Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Atmosfera walki i konfliktu przenika z góry do ludzkiej codzienności". Krzysztof Zaczyński o "Martial Hearts" - nowej płycie zespołu Spoiwo

Rafał Mrowicki
Rafał Mrowicki
Tomasz Cieślikowski/Materiał prasowy
Po sześciu latach od wydania bardzo dobrze przyjętego debiutu "Salute Solitude", gdański zespół Spoiwo wydał niedawno drugi album pt. "Martial Hears", na którym eksploruje nowe środki wyrazu oraz brzmienia. Jest na nim więcej elementów muzyki elektronicznej oraz inne formy przekazywania emocji. - Atmosfera walki i konfliktu przenika z góry do ludzkiej codzienności. Płyta oddaje w pewien sposób nastroje i emocje związane ze sprawami politycznymi. To kwestia pewnego dorastania. Wcześniej nasza muzyka miała bardziej eksplozywny charakter, bardziej typowy dla post rocka - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" Krzysztof Zaczyński - grający w zespole Spoiwo na syntezatorze i gitarze basowej.

Co oznacza tytuł "Martial Hearts"? To gra słów nawiązująca do anglojęzycznej nazwy sztuk walki (ang. "martial arts")?
Krzysztof Zaczyński, Spoiwo: To gra słów. Słowo "martial" z angielskiego oznacza ‘wojenny’ lub ‘wojowniczy’, ale w naszym tytule nie traktowałbym tego tak dosłownie. Etymologicznie to słowo pochodzi od słowa "Mars", czyli rzymskiego boga wojny. Chodzi nam o oddanie pierwiastka walki, która ma szeroki kontekst. Walka, konflikt, zmaganie – to tematy przewodnie tego albumu. Życie alternatywnego zespołu to zmaganie się z różnymi przeciwnościami, czy to logistycznymi czy finansowymi, ale też walka z własnymi słabościami. Przede wszystkim oddaje to klimat ostatnich paru lat. Atmosfera walki i konfliktu przenika z góry do ludzkiej codzienności. My również ścieraliśmy się tworząc ten album, podejrzewam, że relacje między nami byłyby lepsze, gdyby nie to, że gramy w zespole, gdzie musimy często akceptować i odrzucać nawzajem swoje własne pomysły, bo finalnie może powstać tylko jedna wersja utworu, okładki itd.

Dźwięki są komentarzem do rzeczywistości w szerszym znaczeniu, czy głównie do waszych osobistych przeżyć?
Trudniej nam komentować rzeczywistość nie mając wokalu. Na tym albumie pojawiają się wokalizy. Są kolejnym instrumentem, ale trudno tu odczytać konkretne słowa czy przekaz. Nie jesteśmy Siksą, u której warstwa tekstowa i sam performens mają znacznie głębszy kontekst polityczny. My nigdy nie byliśmy zespołem zabierającym jakiś wyrazisty głos w sprawach politycznych, nawet jeżeli jako pojedyncze osoby mamy bardzo jasne czy zdecydowane poglądy. Ale czy zwłaszcza teraz nie powinniśmy? Nawet jeżeli to ma być jakiś komunikat w mediach społecznościowych, to muszą się na to zgodzić wszyscy członkowie zespołu. Wiele zespołów o znaczenie większej publice niż nasza – milczy albo jest powściągliwa. Brak wspólnego stanowiska? Kalkulują? Boją się reakcji fanów? Nasza świadomość jako zespołu się pogłębia, nie można odwracać oczu od tego co się dzieje. Płyta oddaje w pewien sposób nastroje i emocje związane ze sprawami politycznymi. Nie powiedziałbym, że sama w sobie może oddać coś konkretnego.

Co w tobie wzbudza niepokój, który przekładasz na muzykę?

Na pewno wydarzenia ostatnich lat są dla mnie bodźcami. Osobiście dotknęła mnie śmierć Pawła Adamowicza. Brałem udział w protestach, byłem na Strajku Kobiet. To, co robi PiS na przestrzeni ostatnich lat, to podsycanie nienawiści, budowanie polityki na tworzeniu wroga. Oni robią to na wielu poziomach. To ma swój wyraz w różnych formach, choćby w sposobie wspierania finansowego regionów, których władze nie wspierają PiS. To wskazywanie, że są "my" i "oni". To budowanie wewnętrznej wojny w kraju, który zawsze był niespójny, ale to granie na najniższych możliwych emocjach, które prędzej czy później trafią na podatny grunt. Czuję, że nasz kraj jest w stanie emocjonalnej i światopoglądowej wojny.

Jak słucham waszej nowej płyty, to słyszę na niej dużo niepokoju, napięcia. Nieco inaczej niż na debiutanckim "Salute Solitude", na której również było słychać mrok, emocje niezbyt pozytywne. Tym razem nieco inaczej porozkładaliście akcenty, napięcie, czemu też służyła zmiana środków wyrazu. Znacznie więcej tu elektroniki. Najrówniej te akcenty elektroniczno-instrumentalne podzieliliście w utworze "Oyum".
Wydaje mi się, że to utwór, w którym te elementy są najbardziej zbalansowane. W pozostałych zazwyczaj elektronika bierze górę nad pozostałymi. Jednak wracając jeszcze do poprzedniego pytania, to "Salute Solidute" było bardziej introspektywnym albumem, trochę o nas. Był to pewien hołd dla samotności. Na tym albumie zamieściliśmy dedykację "for those who fight, for those who struggle". Ona też nas dotyczy, ale jednak to jest coś znaczenie większego. Sam fakt zamieszczenia dedykacji, jest komunikatem na zewnątrz. To jest hołd od nas, dla innych. Jeżeli chodzi o inne środki wyrazu tych emocji, myślę, że to kwestia pewnego dorastania. Wcześniej nasza muzyka miała bardziej eksplozywny charakter, bardziej typowy dla post rocka.

Bardziej impulsywny charakter?

Tak. Teraz jest to mieszanina spokoju i melancholii. Wydaje mi się, że elektronika wyraża to lepiej niż gitary. One są z natury bardziej ostre i dynamiczne, chociaż nie muszą takie być. To zależy od tego jak się ich użyje. Elektronika jednak lepiej wyraża emocje, które chcemy oddać. Tutaj ważne jest też to, czego słuchamy. Słabo nam idzie trzymanie się rynkowego rytmu tworzenia kolejnych wydawnictw. One powinny powstawać częściej niż co 6 lat. To daje możliwość resetu.

W międzyczasie mieliście też zmiany personalne i intensywnie koncertowaliście.
Tak, to są sprawy życiowe. Przychodzą nowe pomysły czy potrzeby, które ludzie chcą eksplorować. Simona Jambor, która grała na klawiszach na naszej pierwszej płycie, zajęła się zupełnie czymś innym. Zaczęła projektować ubrania, założyła alternatywną markę odzieżową – Blisko - polecam. Paweł Bereszczyński – nasz basista – poświęcił się bardziej życiu rodzinnemu. Nasz skład się zmienił. Dołączył do nas Patryk Piątkowski z Signal From Europa. To świeża krew i świetny człowiek. Jest najmłodszy w składzie. Ma duży talent i energię. Już na etapie pierwszej płyty mieliśmy pewne ciągoty do elektroniki, w różnych formach. Muzyka elektroniczna jest dla nas aktualna, chcieliśmy poświęcić jej więcej miejsca. Techno, syntezatory – to zawsze znajdowało się w kręgu moich zainteresowań, ale trudniej jest przejść od grania do słuchania. Pomógł Maciej Wojcieszkiewicz z Gdańska, znany choćby z elektronicznego projektu Lasy. On produkował płytę dla Reni Jusis, kiedy po latach wróciła do grania i chciała zrobić płytę bardziej elektroniczną. Maciek zaczął prowadzić warsztaty związane z obsługą programu Ableton. Dla części z nas, to było wejście do muzyki elektronicznej. Maciek został producentem naszej płyty, zaczęliśmy się uczyć od niego wielu rzeczy. Wpłynął na to jak nasza płyta wygląda.

Czyli nowe elementy w waszej muzyce to pochodna tych warsztatów, czy też może inspiracje były szersze?
Maciek pomógł nam wprowadzić nowe elementy o których myśleliśmy od dłuższego czasu. Jon Hopkins, Moderat, Lorn - różni artyści czerpiący z muzyki elektronicznej stanowili nasze inspiracje. Mi osobiście ułatwiło to przejście od słuchania muzyki elektronicznej do tworzenia w tej stylistyce.

Pierwszy raz w waszej muzyce pojawiły się wokale, konkretnie w utworach "Two Mountains" i "Wounds". Kto wykonał te partie?

Zaśpiewał je Piotrek Gierzyński, czyli nasz gitarzysta. To pomysł, który nie był dla nas nowy, bo przy pierwszej płycie też o tym myśleliśmy, ale może baliśmy się tego? Użycie wokali to pewna bardziej osobista strefa, pewne otwarcie. Na pierwszym albumie aż tak bardzo tego nie potrzebowaliśmy. Na drugim chcieliśmy pójść dalej, robić rzeczy, których nie znamy. Nie muszą to być czasami złożone teksty, czy klasyczne piosenki.

Sam wspomniałeś, że głos jest u was kolejnym instrumentem.
Dokładnie. Jedno słowo w utworze potrafi czasami nadać mu czegoś ludzkiego. Momentami to bardziej melorecytacja, powtarzanie fraz, a nie klasyczny śpiew. Tutaj też jakieś inspiracje muzyczne z pogranicza elektroniki i trip-hopu, gdzie niekoniecznie masz do czynienia ze złożoną warstwą tekstową, ale wokal się pojawia. Powtarza jedną prostą frazę czy kilka fraz na przestrzeni całego utworu. To czasami wystarczy by nadać mu bardziej wyrazistą twarz. Nie mówię, że jest tak zawsze, ale może to być czynnik, który poszerza paletę emocji.

Mam wrażenie, że "Martial Hearts" pobudza emocje inaczej niż "Salute Solitude", wprowadza w inny rodzaj transu. Debiut był bardziej wyciszony, w dźwiękach nowej płyty można się mocniej zanurzyć być pobudzonym.
Zgadzam się z tym. W zespole dużo o tym rozmawialiśmy i używaliśmy innego porównania. "Salute Solitude" była jakby wycięta z jednego kawałka drewna. Struktura jest jednolita. "Martia Hearts" jest bardziej różnorodna. Są tu momenty oddające hołd muzyce postrockowej, z którą nas kojarzono, ale też się z nią trochę rozstajemy. Są utwory z wokalem, które są z innej bajki niż np. "Oyum" czy "Wild Eyes". "Martial Hearts" jest znacznie bardziej eklektyczna, bardziej zmienna. Nie jest tak medytacyjna i chyba na tym polega ta różnica.

Chcecie rozstać się z formułą post rocka, czy po prostu wzbogacacie ją?
Chcieliśmy pokazać, że mamy szersze spektrum zainteresowań muzycznych niż inspiracje stricte postrockowe. Nie sądzę byśmy mogli zupełnie oderwać tę łatkę, bo tak postrzegają nas słuchacze.

Nie sądzę byśmy robili taką muzykę elektroniczną jak np. Moderat, która jest bardziej taneczna, ale może, kto wie? Będziemy zapewne o tym rozmawiać. Na pewno oddalamy się typowego post-rockowego grania.

Gdybyś mnie zapytał jaka będzie nasza trzecia płyta - w tej chwili tego nie wiem. Na pewno będzie jakiś rozłam w procesie twórczym. Nasz zespół jest trochę taką hydrą, której głowy czasem się gryzą i chcą iść w inne strony.

Okładka jest bardzo minimalistyczna. Mówi mniej niż poprzedniczka, na której było widać dwie osoby z twarzami częściowo urwanymi przez krawędź okładki. Tutaj jest duża ciemna przestrzeń z małym elementem na środku.
To pokłosie wspomnianych wcześniej zmian - dojrzewania, innego sposobu wyrażania emocji. Projekt okładki to efekt współpracy graficzki Aleksandry Godlewskiej i Piotra Gierzyńskiego – naszego gitarzysty. W tym wypadku jest to bardzo minimalistyczne, ale jak spojrzysz na te kreski, można to odczytać na wiele sposobów. Można tu zobaczyć jedną kolumnę opadającą na drugą. Nie wiadomo czy obie upadną, czy jedna podeprze drugą. To próba oddania momentu pewnej zmiany, być może momentu przed upadkiem. Struktura, która była trwała i ulega pewnej przemianie, nie musi być od razu czymś złym. Struktura jest zanurzona w czerni. Wewnątrz wygląda to inaczej (jest kilka rzędów kresek z pustym polem na środku - red.). Tworzy to pewną całość. Patrząc od wewnątrz, widzimy wycinek części upadającej, pozostałe stoją prosto. To stopklatka, skupienie się na tym, co wydarzy się tam, gdzie dzieje się zmiana. Czy obie kolumny upadną, czy zachowają swoją strukturę, czy upadną same, a reszta konstrukcji będzie niezależna od nich. Tego nie wiemy. To mniej eksplozywne i mniej dramatyczne wyrażanie emocji. Tonące bliźniaczki z okładki "Salute Solitude", będące w uścisku, zanurzające się w czarnej toni - miały zupełnie inny wydźwięk niż dwie złote kreski na czarnym tle. To inna moc komunikatu i jego przekazu.

Ciekawym komunikatem wizualnym jest też teledysk do utworu "Wild Eyes". Widać tam postać ulegającą pewnemu procesowi, być może jakiejś zmiany. Choć w tytule są oczy, to postać nie ma oczu. Twarz jest niewidoczna, coś ją rozdziera, jest na niej chaos.

Za teledysk odpowiadał Nick Kirichenko, to artysta zajmujący się grafiką i animacją. Jako zespół chcemy mieć wpływ na wiele rzeczy, co czasami nie jest dobre. Warto oddać ster i zaufać czasem komuś innemu. Tak było w tym wypadku. Chcieliśmy budować na tych samych fundamentach, które towarzyszyły nam przy poprzednim teledysku, czyli koncentrować się na człowieku i jego emocjach. W teledysku do utworu "Skin", który jest z płyty "Salute Solitude", widać ludzi i ich emocje, nie tam żadnej fabuły, to ekspresja i nastroje. Tym razem chcieliśmy ująć człowieka i emocje bardziej abstrakcyjnie, nie jako jednostkę. Tu też jest energia konfliktu, motywy geometryczne zderzone z sylwetką ludzką, kombinacja kolorów: czerń i czerwień, dynamiczny montaż. Chcieliśmy też by było to mniej organiczne i odpowiadało bardziej elektronicznemu charakterowi płyty.

Jak wyobrażasz sobie prezentację nowego materiału na żywo? Byłem na kilku waszych koncertach i duże wrażenie robiło na mnie to, co działo się na scenie, zamiana instrumentów, duża energia. Z jednej strony mogło się to wydawać bardzo spontaniczne, ale z drugiej strony było widać i słychać, że nie ma tu przypadkowości. Jak będzie, gdy będziecie mogli wrócić już do koncertowania?
Na pewno będzie trochę inaczej. Też lubiłem te zmiany, o których mówisz. Byłem ich największym beneficjentem (śmiech), mogłem przesiąść się z syntezatora na bas (śmiech). Gitara ma inną dynamikę niż klawisze, ale staram się i na klawiszach i na basie dać z siebie wszystko. Teraz będzie nas na scenie mniej, nie wiem czy takie zamiany będą teraz możliwe. Na pewno nie chcemy rezygnować z dużej energii, którą mieliśmy na scenie. To coś, co jest dla nas ważne również jako odbiorców muzyki. Lubię koncerty, które są spokojne i potrafią wygenerować emocje nawet gdy muzyk siedzi cały czas na spokojnie na krześle, ale gdy ktoś mnie pyta jakie koncerty pamiętam najbardziej, to jednak są to koncerty, na których widzę, że muzycy wchodzą zostawiają dużo potu na scenie. Tego chcemy się trzymać. Wydaje mi się, że nowe wydawnictwo jest lepiej skrojone pod tego typu ekspresję. W 2019 zagraliśmy jeszcze parę koncertów i testowaliśmy już wtedy nowe rozwiązania. To były koncerty raczej dla małej publiki, więc testowaliśmy nowe rzeczy. Jeździliśmy już z własnym akustykiem i oświetleniowcem i chcemy to rozwijać. Nie zdejmiemy nogi z gazu, tylko dociśniemy ją jeszcze bardziej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki