Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awans w zasięgu Lotosu

Patryk Kurkowski
Gdynianki czeka teraz mecz w Jekaterynburgu
Gdynianki czeka teraz mecz w Jekaterynburgu T. Bołt
Lotos Gdynia minął półmetek w prestiżowej Eurolidze. Niestety, po dotychczasowych występach podopiecznych Javiera Forta Puente pozostał pewien niedosyt. Bo dwie wyjazdowe wygrane, które diametralnie zmieniłyby układ w tabeli, wymknęły się z rąk naszych koszykarek.

Biało-żółto-niebieskie nadal mają spore szanse na awans do drugiej rundy rozgrywek, ale muszą przerwać koszmarną serię porażek na wyjazdach.


Gdyńska drużyna wygrała 2 z 7 spotkań. Bilans jest bardzo niekorzystny, ale wcale nie jest koszmarny. Trzeba przecież pamiętać, że Ros Casares Walencja, Galatasaray Stambuł oraz UMMC Jekaterynburg to zespoły ze zdecydowanie wyższej półki, nieosiągalne dla reszty ekip z grupy A.
Nie oznacza to, że gdynianki w meczach z zespołami o podobnym potencjale były bezbłędne. Wręcz przeciwnie. Lotos niespodziewanie przegrał na Węgrzech z debiutantem. Uni Seat Györ wykorzystał zdecydowanie słabszy dzień naszych zawodniczek, zagrał dobrze w ataku, w efekcie odniósł pierwszą i jedyną dotąd wygraną w Eurolidze. Ta porażka pokrzyżowała plany Lotosu.


- Nie planowaliśmy porażki z Uni Seat, liczyliśmy na zwycięstwo, ale niestety nie trafiliśmy tego dnia z dyspozycją - powiedziała Justyna Żurowska, skrzydłowa Lotosu.


W kategoriach wpadki nie można rozpatrywać przegranego meczu z ZVVZ USK, ale bliskość zwycięstwa sprawiła, że można mówić o pewnym niedosycie. Zwłaszcza że ta wygrana wiele by zmieniła w układzie tabeli.


- Ale kolejne nasze spotkania były już bardzo dobre. Choćby mecz z Galatasaray w Stambule, gdzie podjęłyśmy walkę z rywalkami, czy też spotkanie w Pradze z ZVVZ USK, kiedy doszło do niespodziewanej sytuacji, bo opuścić salę za dwa przewinienia techniczne musiał trener. Gdybyśmy wygrały z węgierską drużyną, to z pewnością nasze nastroje byłyby znacznie lepsze - dodała Żurowska.


Sęk w tym, że wyjazdowy marazm Lotosu ciągnie się już od blisko trzech lat. Dokładnie 10 grudnia 2008 roku biało-żółto-niebieskie ostatni raz sięgnęły po triumf na obcym terenie. Wygrały wówczas po dogrywce z Jolly JBS Sibenik. Od tamtej pory zespół z Gdyni przegrał w Eurolidze 15 kolejnych meczów na wyjeździe.


- Nie wygrałyśmy na wyjeździe, ale grałyśmy przecież bardzo dobrze. I w Pradze, i Stambule byłyśmy blisko zwycięstwa. Być może w decydujących momentach zabrakło większej pewności w naszych poczynaniach albo po prostu szczęścia.


W rewanżach Lotos nie może sobie pozwolić na brak wygranej na obcym terenie, bo to przekreśliłoby szanse na awans. 
- Myślę, że wyjazdowe spotkanie we Francji z Bourges Basket i rewanż z ZVVZ USK będą kluczowe - stwierdziła Żurowska.


Żeby dopiąć swego, gdynianki muszą się też poprawić w obronie. W grupie A gorszy pod tym względem jest tylko Uni Seat Györ, a w całej Eurolidze jeszcze tylko dwa inne zespoły - Gospic Croatia oraz Frisco Brno.


- Jesteśmy już na to wyczulone. Same już to zauważyłyśmy. Trener zresztą również nam to podkreślał, że naszym problemem wcale nie jest atak, ale obrona.
Być może charakternemu Lotosowi uda się też sprawić niespodziankę na własnym parkiecie. Choćby z Galatasaray.


- Jesteśmy nieobliczalne, chociaż nie do końca to widać. Ale z meczu na mecz spisujemy się coraz lepiej. Dobrze gramy pod koszem i na obwodzie, więc jeśli trafimy z dyspozycją, to mogę pokusić się o stwierdzenie, że będzie nas stać na wygranie z tym zespołem.


W środę, w pierwszym spotkaniu rewanżowym Lotos zagra w Jekaterynburgu z miejscowym UMMC. Początek o godz. 15 czasu polskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki