Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

62-latka zmarła na schodach szpitala w Sławnie. Jej rodzina chce zawiadomić prokuraturę. Według dyrektora nie było błędu lekarza

Tomasz Turczyn
Tomasz Turczyn
Szpital Powiatowy w Sławnie
Szpital Powiatowy w Sławnie TT
Rodzina zmarłej ma żal do Szpitala Powiatowego w Sławnie. Chodzi o śmierć 62-letniej kobiety. Tomasz Walasek, dyrektor szpitala w Sławnie, mówi, że sprawa jest bardzo przykra, ale stwierdza, że nie widzi tutaj błędu wymienianej placówki służby zdrowia. Dodaje, że wszystko dokładnie sprawdził.

Zmarła jest 62-latką ze Sławna. Do jej zgonu doszło na terenie szpitala, dosłownie na szpitalnych schodach prowadzących do oddziału wewnętrznego. Tak relacjonuje zdarzenia rodzina zmarłej.

- Mama się źle czuła już w niedzielę - 28 marca. Była trochę podziębiona. Trafiła do lekarza rodzinnego, w poniedziałek - 29 marca. Ten wydał jej skierowanie do szpitala w formie papierowej i też wysłał e-mailem w formie elektronicznej. Miała kilkukrotnie podwyższony poziom cukru - opisuje córka zmarłej. - Udaliśmy się do szpitala w Sławnie. Na terenie placówki mama się poczuła gorzej. Przed oddziałem wewnętrznym szpitala jej stan był na tyle zły, że ważyło się jej życie. Tymczasem jakaś pielęgniarka z oddziału dosłownie zamknęła nam drzwi przed nosem mówiąc, że mamy dzwonić do lekarza. Gdy się z nim skontaktowaliśmy to nie chciał zejść do mamy mówiąc, że na oddziale był pacjent COVID-owy oraz, że trzeba tu zrobić dezynfekcję i był ogólnie nieprzyjemny w rozmowie. Mama zmarła i dopiero wtedy lekarz wyszedł i pierwsze, co zrobił, to chciał pobrać z jej nosa wymaz na patyczek. Nie zgodziłam się na to mówiąc, że nie zrobią z niej pacjentki COVID-owej. Nie ukrywam, że mam żal do lekarza. Uważam, że powinien od razu zejść. Nie wiem, czy to by uratowało mamie życie, ale na pewno nie miałabym takiego poczucia niesmaku. Dodam, że w przychodni mama miała szybki test na COVID i wyszedł on ujemny. To też było wpisane na skierowaniu.

Dramat na terenie szpitala w Sławnie. Zmarła pacjentka

Tomasz Walasek, dyrektor Szpitala Powiatowego w Sławnie mówi, że współczuje rodzinie z powodu poniesionej straty.

- Sprawdziłem całą sytuację i uważam, że szpital tutaj nie popełnił błędu - mówi dyrektor Walasek. - Po pierwsze pani nie była naszą pacjentką. Po drugie trafiła na teren szpitala mając kilkukrotnie podwyższony cukier i podejrzenie zapalenia płuc. Wiem to z rozmowy z lekarzem rodzinnym, który badał ją w przychodni. Tu też trzeba zaznaczyć, że na teren szpitala przywiozła ją rodzina i było to po południu. Pani nie przeszła przez namiot - izbę przyjęć, gdzie trafiają wszyscy pacjenci. Tu też trzeba zaznaczyć, że nałożyły się dwie sytuacje na opisywaną. Lekarz dyżurny uzgadniał przyjęcie kolejnego pacjenta telefonicznie. Trochę wcześniej na oddziale wewnętrznym był pacjent COVID-owy i trzeba było wykonać dezynfekcję. Lekarz wyjaśnił, że zszedł do 62-latki, gdy mógł to zrobić bez zaniedbania np. sprawy z przyjęciem innego pacjenta. Być może, gdyby rodzina bardziej alarmowała to by szybciej to zrobił. Z jego wyjaśnień wynika, że rodzina mówiła, że: "Mama się czuje słabo". Podsumowując. Nie widzę tutaj naszego uchybienia.

Nasz reporter rozmawiał też z lekarzem rodzinnym, który przyjął 62-latkę w jednej z przychodni w Sławnie.

- Najpierw była teleporada i w jej trakcie, jej stan mnie zaniepokoił, poprosiłem bliskich tej pani, aby przywieźli ją do przychodni - mówi lekarz rodzinny. - Tutaj wykonaliśmy jej różne badania. M.in. EKG, poziom cukru czy test na COVID. Ten ostatni był ujemny. Stan tej pani był niepokojący, ale karetki nie wezwaliśmy, gdyż ona powiedziała, że nie chce trafić do szpitala. Nie zgadzała się na pobyt w nim. Ostatecznie wydałem jej skierowanie do szpitala w formie papierowej i wysłałem od ręki też to elektroniczne.

Lekarz rodzinny mówi, że pacjentka trafiła do przychodni ok. godz. 15 i była tu blisko 60 minut. Jej rodzina informuje, że z 62-latką pojechała do szpitala popołudniu. Rodzina zmarłej napisała skargę, która trafiła do dyrektora Szpitala Powiatowego w Sławnie. Zapowiada też zawiadomienie prokuratury.

- Nie mamy nic do ukrycia. Byłbym pierwszym, który by ukarał lekarza, gdyby ten zawinił - komentuje Tomasz Walasek. - Ale tutaj naprawdę nie widzę uchybienia. Rozmawiałem z lekarzem, rozmawiałem z pielęgniarką. Oboje byli bardzo przejęci całą sytuacją. Bezpośrednio po śmierci kobiety lekarz poinformował mnie o takiej sytuacji telefonicznie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki