Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bałtyk: W okolicach Darłowa zatonął kuter

Tomasz Turczyn, Hubert Bierndgarski, Mateusz Węsierski
W akcji bierze udział statek ratowniczy Tajfun oraz R-26 a także śmigłowiec ratowniczy Marynarki Wojennej i samolot rozpoznawczy Straży Granicznej
W akcji bierze udział statek ratowniczy Tajfun oraz R-26 a także śmigłowiec ratowniczy Marynarki Wojennej i samolot rozpoznawczy Straży Granicznej Robert Kwiatek/Archiwum
Około 10 mil morskich na północny zachód od Darłowa - przed południem zatonął tam prywatny jacht motorowy "Mariola". Trwa akcja poszukiwawcza 43-latki, którą oficjalnie uznano za zaginioną.

Na pokładzie było dziewięć osób, a za sterem stał 57-letni darłowianin. W niespełna minutę - jak opisywali uratowani rozbitkowie - "Mariola" poszła na dno, a osiem osób wylądowało w morzu. Z relacji ocalałych wynika, że wraz z jednostką utonęła 43-letnia żona 57-latka.

- To był moment, jak znaleźliśmy się w morzu - mówił "Polsce Dziennikowi Bałtyckiemu" jeden z uratowanych.

- Na połów wypłynęliśmy rano, było nas sześć osób z Miastka i okolic plus szyper z żoną i córką. Nie mieliśmy kamizelek ratunkowych, ale na jachcie były koła ratunkowe - dodał inny.

Rozbitkowie mieli dużo szczęścia, bowiem w pobliżu miejsca tragicznego zdarzenia pływało dużo innych jednostek, które także wybrały się na wędkowanie. To one jako pierwsze pospieszyły na ratunek.

- Rozbitkowie dotarli na ląd w dobrym stanie - ocenił w darłowskim porcie Romuald Kaczmarek, lekarz dyżurny z Pogotowia Ratunkowego w Darłowie. - Są w szoku powypadkowym, ale nie ma u nich zagrożenia życia.

Z relacji rozbitków wynika, że łodź z Darłowa, która miała około ośmiu metrów długości, poszła rufą w górę i następnie położyła się na prawą burtę i bardzo szybko zatonęła. - Jednostka wypłynęła w pierwszy lub drugi rejs. Jej właściciel, który stał za sterem, jest człowiekiem obeznanym z morzem. To rybak mający też patent sternika motorowodnego - mówi Mirosław Krajewski, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku.

Dochodzenie w sprawie przyczyny wypadku prowadzi Izba Morska w Szczecinie. Sprawą zajmuje się także Urząd Morski w Słupsku i policja. W porcie 57-letni szyper został "przebadany" alkomatem. - Mężczyzna był trzeźwy - mówi sierż. Iwona Ordak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sławnie. - Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że prywatna łódź mogła być przeciążona i to doprowadziło do dramatu. Nie jest to jednak ostatecznie potwierdzone i będziemy to weryfikować w toku dalszego postępowania - zaznacza.

Wrak jachtu motorowego - według Urzędu Morskiego w Słupsku - znajduje się na głębokości około trzydziestu metrów. Trwa akcja poszukiwawcza 43-latki, którą oficjalnie uznano za zaginioną.

Kilkanaście dni temu w odległości dwudziestu mil morskich od Ustki tonął kuter z 18 osobami na pokładzie. Wtedy jednak ratownicy dotarli na miejsce wypadku na czas i udało się uratować zarówno załogę, jak i uszkodzony kuter.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki