Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogdan Borusewicz kontra Piotr Duda. Spór o dziedzictwo Solidarności zszedł do koszar

Ryszarda Wojciechowska
Jak bumerang w naszej polityce ostatnio wróciło pytanie - kto w stanie wojennym stał po czyjej stronie. Tym razem za sprawą marszałka Bogdana Borusewicza, który zaatakował Piotra Dudę, twierdząc, że obecny lider Solidarności w tamtym czasie "był po drugiej stronie", ochraniając, jako żołnierz dywizji powietrzno-desantowej, radio i telewizję. To stwierdzenie zaogniło też spór między starą a obecną "S".

Oburzeni związkowcy ślą do marszałka protesty i oświadczenia. Marszałka bronią jego dawni związkowi koledzy. On sam od tamtej wypowiedzi postanowił milczeć. I nie odpowiadać między innymi na to - po co mu to było? Borusewicz nie tylko stwierdził, że Duda w czasie stanu wojennego stał po niewłaściwej stronie, ale też dodał, że obecne kierownictwo nie ma nic wspólnego ze starą Solidarnością. Marszałek mówił, że "S" jest dziś normalnym, tracącym jeszcze na znaczeniu związkiem zawodowym, a Duda buduje jego kosztem pozycję polityczną.

Przewodniczący Duda, pytany o te zarzuty, odparł w TVN24: "Widać, że się robi nerwowo. Że jeśli ktoś podnosi rękę na władzę, to mu tę rękę trzeba odrąbać". Dodał, że jeśli panowie robią się nerwowi, to niech zażyją melatoninę, lecz niech ją kupią, ale za swoje pieniądze, a nie z budżetu państwa. Przypomniał słowa byłego szefa związku, że "egzamin z Solidarności zdaje się przez całe życie".

- Ja się staram go zdawać codziennie, a pan marszałek go oblał, zdradził Solidarność, zostawił robotników, którzy go wynieśli na urząd marszałka Senatu, i teraz przyjmuje z Platformą Obywatelską antypracownicze rozwiązania w kodeksie pracy. I to jest ze strony pana marszałka jedno wielkie świństwo" - stwierdził. Jego zdaniem, gdyby Borusewicz był 10 lat młodszy, też byłby wcielony do zasadniczej służby wojskowej.

W Solidarności wrze. Listy oburzenia płyną do marszałka Borusewicza z różnych regionów. Szef zachodniopomorskiej Solidarności Mieczysław Jurek pisze, że kiedyś bronił Borusewicza przed takimi niesłusznymi atakami. A dzisiaj marszałek go rozczarował.

"Przecierałem oczy ze zdumienia, gdy czytałem, że marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, który od lat piastuje wysokie funkcje publiczne i jest czynnym politykiem, podejrzewa obecnego przewodniczącego NSZZ Solidarność, że chce robić karierę polityczną. Chciałoby się powiedzieć »przyganiał kocioł garnkowi«, ponieważ jak na razie to Bogdan Borusewicz odszedł ze związku do polityki, a nie np. Piotr Duda" - pisał w liście.

Jeszcze ostrzej mówią o tej sprawie działacze "S" w Stoczni Gdańskiej. Piszą, że trzeba być nikczemnym człowiekiem, fałszującym historię dla doraźnych korzyści, by formułować dziś takie zarzuty z odbywania obowiązkowej służby wojskowej. "W haniebnych wypowiedziach w »Rzeczpospolitej« mówi Pan o tym, że zmieniła się Solidarność. Nie, Panie Marszałku Senatu, to nie Solidarność wraz z setkami tysięcy członków się zmieniła. To Pan, człowiek opływający w luksusy, pełniący najwyższe stanowiska państwowe, zmienił swój sposób myślenia i rozumowania".

Janusz Śniadek, były szef "S", obecnie poseł PiS, mówi nam: - Tej wypowiedzi marszałka Borusewicza, dawnej ikony Solidarności, wysłuchałem z wielkim zdumieniem i niesłychaną przykrością. Bo oto okazało się, że nie ma takich granic przyzwoitości, których przekroczenia ojcowie Solidarności by nam Polakom zaoszczędzili. Budowanie zarzutu wobec osoby, która w latach 80. była w wieku poborowym, że w tamtym czasie służyła w wojsku, to przekroczenie wszystkich granic przyzwoitości i tego tłumaczyć chyba dalej nie trzeba.

Inaczej na to patrzy Jerzy Borowczak - związkowiec, ale też poseł PO. Na pytanie, po czyjej stronie ma w tym sporze serce, a po czyjej rozum, odpowiada, że tu nie chodzi o serce i rozum. Uważa on, że w tamtym czasie ludzie podejmowali różne decyzje.
- Bywało tak, że przychodziły wezwania do stawienia się w jednostce wojskowej. I niektórzy, jak np. Wiesiek Walendziak, darli te wezwania i się do wojska nie stawiali. A jak ich WSW złapała, to mówili, że oni w armii dyktatora Jaruzelskiego walczyć nie będą. I ponosili konsekwencje. Ale też rozumiem takich jak mój brat, który nigdy nie działał w opozycji i uważał to za stratę czasu, a służył w Ludowym Wojsku Polskim w latach 80.

Borowczak przypomina, że on sam przed rokiem 80 służył w jednostce specjalnej na Bliskim Wschodzie, ale - jak tłumaczy - nie był wówczas w opozycji. Za to w 1982 roku nie dał się wcielić do rezerwy. Wolał trafić do więzienia. Jego zdaniem, każdy miał prawo odsłużyć wojsko, ale nie powinien z siebie wtedy robić bohatera. Tak jak to robi Karol Guzikiewicz, który w latach 80. był w armii Jaruzelskiego, a teraz próbuje zrobić z siebie wielkiego bojownika o wolność i demokrację.

Henryka Krzywonos-Strycharska uważa, że w tym sporze rację ma Bogdan Borusewicz, który mówi, że obecna "S" i ta z roku 1980 to dwie różne opcje.

- Obecna Solidarność jest przypisana jednemu odłamowi politycznemu, czyli PiS. A związkowcy z "góry", zamiast bronić spraw robotniczych, bardziej koncentrują się na tym, jak się dostać na listy.

W rozmowie z nami marszałek Bogdan Borusewicz stwierdził, że wszystko, co miał do powiedzenia w tej sprawie, już powiedział. Dodał tylko: - Moim celem nie było obrażanie kogokolwiek, tylko pokazanie, jak się ten związek zmienił.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki