Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

,,Zza kulis peletonu'': Tour de Pologne jest otwarty. I piękny!

Czesław Lang
Fot. Dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang
Fot. Dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang PAP/JAKUB KACZMARCZYK
Dla mnie przejście na zawodowstwo było wielką szkołą życia. Raz, że w peletonie amatorskim miałem zupełnie inne treningi. A dwa – przyjechałem z kraju, który wtedy był za żelazną kurtyną, i Polska funkcjonowała zupełnie inaczej niż Italia. Gdy stawiłem się we Włoszech to oczywiście musiałem w ciągu dwóch tygodni nauczyć się tamtejszego języka; na tyle, żeby chociaż rozumieć. Najtrudniejsze było jednak odłożenie własnych... ambicji.

Jako amator wygrałem ponad 200 wyścigów. Byłem wicemistrzem olimpijskim, zwycięzcą Tour de Pologne, wielokrotnym zdobywcą tytułu mistrza Polski. Byłem typem zwycięzcy... Przechodząc do zawodowego peletonu, i mając w grupie Francesco Mosera, a później Giuseppe Saronniego, musiałem znaleźć swoje miejsce; inne niż pozycja lidera. Świetnie jeździłem na czas, najdalej w takich próbach zajmowałem 5. miejsce. To była nisza dla mnie, a gdy później dołączył do mnie Leszek Piasecki to stworzyliśmy taką parę, która – o czym wspominałem przed tygodniem – była postrachem całego peletonu.

Obaj świetnie jeździliśmy na czas, więc większość etapów jazdy drużynowej padała naszym łupem. I to zdecydowana większość. Każda ucieczka była przez nas kasowana, a i w rozprowadzaniu na finiszu także mało było nam równych. Potrafiliśmy tak rozciągnąć stawkę, że ten, kto miał wygrać, to wjeżdżał na metę praktycznie bez kręcenia. Właśnie dlatego - chociaż nie mieliśmy takiej pozycji, żeby ktoś na nas jechał - byliśmy naprawdę szanowani. Jako świetni fachowcy w swojej specjalizacji.

Inna sprawa, że przez 9 lat kariery zawodowej wygrałem 35 wyścigów w zawodowym peletonie. To też nie jest mało. I miałem nawet swój wielki tydzień. Zaczęło się wszystko w Vuelta a Cataluna, startowaliśmy w Barcelonie. Rano była jazda drużynowa. Wygraliśmy! A po południu zaplanowano etap ze startu wspólnego. Odjechała sześcioosobowa ucieczka. Załapałem się w tę ucieczkę, no i z kilometra pociągnąłem na najmocniejszym przełożeniu. Urwałem wszystkich, wygrałem w ciągu jednego dnia drugi etap. A kiedy wróciliśmy do Włoch, od razu zdobyliśmy tytuł mistrza Włoch w jeździe drużynowej. A to nie był koniec, ponieważ z Piaskiem triumfowaliśmy jeszcze w wyścigu uważanym za nieoficjalne mistrzostwa świata w jeździe parami. W Trofeo Baracchi pojechaliśmy z przeciętną ponad 54 km/h, deklasując rywali! W nagrodę dostaliśmy zaproszenia do Wenecji, a tam wjazd miało jedynie 30. najszybszych w danym roku kolarzy świata.

O tym, co wydarzyło się w Wenecji – powspominam za tydzień. A teraz zapraszam na Tour de Pologne, który wystartuje w Poznaniu już w tym tygodniu. Będą etapy płaskie - dla sprinterów. I takie z dużymi wzniesieniami – dla górali. Będzie też jazda indywidualna na czas. Wykazać będą się zatem mogli kolarze o różnych specjalizacjach (dlatego przypomniałem o swojej wśród zawodowców); nie tylko górale, jak chociażby w Tour de France. A nawet wygrać! Bo Wyścig Dookoła Polski jest otwarty, a dzięki temu – piękny!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: ,,Zza kulis peletonu'': Tour de Pologne jest otwarty. I piękny! - Sportowy24

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki