Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

69 urodziny "Dziennika Bałtyckiego". Maciej Grabski: Unia Pomorza z Ameryką

Maciej Grabski, prezes Olivia Business Centre
- Kiedyś otarłem się o dziennikarstwo obywatelskie. Jeszcze przed upadkiem komunizmu kierowałem "Biuletynem Informacyjnym" gdańskiej Topolówki, nagraliśmy kilka audycji podziemnego radia, no i oczywiście była Wirtualna Polska. Potem dopiero zająłem się biznesem. Dziś dziennikarstwo w Polsce to bardzo trudny do wykonywania zawód, a przecież tak ważny dla społeczności, zwłaszcza lokalnej  - mówi Maciej Grabski
- Kiedyś otarłem się o dziennikarstwo obywatelskie. Jeszcze przed upadkiem komunizmu kierowałem "Biuletynem Informacyjnym" gdańskiej Topolówki, nagraliśmy kilka audycji podziemnego radia, no i oczywiście była Wirtualna Polska. Potem dopiero zająłem się biznesem. Dziś dziennikarstwo w Polsce to bardzo trudny do wykonywania zawód, a przecież tak ważny dla społeczności, zwłaszcza lokalnej - mówi Maciej Grabski P. Świderski
Gospodarcza integracja Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi to szansa także dla Trójmiasta.

Za kilka lat statystycznej czteroosobowej rodzinie w Unii Europejskiej przybędzie dodatkowe 500 euro rocznie. Wszystkie kraje Unii każdego roku zwiększą swój produkt narodowy łącznie o około 120 mld euro. W Europie ma powstać od dwóch do trzech mln nowych miejsc pracy.
Gospodarki zachodniej Europy, rosnące dziś po około 1 proc. rocznie, będą mogły liczyć średnio na dodatkowy wzrost o około 0,5 proc. rocznie. Tak się stanie, jeśli Unia Europejska podpisze ze Stanami Zjednoczonymi Transatlantycki Traktat o Handlu i Inwestycjach (TTIP), o faktycznym stworzeniu jednolitego rynku. A mnie, kiedy z okien Olivia Business Centre wpatruję się w morski horyzont, zastanawia, czy nasz Gdańsk i całe Pomorze skorzystają z tej oceanicznej szansy.

W swoim założeniu Unia Europejska ma znosić transgraniczne bariery biznesowe. W zasadzie dość łatwo sprzedawać i kupować towary albo świadczyć usługi na wspólnym europejskim rynku. Jednak jeśli firma np. z Gdańska chciałaby sprzedać towar w USA, zderzy się z cłami oraz przede wszystkim z barierami innymi niż cła. Gdańszczanin będzie musiał pokonać wiele przeszkód biurokratycznych, takich jak dodatkowe potwierdzenia jakości, inny standard opakowań i opisów produktów, konieczność zlecania pośrednictwa lokalnym podmiotom, opóźnienia w odprawach itp. Jasne jest, że im mniejsza firma, tym trudniej zaistnieć i funkcjonować na amerykańskim rynku: przy relatywnie mniejszych przychodach koszty i formalności związane z dostępem do rynku są nieproporcjonalnie większe. Szacuje się, że te regulacyjne przeszkody są ekwiwalentem od 10 do 20 proc. narzutów celnych. Politycy dostrzegli ten problem. Główny negocjator UE Ignacio Garcia Bercero potwierdził, że po raz pierwszy w tego typu traktatach znajdzie się osobny rozdział o małych i średnich przedsiębiorstwach, tzw. SME, bo one właśnie mają skorzystać najwięcej.

TTIP zlikwiduje większość taryf celnych, a co znacznie bardziej istotne - ma doprowadzić do zminimalizowania formalności w handlu towarami i usługach między Europą a Stanami Zjednoczonymi, np. samochody Fiata, produkowane i testowane pod względem bezpieczeństwa w Tychach, będą mogły być sprzedawane bez dodatkowych testów w Bostonie. Leki zatwierdzone przez Federal Drug Administration w Waszyngtonie, uznane za bezpieczne po podpisaniu traktatu TTIP, będą od razu gotowe do sprzedaży na rynku w Unii Europejskiej. Etykietowania oraz wymagania dotyczące pakowania po obu stronach Atlantyku będą ujednolicone, co przyniesie firmom miliony dolarów oszczędności. Cytowany przez Reutersa dyrektor niemieckiej firmy farmaceutycznej podał przykład, że przygotowując się do sprzedaży inhalatorów astmy w Stanach Zjednoczonych i Europie, spółka miała wydać 10 mln dolarów w celu dostosowania produktu na dwa odrębne rynki tylko dlatego, że obowiązują zupełnie inne standardy liczenia dawki leku.

W historii gospodarczej świata nie było takiego traktatu. Jego długofalowe efekty będą miały znaczenie dla dalszych losów gospodarki globalnej i wielkie konsekwencje polityczne. Połączony wolny rynek Unii Europejskiej i USA to razem blisko połowa światowego produktu brutto, 33 proc. światowego handlu towarami i 42 proc. handlu usługami.

Przyrównałbym to do powstania "gospodarczego NATO"; Unia i USA ustalałyby gospodarcze reguły gry na całym świecie - inni musieliby się dostosować. Polityczną konsekwencją będzie wzmocnienie pozycji Unii i USA, a relatywne osłabienie pozycji krajów "na zewnątrz" integracji, takich jak Chiny czy Rosja. Niezwykle ważne jest to, że wartości reprezentowane przez społeczeństwa Europy i Ameryki Północnej będą z pewnością punktem odniesienia dla innych w zglobalizowanym świecie.
Polska może się przygotować i wykorzystać wielką szansę, jaką niosą zmiany w postaci traktatu.

Pierwszą szansę stwarza to, że Unia ma zwiększyć swój eksport towarów i usług do USA o 28 proc., czyli o dodatkowe 187 mld euro rocznie. Największy wzrost mamy osiągnąć w eksporcie przetworzonej żywności, samochodów i części (o 149 proc.!) chemikaliów. Do tej pory największe bariery Europa napotykała w sektorze rolnym, poza cłami, dławionym specyficznymi badaniami dotyczącymi pestycydów, wymaganiami co do urządzeń do pakowania, rozlewania itp.
Te bariery znikają. Oznacza to, że Polska, która przez ostatnie 20 lat ma największą dynamikę w eksporcie żywności do Unii, ma szansę na wykorzystanie zmiany i zwiększenie skokowo aktywności w USA.

Nie zapominajmy, że w segmencie żywności połowa eksportu Unii to małe i średnie firmy (SME). Jeśli chodzi o samochody i części, powoli jesteśmy specjalistami w skali europejskiej. To oczywiste, że Fiat (właściciel Chryslera), Opel i ostatnio VW, z inwestycją za miliard USD pod Poznaniem, skorzystają z możliwości zmian. Otwierają się też jednak szerokie perspektywy dla setek ich małych kooperantów, które zyskają bezpośredni rynek zbytu w USA. Powstaje także możliwość bezpośredniego udziału polskich firm w przetargach publicznych w USA. Oczywiście poziom wymiany handlowej Polski z USA dziś jest niski - wynosi 8,6 mld USD, co stanowi około jedną dziesiątą poziomu wymiany handlowej Niemiec z USA. Oznacza to jednak, że wzrost z tak małego pułapu może następować w imponującym tempie, a wymiana z USA może się stać drugim silnikiem dla polskiej gospodarki, oprócz współpracy gospodarczej z Niemcami.
Drugie, po towarach, pole wzrostu wymiany, to sektor usług komercyjnych. Dziś wymiana Unia - Stany wynosi około 300 mld euro rocznie. A przecież już dziś w Polsce w sektorze usług biznesowych na rzecz podmiotów zagranicznych pracuje więcej osób niż w górnictwie.
Miejsc pracy przyrasta ponad 20 proc. rok do roku. Gdańsk staje się specjalistą od świadczenia usług biznesowych. Bayer, Reuters, Lufthansa, Intel, GE, Boeing, Ivona Software (grupa Amazon), Sii to tylko niektóre z firm, w których realizowane są usługi w układzie międzynarodowym i, co ważne, w wielu językach.
W Gdańsku pracuje kilkanaście tysięcy osób przygotowanych do podjęcia nowych wyzwań w sektorze usług biznesowych realizujących wymianę towarową i usługową USA/Unia. Kreowane są tu nowe miejsca pracy, co przyciąga nowych mieszkańców do tworzącej się metropolii, zapewniając jej demograficzny wzrost i rozwój.

Trzecie pole integracji to inwestycje. W całej Unii Amerykanie rocznie inwestują około 150 mld, sięgając oszałamiającej cyfry 1,3 tryliona euro łącznie dokonanych inwestycji w Europie. W Polsce inwestycje amerykańskie wynoszą łącznie około 20-30 mld USD. Trzeba tu wziąć pod uwagę fakt, że nasza część Europy z peryferiów integruje się z resztą Unii.
Mamy wiele przykładów sukcesów inwestycji zagranicznych w Polsce. Pamiętajmy, że zintegrowany rynek USA/Unia wymusi fuzje, relokacje, przejęcia, nowe fabryki, centra usług itp. Dotyczy to międzynarodowych firm, nie tylko amerykańskich. Już dziś firmy takie jak niemiecki Siemens mają większą sprzedaż w USA niż w Niemczech, BASF, ze względu m.in. na tani gaz łupkowy, lokuje właśnie nową produkcję w USA, Fiat po przejęciu Chryslera myśli o nowej siedzibie w Londynie, amerykański Pfizer rozważa przeniesienie siedziby do Europy po ewentualnym przejęciu angielskiej AstraZeneca za 100 mld USD. Po traktacie na nowo będą organizowane międzynarodowe struktury biznesowe, w innych niż dotychczas lokalizacjach, jeśli chodzi o produkcję i otoczenie usług biznesowych. Jest duża szansa na to, że przy "nowym rozdaniu", "nowym otwarciu" Polska, a zwłaszcza Trójmiasto, przyciągną proporcjonalnie dużo nowych inwestycji międzynarodowych inwestorów, w tym amerykańskich.

Trójmiasto ma przewagę nad innymi miastami w głębi regionu Europy Środkowej. Znajdujemy się na naturalnej granicy integrujących się wielkich rynków Unii i USA, połączeni wreszcie autostradą, koleją, portem lotniczym i nowoczesnymi terminalami kontenerowymi. Dlaczego zatem nie moglibyśmy pomyśleć o tym, by stać się miastem pośrednikiem w handlu dla naszej części Europy? Dla tysięcy małych firm w Warszawie, Krakowie, Bratysławie, Kijowie metropolia może zostać specjalistą od obsługi biznesu z Ameryką. A centra biznesowe światowych liderów gospodarki będą realizować swoje transatlantyckie i globalne transakcje via Gdańsk.

Dlatego proponuję, byśmy otworzyli w Stanach Zjednoczonych stałe przedstawicielstwo gospodarcze Pomorza. Wesprzyjmy także wymierną pomocą American Chamber of Commerce in Poland, która ma w Gdańsku swoje przedstawicielstwo. Niech to będzie stała obecność i codzienna współpraca.

Jestem pewien, że zorganizowanie stałego połączenia lotniczego z Gdańska do Stanów Zjednoczonych jest wielką potrzebą chwili. Bez możliwości bezpośredniego dolotu do Gdańska wielu przedsiębiorców amerykańskich nie wybierze Gdańska w ogóle. Jednocześnie usprawnienie odpraw, obsługi i kontroli przepływu towaru w naszych terminalach kontenerowych powinno być oczkiem w głowie dla wszystkich kompetentnych służb w regionie.

Powinniśmy jako region powalczyć o terminal do importu gazu z USA. Wydaje się, że Stany Zjednoczone uwolnią eksport gazu dzięki rewolucji łupkowej. Będąc miastem portowym, mamy szansę z tego skorzystać. Bez nośnika energii na Pomorzu trudno będzie o podtrzymanie dynamicznego rozwoju gospodarczego w segmencie produkcyjnym, a inwestycje przemysłowe w ramach międzynarodowej konkurencji trafiać będą, zamiast tutaj, do tych regionów, które zapewniły sobie bezpieczeństwo dostaw i dobrą cenę w imporcie ze Stanów Zjednoczonych.

Mamy wspaniałe położenie, po raz pierwszy od 300 lat jesteśmy połączeni z resztą świata nowoczesnymi arteriami komunikacyjnymi. Dorobiliśmy się w Trójmieście znaczącego sektora usług wsparcia biznesu, mamy młodych i wykształconych ludzi, wreszcie - o czym warto pamiętać - dobrze się u nas mieszka.
Chciałbym, abyśmy jako lokalna społeczność działali przewidująco i uprzedzali wypadki, bo konkurencja państw i regionów jest silna. Delegujmy naszych przedstawicieli na kolejne rundy negocjacyjne TTIP.

Oczywiście w traktacie są również kwestie trudne i wymagające dogłębnego przemyślenia, np. modyfikowana żywność, rozstrzyganie sporów prawnych. Konsultacje towarzyszące negocjacjom traktatowym, jak powiedział główny negocjator amerykański Daniel Mullaney, są otwarte dla wszystkich organizacji pozarządowych. Komisja regularnie organizuje konsultacje. Może reszta kraju liczy na to, że my, Pomorzanie, delegujemy we wspólnym imieniu naszych obywateli? Chętnie się z nimi zgodzę. Minęły cztery rundy negocjacji, kolejna na dniach w USA, a ocenia się, że potrwają jeszcze rok. Będzie zatem wiele okazji, by Gdańsk zaznaczył się na forum, budując swoje strategiczne przyczółki.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki