Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Asseco Prokom faworytem meczu z Olimpią Lublana

Paweł Durkiewicz
Adam Łapeta (z piłką) i jego koledzy stoją przed szansą na zwycięstwo
Adam Łapeta (z piłką) i jego koledzy stoją przed szansą na zwycięstwo Przemek Świderski
Koszykarze Asseco Prokomu grają w pierwszej połowie obecnego sezonu wyłącznie w Eurolidze oraz Zjednoczonej Lidze VTB. Jako że rywale w tych rozgrywkach są wyłącznie silni lub bardzo silni, gdynianie przegrywają mecz za meczem.

Mimo że z całych sił starają się prowadzić wyrównane boje nawet z największymi gigantami europejskiej koszykówki, ich wysiłki nie przynoszą na ogół efektów i z 14 oficjalnych spotkań zdołali wygrać tylko 2.

O ile w poprzednich latach gracze litewskiego trenera Tomasa Pacesasa co weekend mogli zrekompensować sobie pucharowe niepowodzenia pewnymi zwycięstwami na krajowym podwórku, teraz mogą po prostu odwyknąć od wygrywania. Jakie przynosi to konsekwencje?

Owszem, mistrzom Polski nie można odmówić waleczności i systematycznych postępów. Miło było patrzeć, jak Asseco Prokom gra jak równy z równym z ekipami pokroju Galatasarayu Stambuł, Uniksu Kazań czy nawet CSKA Moskwa, a życiowe partie rozgrywają Łukasz Seweryn, Przemysław Zamojski czy Adam Łapeta.

Nie ma też wątpliwości, że problemem jest dużo niższy budżet i słabsza niż w poprzednich latach kadra, którą osłabiły jeszcze wyjazdy Alonzo Gee i (w mniejszym stopniu) Devina Browna. Pieniądze w sporcie nie decydują o wyniku, patrząc realistycznie są jednak kluczowym elementem przy tworzeniu poważnych planów.

Wszystko się zgadza, ale mimo wszystko bilans Asseco Prokomu załamuje kibiców koszykarskiej drużyny z Gdyni.

Gdy w lecie władze polskiej koszykówki poszły gdynianom na rękę, zwalniając ich z pierwszej fazy krajowych rozgrywek, jednym z głównych argumentów za takim rozwiązaniem miała być "promocja polskiej koszykówki w Europie". Jak więc owa promocja wypada?

Mniejsza nawet o wrażenia estetyczno-wizerunkowe, prawdziwą tragedią jest coraz bardziej mizerna pozycja polskiej koszykówki klubowej. W poprzednich sezonach gdyński klub był dla niej jedynym światełkiem w tunelu, teraz nawet i ono powoli zaczyna gasnąć. Gdy dodamy do tego słabe wyniki koszykarzy wicemistrza Polski Turowa Zgorzelec w rozgrywkach EuroCup, a także zaściankową niechęć pozostałych klubów do gry w europejskich pucharach, otrzymujemy obraz nędzy i rozpaczy.
Na efekty nie przyjdzie kibicom basketu długo czekać - kto wie, czy już za dwa lata Polska nie straci miejsca w fazie grupowej Euroligi, czyli przywileju, do którego już zdążyliśmy (niesłusznie) się przyzwyczaić.

Gdynianie nie mogą więc być zadowoleni z samego podjęcia walki z silniejszymi rywalami. W grupie euroligowej zostały im jeszcze trzy mecze i zawodnicy trenera Tomasa Pacesasa muszą zrobić absolutnie wszystko, co tylko jest możliwe, by je wygrać. Wygrane w Zjednoczonej Lidze VTB dają na pewno sportową radość i nagrody pieniężne, jednak prawdziwy prestiż i punkty do klasyfikacji ULEB mogą zapewnić tylko sukcesy w koszykarskiej Lidze Mistrzów, a taką są rozgrywki euroligowe.

Kłopoty ma środowy rywal koszykarzy Asseco Prokomu Gdynia ze słoweńskiej Lublany. Kolejny przeciwnik, rosyjski Uniks Kazań, to zespół mocny, ale niepozbawiony wad, z kolei przed ostatnią kolejką Euroligi włoskie Montepaschi Siena może mieć już zapewniony awans. Nawet jeśli trzy wygrane nie zapewnią Asseco Prokomowi awansu do Top16, uratują przynajmniej klub przed kompromitacją, a polską koszykówkę przed widmem kryzysu.

W środę Asseco Prokom gra z Olimpią

Asseco Prokom podejmie Olimpię Lublana, czyli najsłabszego rywala w euroligowej grupie D. W pierwszym meczu w stolicy Słowenii mistrzowie Polski długo walczyli o wygraną, jednak górą byli gospodarze. Teraz spotkanie rozegra się w Gdyni, a Olimpia jest już znacznie słabszą kadrowo ekipą. Z powodu kłopotów finansowych z klubu odeszli czołowi gracze: Amerykanie Danny Green i Ben Woodside oraz Bośniacy Damir Markota i doskonale znany z dwóch lat gry dla Prokomu Ratko Varda. Na dodatek kontuzjowani są skrzydłowi Dino Murić i kolejny dobry znajomy trójmiejskich kibiców, Goran Jagodnik. W tej sytuacji gracze Tomasa Pacesasa po raz pierwszy w obecnych rozgrywkach będą faworytem pojedynku. Początek meczu o 20.45. Transmisję przeprowadzi Canal+ Sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki