MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zwycięska porażka Lechii Gdańsk, grupa mistrzowska i przyjaźń na trybunach [ANALIZA]

Paweł Stankiewicz
Piłkarze Lechii dopięli celu i będą grać w grupie mistrzowskiej T-Mobile Ekstraklasy. W sobotę przegrali jednak ze Śląskiem we Wrocławiu.

W 1973 roku Polska zremisowała z Anglią na Wembley 1:1. Ten wynik pozwolił biało-czerwonym awansować do mistrzostw świata i wówczas ten wynik został określony jako zwycięski remis. Za to piłkarze Lechii Gdańsk w sobotę we Wrocławiu zanotowali zwycięską... porażkę. Tak, tak. Biało-zieloni przegrali mecz przyjaźni, ale zagrają w grupie A, czyli w mistrzowskiej.

O tym, że mecz Śląsk - Lechia to spotkanie przyjaźni można było się przekonać po przyjeździe do Wrocławia. Kibice jednej i drugiej drużyny spacerowali po ulicach miasta i śpiewali okolicznościowe piosenki. Fani w klubowych barwach wspólnie kibicowali swoim drużynom na stadionie i poza nim. O przyjaźni nie mogło być mowy na boisku. Śląsk potrzebował punktów w walce o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie, a Lechia do awansu do grupy mistrzowskiej, bez oglądania się na wyniki rywali.

Gospodarze wydawali się bardziej zdeterminowani, tym bardziej że chcieli też się przełamać, bo od pięciu i pół miesiąca nie wygrali meczu ligowego na własnym stadionie. Problemy kadrowe sprawiły, że trener Ricardo Moniz wpuścił do gry wszystkich swoich graczy ofensywnych i na ławce rezerwowych już takich piłkarzy nie miał. Kontuzjowany Piotr Wiśniewski został w Gdańsku, a Zaur Sadajew jeszcze pauzował za czerwoną kartkę. Z zespołem do Wrocławia poleciał wprawdzie Paweł Buzała, ale szkoleniowiec miał 19 piłkarzy i ostatecznie "Buzi" nie znalazł się w meczowym protokole.

Lechia mogła idealnie rozpocząć ten mecz, ale świetnej okazji nie wykorzystał Przemysław Frankowski. Z drugiej strony przed szansą stanął Marco Paixao, ale jego dobry strzał z kolei świetnie obronił Mateusz Bąk.

Na innych boiskach wyniki były korzystne dla biało-zielonych. Cracovia nie wygrywała w Kielcach z Koroną, a Jagiellonia przegrywała z Piastem, więc czołowa "8" była coraz bliżej podopiecznych trenera Moniza. Mało tego, przegrywały Zawisza i Górnik, więc pojawiła się szansa na 6 miejsce. Trzeba było tylko... wygrać we Wrocławiu.

Emocji nie brakowało w drugiej połowie. Ta zaczęła się fatalnie dla biało-zielonych, bo gola dla Śląska strzelił Marco Paixao. I w tym momencie trzeba było patrzeć na to, co dzieje się na innych stadionach. Z gry wypadła Cracovia, która potrzebowała trzech punktów, a przegrywała w Kielcach. Za to Jagiellonia wyrównała stan rywalizacji z Piastem. I dopiero wtedy zrobiło się nerwowo.

Lechia mogła wydrzeć punkt we Wrocławiu, ale Marcin Pietrowski zmarnował dobrą okazję. Mecz skończył się porażką biało-zielonych, a w Białymstoku jeszcze trwał czas doliczony. Gdańszczanie skupieni wokół swojej ławki nasłuchiwali relacji z Podlasia. A tam... Bekim Balaj mógł wyrzucić Lechię z "ósemki", ale mając pustą bramkę strzelił w... słupek. Koniec meczu. Lechia w "8" i piłkarze biało-zielonych podnieśli ręce w górę w geście radości. A na forach już krążą żarty, że Michał Probierz zrealizował oczekiwania Franza Josefa Wernze, bo jest w półfinale Pucharu Polski, a Lechia zagra w czołowej "8". A Balaj? Strzelił pięknego gola w Gdańsku i wyeliminował Lechię z Pucharu Polski, a w sobotę pudłem "wprowadził" biało-zielonych do grupy A.

Fantastycznie ułożył się terminarz dla Lechii w rundzie finałowej. Gdańszczanie zagrają trzy mecze u siebie i podejmą Legię Warszawa, Lecha Poznań i Wisłę Kraków.

- Zajebiście - z uśmiechem skwitował Mateusz Bąk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki