Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żurowska: Wszystko jest w rękach agenta

Patryk Kurkowski
O przenosinach do Gdyni, przegranej w Krakowie z Wisłą i o nastawieniu na następny mecz ligowy z Justyną Żurowską, silną skrzydłową Lotosu Gdynia, rozmawia Patryk Kurkowski

Kiedy i dlaczego podjęła Pani decyzję o przejściu do gdyńskiego klubu?


Decyzję o przejściu do Lotosu podjęłam 10 września. Rozważyłam wszystkie opcje, ale zagraniczne oferty nie były dla mnie zadowalające. Były dobre, ale nie bardzo dobre. Ucieczka za granicę bez szansy walki w Eurolidze nie miała sensu. Wybrałam w tej sytuacji Lotos, który gra w tym pucharze. Poza tym to bardzo uznana marka, z bardzo dobrym zespołem. Aktualnie to całkiem inna drużyna niż w poprzednim sezonie.


Pani przejście do Lotosu było sporą niespodzianką, bo odchodząc z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. zapowiadała Pani, że wyjeżdża za granicę. Kibice gorzowskiego klubu byli zniesmaczeni tym faktem...


Absolutnie nie dziwię się kibicom. Gdybym była na ich miejscu, prawdopodobnie podeszłabym do tej sprawy identycznie, miała takie same odczucia. Niestety, poznałam prawdziwe życie. Dotychczas toczyło się to wokół mnie, bo nie zmieniałam klubu, więc nie miałam pojęcia, jak to przebiega. Tymczasem wszystko jest w rękach agenta. Jeszcze w trakcie poprzedniego sezonu otrzymałam wiele cudownych ofert, ale życie wszystko zweryfikowało. Wypowiadając słowa, że odchodzę za granicę, byłam wręcz w 120 procentach przekonana, że tak się stanie. Grałam przecież w Pucharze Europy i Eurolidze, stąd też sądziłam, że prawie wszyscy mnie znają. Jak już jednak powiedziałam, zderzyłam się z rzeczywistością. Otrzymane propozycje kontraktów były dobre, ale nie w pełni zadowalające. Jestem w najlepszym wieku do gry na najwyższym poziomie. Niestety, spory wpływ na całą sytuację miał kryzys w Europie oraz wycofanie się kilku klubów. Ostatecznie i tak bardzo późno podjęłam decyzję, bo dopiero 12 września podpisałam kontrakt, a więc dwa tygodnie przed startem ligi.


Przejdźmy do inauguracji. Lotos pokonał Wisłę Can Pack Kraków w finale turnieju "Zawsze z Mistrzem", ale w Krakowie w pierwszym meczu ligowym o punkty przegrałyście. Dlaczego?


W tym meczu miałyśmy bardzo dobrą pierwszą połowę i słabą drugą część. Wisła wymusiła na nas sporo fauli, wiele zawodniczek spędziło przez to dużo czasu na ławce. Później trudno było nam wrócić do dobrej gry - mnie, Anecie Henry czy też Geraldine Robert. Trener musiał sporo kombinować, ale rywalki były bardzo silne pod koszem. Poza tym krakowianki zagrały znakomicie w obronie, a w ataku utrzymały dobrą skuteczność. Wisła odniosła w pełni zasłużone zwycięstwo.
W Łodzi w składzie wiślaczek zabrakło dwóch ważnych koszykarek - Eweliny Kobryn i Nicole Powell. W ligowym spotkaniu obie wystąpiły i wypadły bardzo dobrze.
Ewelina zagrała w tym spotkaniu bardzo równo. Niestety, ze względu na faule nie byłyśmy w stanie w pełni się przeciwstawić jej poczynaniom. Z kolei Powell dorzuciła swoje punkty, jak na liderkę przystało, wzięła ciężar meczu na siebie. Gospodynie w tym meczu grały bardzo konsekwentnie.


W środę macie okazję do rehabilitacji, bo zagracie u siebie z ŁKS Łódź. Z takim rywalem chyba nie wypada przegrać?


Bardzo pozytywnie oceniam zmiany, które zaszły w ŁKS. To już nie ten sam zespół, który w poprzednich rozgrywkach był skazywany na pożarcie i łatwo przegrywał. W kadrze ŁKS są choćby świetna Natalija Trofimowa, dwie czarnoskóre Amerykanki. Poza tym ŁKS ma bardzo dobrą Justynę Jeziorną, która w CCC znakomicie walczyła o zbiórkę i przechodziła do kontry. ŁKS to obecnie groźny przeciwnik, więc na pewno nie będzie lekko go pokonać. Zresztą Wisła Kraków ledwo co wygrała z tym zespołem podczas turnieju w Łodzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki