Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmiany w składzie Lechii na "Kolejorza"

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bołt
- Nie jestem niewolnikiem swoich teorii, poglądów i filozofii. Zresztą robiąc zmianę w Krakowie, kiedy w przerwie zdjąłem z boiska Grześka Rasiaka, dałem dowód na to, że szukam innych rozwiązań - mówi Bogusław Kaczmarek, trener Lechii. Co to oznacza? Tyle że już wyczerpała się cierpliwość szkoleniowca do napastnika, który nie strzela goli. Choć to nie tylko wyłącznie wina samego Rasiaka.

- Wiadomo, po co do Lechii został sprowadzony Rasiak. Bo szukaliśmy wysokiego napastnika - kontynuuje Bogusław Kaczmarek.

- Wyobrażałem sobie jednak, że to będzie inaczej funkcjonowało i że będziemy mieli dwa mocne skrzydła w osobach Jakuba Wilka i Jakuba Koseckiego. Rasiak miał być penetratorem pola karnego i liczyłem, że wiele crossowych piłek pozwoli mu strzelać bramki. Przecież on nie strzelił 70 goli na zapleczu ligi angielskiej z niczego. I ja na to liczyłem. W sparingach strzelił chyba trzy bramki i wyglądało to zupełnie przyzwoicie. Teraz bramek nie strzela i ja nie jestem niewolnikiem myśli, że Grzesiek Rasiak musi grać od początku meczu. W Krakowie wszedł Piotr Wiśniewski, później Łukasz Kacprzycki i zdominowaliśmy Wisłę w drugim połowie. I to jest światełko w tunelu, w kierunku którego powinniśmy iść.

Poza Rasiakiem nominalnymi napastnikami w Lechii są Adam Duda i Piotr Grzelczak, ale to raczej nie im da szansę trener Kaczmarek. W Krakowie, w drugiej połowie, w roli wysuniętego napastnika grał Abdou Razack Traore, ale to nie jest pozycja, na której czuje się najlepiej i najwięcej może dać drużynie. W poprzednich sezonach wysuniętym napastnikiem sporadycznie był też Wiśniewski. Szkoleniowiec Lechii postawi jednak raczej na Ricardinho. To szybki i bardzo dobrze wyszkolony
technicznie Brazylijczyk miałby toczyć boje ze środkowymi obrońcami rywali. Ricardinho był już przygotowany do gry na tej pozycji, bo właśnie tak ustawiony został w drugiej połowie meczu Młodej Ekstraklasy pomiędzy Lechią i Wisłą.

- Jeszcze decyzji nie podjąłem, kto zagra w ataku. Byłem na meczu Młodej Ekstraklasy i widziałem w grze Ricardinho. Zagrał ustawiony bardzo wysoko, pod kątem tego, co chcemy robić. Na nim był faul w polu karnym, który nie został odgwizdany, a do tego pokazał się w kilku akcjach. Być może to będzie to - zastanawia się "Bobo" Kaczmarek.
Szkoleniowiec wyjaśnia też słabszą grę Ricardinho w meczu z Piastem.

- Każdy piłkarz, czy to Polak, Brazylijczyk, Hiszpan, czy ktoś zupełnie inny, musi się we właściwy sposób przygotować do meczu. Tymczasem Ricardinho wyszedł w złych butach i na pięć dojść do piłki przewrócił się cztery razy, w tym trzy bez żadnego kontaktu z przeciwnikiem. Tu nie jest Brazylia. Trzeba się przystosować do pewnych rzeczy. On to zrozumiał i ma już inne buty, ale jest już po meczu z Piastem, który zdobył trzy punkty. I podbudowany wygrał w Białymstoku. Gdybyśmy ograli drużynę Piasta, to z innym nastawieniem moralnym zagralibyśmy w Krakowie - przyznał Kaczmarek.

Trener Lechii chciał też dać szansę występu zdolnemu wychowankowi, Kacprowi Łazajowi. Na razie musi jednak poczekać. - Jest chory na anginę i już od ponad tygodnia nie trenuje. Był u laryngologa i ma zalecenie przerwy w treningach do końca tygodnia, więc z Lechem na pewno nie zagra - wyjaśnia gdański szkoleniowiec.

Po dwóch porażkach w tym sezonie na PGE Arenie piłkarze Lechii chcą się w końcu przełamać i zdobyć punkty, choć w niedzielnym meczu będzie ich czekać trudne zadanie, bo Lech Poznań prezentuje się w tym sezonie całkiem przyzwoicie.

- My na pewno sobie poradzimy - przekonuje Kaczmarek. - Lech to trudny rywal, ale mam już w głowie jakiś plan na to spotkanie. A do kibiców mogę tylko zaapelować o cierpliwość. Przypominam, że z tego zespołu odeszło 10 piłkarzy. Budowanie drużyny piłkarskiej to nie to samo, co pieczenie chleba. Nie da się dodać ulepszacza i chleb jest gotowy do spożycia. Tu potrzeba pracy, ale ja wierzę, że ta drużyna zacznie grać na miarę oczekiwań - zapewnia szkoleniowiec biało-zielonych.

W kadrze Lechii powinna zajść jeszcze jedna zmiana. Skończył już karę za czerwoną kartkę Marcin Pietrowski i wobec problemów w środkowej strefie boiska powinien od razu wrócić do podstawowej "11". Tym bardziej że od początku sezonu prezentował się z dobrej strony.

Biało-zieloni muszą jeszcze odczarować PGE Arenę, żeby w końcu zacząć zdobywać punkty na tym stadionie.
- Chyba sprowadzimy szamana - żartuje Kaczmarek. - A tak na serio, to po prostu trzeba wyjść na boisko, podjąć walkę z rywalem i konsekwentnie realizować założenia taktyczne.

W każdym bądź razie zapowiada się bardzo interesujące widowisko na PGE Arenie w ramach szóstej kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Mecz Lechii Gdańsk z Lechem Poznań rozpocznie się w niedzielę, o godzinie 17. To spotkanie transmitować będzie Canal+ Sport, ale warto wybrać się na stadion i dopingiem wspomóc zespół biało-zielonych.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki