Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowcy Lotosu w niedzielę podejmują Lokomotiv

Rafał Rusiecki
Rozgrywki żużlowej I ligi wkraczają w tę niedzielę w decydującą fazę. O awans do ekstraligi walczą cztery zespoły, ale już na starcie najlepszą sytuację ma Lotos Wybrzeże Gdańsk. Wszystko dzięki korzystnemu układowi, jeśli chodzi o zdobycze punktowe w konfrontacjach z najmocniejszymi rywalami.

- Taki jest regulamin, że w całościowym zestawieniu po rundzie zasadniczej można być w połowie tabeli i nagle otwiera się furtka, dzięki której można walczyć o ekstraligę - żali się Leon Kujawski, trener Startu Gniezno.
Szkoleniowcowi drużyny z Wielkopolski nie ma co się dziwić, bo Start praktycznie nie będzie się liczył w walce o promocję do żużlowej elity. To jednak problem rywali Lotosu Wybrzeża. A gdańszczanie chcą iść za ciosem i sprawiać frajdę swoim sympatykom.
- Play-offy zapowiadają się bardzo ciekawie - mówi zadowolony Dawid Stachyra, jeden z najrówniej jeżdżących żużlowców gdańskiego Wybrzeża. - Przystępujemy do nich z pierwszego miejsca, a przecież nikt na nas wcześniej nie stawiał. Czy jestem liderem drużyny? Ja cieszę się, że moje punkty są zespołowi przydatne. Jak wygrywamy, to i atmosfera jest przecież znacznie lepsza. Forma jest dobra. Teraz pozostaje tylko ją utrzymać.
Jaki jest plan na najbliższe starty?
- W zasadzie musimy wygrywać mecze przed własną publicznością, urwać jakiś bonus na wyjeździe i będzie dobrze - wyjaśnia Dawid Stachyra.
Jeśli wychowanek TŻ Lublin spisze się tak, jak w pierwszej konfrontacji z Lokomotivem, to kibice Wybrzeża o wynik niedzielnej konfrontacji mogą być spokojni.
Wiele zależeć będzie od postawy Magnusa Zetterstroema. Kapitan gdańskiej drużyny ostatni raz ścigał się w barwach Lotosu Wybrzeża prawie miesiąc temu. 18 lipca wystąpił w Rybniku w meczu z tamtejszym RKM ROW. Zdobył wtedy tylko 5 punktów, a to zdecydowanie poniżej jego możliwości.
Coraz lepiej radzi sobie także Renat Gafurow. Rosjanin notuje średnio 2 punkty na bieg. Jest przy tym liderem zespołu, jeśli chodzi o średnią punktów na mecz - prawie 10,5.
- Będziemy się starać awansować do ekstraligi. Czas pokaże, jak sobie poradzimy na torze - mówi Rosjanin.
W gdańskim obozie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak wysoko postawiona została poprzeczka. Klub nie uporał się jeszcze ze wszystkimi zaległościami finansowymi względem zawodników. A ci ostatni w końcówce fazy zasadniczej sezonu musieli nawet pożyczać między sobą motocykle, aby móc zwyciężać. Robili to bezinteresownie, a to najlepszy dowód na to, że wszystkim zależy na zespołowym triumfie.
Na drodze do laurów jako pierwszy staje gdańszczanom łotewski Lokomotiv. Jaka jest recepta na przyjezdnych?
- Musimy ten mecz wygrać - mówi Stanisław Chomski, trener Lotosu Wybrzeża. - Trzeba jednak pamiętać, że Lokomotiv ma w swoim składzie dwóch znakomitych juniorów. Mam tutaj na myśli Maksima Bogdanowa i Artioma Łagutę. Oni już potrafią jeździć na poziomie seniorów.
Trener Chomski jest zdania, że o jakiejkolwiek zaliczce punktowej będzie myślał dopiero w sytuacji, jaka zaistnieje na torze. Na razie skupia się wyłącznie na jak najlepszym wyniku.
- W rundzie finałowej nie można mówić o faworycie w postaci gospodarza - zastrzega opiekun gdańskich żużlowców. - Żadnego z naszych rywali nie jesteśmy w stanie zaskoczyć przygotowaniem toru. Trzeba być szybszym na starcie, bo na dystansie w Gdańsku nie jest łatwo wyprzedzać.
W niedzielę na stadionie im. Zbigniewa Podleckiego kibice zobaczą w składzie Wybrzeża: Magnusa Zetterstroema (nr 9), Thomasa Jonassona (10), Dawida Stachyrę (11), RenataGafurowa (12), Pawła Hliba (13), Mateusza Lampkowskiego (14) oraz Mateja Kusa (15).

Tak jeździli
Łotysze z Daugavpils to jedyna ekipa z czołówki I ligi, która urwała Wybrzeżu punkt bonusowy.
Gdańszczanie mierzyli się z Lokomotivem dwukrotnie w rundzie zasadniczej sezonu w końcówce maja. Najpierw, na własnym torze, pokonali rywali 49:41. Najlepiej w naszej ekipie spisał się Dawid Stachyra, który zgromadził wtedy aż 14 punktów. Nie dał się przy tym wyprzedzić ani jednemu przeciwnikowi. Drugi pod względem zdobytych "oczek" był Paweł Hlib - 9. Zawiódł z kolei Magnus Zetterstroem - 4 punkty.
W rewanżu na Łotwie górą byli gospodarze, którzy wygrali aż 59:31. Tym razem najmocniejszym punktem gdańskiego zespołu był popularny "Zorro" - 12 "oczek". W obu konfrontacjach najwięcej krwi gdańszczanom napsuł Maksim Bogdanow. Ten junior zdobył łącznie 31 punktów!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki