Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agata i Mariusz dotarli autostopem na ślubny kobierzec

Irena Łaszyn
Mariusz Mazurek (na dole, z prawej, w zielonym T-shircie) podczas mistrzostw autos      topowych do Splitu w Chorwacji.  To wtedy poznał przyszłą żonę
Mariusz Mazurek (na dole, z prawej, w zielonym T-shircie) podczas mistrzostw autos topowych do Splitu w Chorwacji. To wtedy poznał przyszłą żonę Archiwum prywatne
O Agacie i Mariuszu Mazurkach z Gdyni, którzy poznali się w Splicie, zaręczyli w Cannes, pobrali w Malborku, a dziś, w 5-lecie znajomości, startują w XV Międzynarodowych Mistrzostwach Autostopowych do Dubrownika - pisze Irena Łaszyn.

Agata: - Pięć lat temu studiowałam zarządzanie przedsiębiorstwem na Akademii Morskiej w Gdyni.
Mariusz: - Ja też tam studiowałem, ale zaocznie. Może dlatego nigdy na siebie nie wpadliśmy.

Agata: - Gdyby nie te mistrzostwa autostopowe, pewnie byśmy się nie spotkali.
Mariusz: - Poznaliśmy się w Splicie, na obozowisku, gdy dotarliśmy na metę.

Agata: - To było kolejnego dnia, podczas pożegnalnej imprezy. Wymieniliśmy się numerami telefonów i rozstaliśmy. Byłam bardzo zmęczona, a następnego jechałam dalej, do Dubrownika. Mariusz, otoczony dziewczynami, brylował przy ognisku.
Mariusz: - Następnego dnia zwiedzałem okoliczne wyspy. Odezwałem się dopiero z Gdyni.

Agata: - Na informatyce odebrałam SMS-a. Pytał, czy jestem w szkole, bo ma zdjęcia z Chorwacji. Odpisałam, że tak.
Mariusz: - Naprawdę miałem te zdjęcia.

Agata: - Przywiózł je… tirem. Zajechał taką wielką ciężarówką przed uczelnię. Koleżanki płakały ze śmiechu.
Mariusz: - Dwa lata później została moją żoną.
Agata: - I zrobiłam papiery na tira.

Jakoś im nie szło

O X Międzynarodowych Mistrzostwach Autostopowych z Trójmiasta do Splitu Agata dowiedziała się na nartach. Od dziewczyny, którą poznała w górach.

- Zdecydowałyśmy, że wystartujemy - opowiada Agata. - Ale że ani ja, ani ona nigdy nie jeździłyśmy na stopa, musiałyśmy sobie znaleźć do pary kogoś bardziej zaprawionego w bojach. Bo podczas tych zawodów podróżuje się we dwójkę.

Swoją parę Agata poznała w dniu wyjazdu. Dziś pamięta tylko, że to był chłopak. Gdy znaleźli się na mecie, to się pożegnali i więcej nie spotkali.

- Od początku nam nie szło - twierdzi. - Nikt nas nie chciał zabierać. Kierowcy nie mieli litości . Deszczowo, ciemno, a my gdzieś w polu. Jedną noc spędziliśmy w Polsce na stacji benzynowej, na kartonach. Drugą, już na Węgrzech, w namiocie. Wszystkie granice przekraczaliśmy pieszo. Na miejsce dotarliśmy chyba po 50 godzinach.
Najlepsze wspomnienie z tej drogi? Fajnie było, gdy weszła do kabiny tira. Zaciekawił ją, miał 16 biegów. Do głowy jej nie przyszło, że to dopiero pierwszy tir w jej życiu.

Mariuszowi, który podróżował ze starszą siostrą, też podczas tamtych mistrzostw specjalnie nie szło.
- Wtedy starty były jeszcze z Gdańska - wspomina. - Pierwsze kilometry pokonaliśmy na piechotę. Bezskutecznie próbując złapać stopa, doszliśmy aż pod Pruszcz Gdański, zajęło to nam jakieś cztery godziny. Potem już było lepiej. Ale samochody zmienialiśmy chyba 25 razy. Pierwszą noc przejechaliśmy, drugą spędziliśmy w miejscowości oddalonej 60 kilometrów od Splitu. Na metę dotarliśmy w poniedziałek, o godz. 10. Zajęliśmy 22 miejsce.

Mariusz pamięta, że następnego dnia była impreza, podczas której poznał Agatę. A kolejnego - uroczyste wręczenie pucharów.
Agata zauważa, że Mariusz nie był autostopowym nowicjuszem. On od lat w ten sposób podróżował.

Przeczytaj również: Mistrzostwa Autostopowe 2011

Szczęśliwe trzydziestki

Mariusz mówi, że to był jego sposób na udane wakacje. Zaczął jako świeżo upieczony maturzysta. Najpierw ruszył na Lazurowe Wybrzeże. Włóczęga trwała miesiąc. Na dłużej zakotwiczył w Saint Tropez.

- To podczas tej pierwszej wyprawy zachwyciłem się tirami - opowiada Mariusz. - Pomyślałem , że w wakacje mógłbym pracować jako kierowca ciężarówki, a w ciągu roku studiować. Gdy wróciłem do Polski, zrobiłem papiery na kategorię C. Rok później, gdy uzbierałem pieniądze, zrobiłem kategorię E+C.

Ale kolejne wakacje spędził tradycyjnie, bez tira. Najpierw pojechał stopem do Włoch, zwiedzał Wenecję i okolice. Potem wybrał się do Holandii i Słowacji.

- Dopiero po powrocie ze Słowacji rozpocząłem karierę kierowcy - uściśla. - Jeszcze wtedy nie miałem własnego tira, jeździłem cudzym, jako pracownik.

Agata: - Szybko do tego jego służbowego tira wsiadłam. Ruszyliśmy razem do Bułgarii. Spróbowałam sił za kierownicą i połknęłam bakcyla. Też postanowiłam zostać kierowcą ciężarówki.
Najpierw jednak wybrali się, ze znajomymi, starym fordem transitem na Lazurowe Wybrzeże. Tam, gdzie Mariusz był kiedyś sam.
- W Cannes Mariusz mi się oświadczył- wyjawia Agata. - Staliśmy na takim wzgórzu, u stóp mieliśmy światła miasta, bardzo było romantycznie.

A teraz o szczęśliwych trzydziestkach:
Ślub wzięli 30 października 2009 roku, w Malborku, gdzie mieszkają Agaty rodzice. 30 grudnia Agata zdała egzamin na prawo jazdy, upoważniające do prowadzenia ciężarowych samochodów. A trzy miesiące później, 30 marca urodził się ich syn Maksymilian.

Teraz się zastanawiają, gdzie będą 30 kwietnia. Może już w Dubrowniku, na mecie? A może gdzieś przed Splitem? Postanowili bowiem wystartować w XV Międzynarodowych Mistrzostwach Autostopowych, żeby uczcić pięciolecie znajomości. Zwłaszcza że to wyprawa do Chorwacji, w której wszystko się zaczęło.

Podczas ich nieobecności Maks zostanie pod opieką babć. Warunek był jeden: Rodzice muszą wrócić do 6 maja. Najlepiej z jakąś nagrodą.

Na puchary Mazurkowie specjalnie nie liczą. Ale wystartowali w organizowanym przez Polski Klub Przygody konkursie na najlepszą autostopową opowieść. Ciekawe, czy ktoś ich przebije. Ich historia ma happy end. A Maks skończył już dwa lata.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki