatnią szansą – mówił wówczas Stachura.

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?