Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arka Gdynia. Ze spadku do Fortuna I Ligi należy wyciągnąć wnioski. Czas już sensownie zacząć budować zespół żółto-niebieskich

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Przemysław Swiderski
Błędy w zarządzaniu klubem, popełnione przez byłego właściciela Dominika Midaka, nietrafione transfery, brak spójnej wizji rozwoju, zbyt częste roszady na stanowisku szkoleniowca, a także krzywdzące decyzje sędziów w kilku meczach to tylko główne powody, na skutek których Arka Gdynia straciła już szanse na utrzymanie się w tym sezonie w PKO BP Ekstraklasie.

Po poniedziałkowym zwycięstwie Wisły Płock nad Górnikiem Zabrze stało się jasne, że żółto-niebiescy kolejny sezon spędzą na zapleczu elity. Arka Gdynia w trzech ostatnich kolejkach, pozostałych do końca rozgrywek, walczyć będzie już tylko o godne pożegnanie się z PKO BP Ekstraklasą, a także o dodatkowe nawet 200 tysięcy złotych, jakie przypadnie jej w udziale, o ile tylko gdynianie nie pozwolą Koronie Kielce zepchnąć się z 14. miejsca w tabeli. Kończy się tym samym obfity w sukcesy, trwający cztery sezony okres, kiedy żółto-niebiescy sięgali po Puchar Polski, dwukrotnie Superpuchar i dostarczyli kibicom mnóstwo radości. Niestety nie został on odpowiednio skonsumowany.

Zamiast umocnić pozycję na piłkarskiej mapie Polski żółto-niebiescy znowu trafili do „czyśćca”, jakim nazywane jest zaplecze elity. Główna w tym rola byłego już właściciela klubu Dominika Midaka. Po wywalczeniu Pucharu Polski w 2017 roku i utrzymaniu się zespołu w ekstraklasie doszedł on do wniosku, że nie odpowiada mu styl żółto-niebieskich. W jego opinii Arka Gdynia miała grać bardziej efektownie. Zakończyło się to zwolnieniem z posady ówczesnego trenera Leszka Ojrzyńskiego. Jego następca, Zbigniew Smółka, rozpoczął z przytupem, od pokonania Legii w Warszawie i wywalczenia Superpucharu. Otrzymał też sporą władzę w klubie. W kwestii transferów nie musiał liczyć się z doświadczonymi doradcami pionu sportowego, jak Michał Globisz, czy Janusz Kupcewicz. Trafił z niektórymi wzmocnieniami, jak dla przykładu Michał Janota. Jednak w wielu innych przypadkach pomylił się. Aleksandyr Kolew, Goran Cvijanovic, Nabil Aankour, Michael Olczyk, to tylko przykłady graczy, którzy mocno obciążyli budżet, lecz niemal nic nie dali drużynie. Zespół po niezłym początku w sezonie 2018/2019 zanotował w rundzie wiosennej wstydliwą serię kilkunastu meczów bez zwycięstwa, co w kwietniu zakończyło się zwolnieniem Zbigniewa Smółki. Nie tylko nie było wyników, ale apodyktyczne zapędy trenera doprowadziły także do konfliktu z piłkarzami. Dla przykładu odsunął on od drużyny Marcusa da Silvę, ikonę klubu, choć wszyscy dookoła mówili mu, aby tego nie czynił.

Misję ratowania ekstraklasy powierzono następnie doświadczonemu trenerowi Jackowi Zielińskiemu. Zrealizował ją wzorowo. Do obecnego sezonu przystępowano więc z nadziejami stabilizacji i zapowiedziami walki nawet o czołową ósemkę. Z perspektywy czasu to oceniając, wynikł z tego jedynie kabaret. Jacek Zieliński zwolniony został już w październiku. Jego obowiązki przejął asystent Daniel Myśliwiec. Potem mieliśmy karuzelę na stanowisku szkoleniowców. Kolejno pojawiali się Aleksandar Rogić, Kzysztof Sobieraj, a ostatnio, po zmianie właściciela na Michała Kołakowskiego, Ireneusz Mamrot. Pięciu trenerów w jednym sezonie to swoisty rekord w historii rozgrywek i ciekawy eksperyment, który, jak można było podejrzewać, niekoniecznie musiał zakończyć się dobrze. Takie roszady nie szły oczywiście w parze z poprawą postawy zespołu na boisku. Sprowadzony zaciąg zagraniczny, jak Azer Busuladzić, Nando Garcia, Samu, Santi Samanes, czy Fabian Serrarens, całkowicie się nie sprawdził. Większości tych zawodników w klubie już nie ma, a trzeba było im zapłacić sowite odszkodowania za rozwiązanie kontraktów. Takie właśnie ruchy Dominika Midaka, a także podpisanie umowy z Marko Vejinovicem na trzy lata na poziomie ponad stu tysięcy złotych miesięcznie, spowodowały, że klub znalazł się na skraju bankructwa. Widząc to, na początku roku z jego finansowania wycofała się gmina Gdynia, co tylko pogorszyło fatalną sytuację. Zespół niestety nie zdołał już odbudować się po przejęciu na początku maja przez nowego właściciela i trenera na tyle, aby ocalić miejsce w PKO BP Ekstraklasie. Trzeba uczciwie też przyznać, że do degradacji swoją cegiełkę dołożyli sędziowie, którzy błędnymi decyzjami zabrali gdynianom w tym sezonie co najmniej siedem punktów.

Na skutek tego wszystkiego Arka Gdynia rozpocznie przyszłe rozgrywki w Fortuna I Lidze i z dużymi problemami. Sam kontrakt Marko Vejnovica, obowiązujący jeszcze przez dwa lata, jest obciążeniem finansowym, ograniczającym mocno ruchy transferowe. Zespół nie może już liczyć na wpływy z transzy przekazywanej przez Canal Plus, która w tym sezonie przekroczyła osiem milionów złotych. Arkę Gdynia czeka zaciskanie pasa i mozolna odbudowa. Trzeba mieć też świadomość, że żółto-niebiescy w przyszłym sezonie wcale nie muszą być głównym faworytem w walce o powrót do PKO BP Ekstraklasy, jak to wydaje się niektórym kibicom.

W przypadku wielce prawdopodobnego awansu Widzewa Łódź na zaplecze elity klub ten ze względu na wysoką frekwencję na trybunach i tradycje ułatwiające pozyskiwanie nowych sponsorów będzie miał niemal na pewno budżet dużo wyższy od Arki. Nie można zapominać o Termalice Bruk-Becie Niecieczy, która ma stabilnego i zamożnego właściciela. Także zdegradowany obok Arki Łódzki Klub Sportowy oraz inne ekipy, jak dla przykładu GKS Tychy, mogą swobodnie pokrzyżować plany żółto-niebieskim. Zapowiada się tym samym trudny sezon. Przed Michałem Kołakowskim i Ireneuszem Mamrotem niewątpliwie jest mnóstwo pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki