Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złoci biało-zieloni juniorzy. 60 lat temu Lechia Gdańsk zdobyła mistrzostwo Polski juniorów

Krzysztof Juras
Fot. Krzysztof Juras
1 września minęło 60 lat od zdobycia przez piłkarzy gdańskiej Lechii mistrzostwa Polski juniorów starszych. Oficjalnie jednak podział na juniorów starszych i młodszych wprowadzono w latach 70. ubiegłego stulecia. Gdańszczanie w meczu finałowym pokonali Krośniankę, czyli obecne Karpaty Krosno 2:1 (0:1) po bramkach Janusza Frąckiewicza w 51 minucie i Ryszarda Piskora w 54 minucie.

W 1957 roku nie było turnieju finałowego w jednym mieście. PZPN postanowił podzielić drużyny, które wygrały turnieje okręgowe na północ - południe. I takim systemem eliminacji wyłonić medalistów. Postanowiono, że półfinały odbędą się w Łodzi (północ) i w Opolu (południe). Na miejsce finału wybrano Zieloną Górę. W gronie czterech drużyn grających o medale oprócz Lechii Gdańsk znalazły się: Lechia Tomaszów Mazowiecki, Karpaty Krosno i Ślęza Wrocław, która w zgodnej opinii ówczesnych ekspertów była faworytem.

- Dlaczego gdańska Lechia nie była postrzegana jako faworyt, przecież rywale nie powalali na kolana? - pytam Janusza Frąckiewicza, piłkarza ówczesnej drużyny juniorów.

- My niektóre mecze wygrywaliśmy trochę na farcie - mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” Janusz Frąckiewicz. - No, powiedzmy mało przekonująco, z kolei nasi rywale wygrywali, a zwłaszcza Ślęza, bardzo pewnie i zapewne stąd byli postrzegani jako faworyci.

25 sierpnia w Łodzi w meczu półfinałowym, gdańszczanie, w obecności 3 tysięcy widzów, pokonali swoją imienniczkę z Tomaszowa Mazowieckiego 4:3 (2:2). Bramki dla biało-zielonych zdobyli bracia Janusz i Kazimierz Frąckiewiczowie, Zdzisław Myrlak i Ryszard Piskor.

- Przegrywaliśmy na początku spotkania 0:2, jednak do przerwy udało nam się odrobić straty. Wychodząc na drugą połowę wiedziałem, że będzie dobrze. Skąd ta pewność? W naszym sztabie trenerskim był Roman Sawecki, któremu trener Piotr Nierychło powierzył przygotowanie fizyczne. W ówczesnych czasach to była nowość. W drużynach juniorskich praktycznie nikt sobie nie zawracał sobie głowy przygotowaniem motorycznym. My mogliśmy wówczas zabiegać każdego przeciwnika, tak byliśmy przygotowani przez trenera Saweckiego.

W drugim półfinale doszło do sporej niespodzianki. Faworyzowana Ślęza uległa Karpatom 0:1 i to piłkarze z Krosna zagrali w finale z Lechią.

Tydzień później, w rocznicę wybuchu II wojny światowej, w Zielonej Górze juniorzy grali finał. I znowu Lechia goniła wynik. Do przerwy, po strzale Żebrackiego w 33 minucie, gdańszczanie przegrywali 0:1. - Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie dostaliśmy takiej reprymendy od trenera Nierychły jak wtedy - mówi Frąckiewicz. - Wybaczy Pan, ale tych słów wypowiedzianych wówczas przez trenera nie powtórzę. Strasznie nas zrugał, ale to poskutkowało, bo jak pamiętam, krótko po wznowieniu gry po przerwie, już prowadziliśmy. Ja strzeliłem jedną z bramek. Zdaje mi się, że było to z podania Kazia (brat Janusza Frąckiewicza - przyp. red.). Zresztą wiele bramek tak zdobywaliśmy. Kaziu centrował, a mnie piłka szukała w polu karnym i wykańczałem te akcje. Nie jest to żadną tajemnicą, że to Kaziu robił całą naszą grę z przodu. W środku pola w naszej drużynie królował Wierzyński. To był taki jakbyśmy dzisiaj powiedzieli defensywny pomocnik. Myśmy go nazywali harpagon, bo jak on wchodził to już trawa tam nie rosła - kończy Frąckiewicz.

W tym decydującym meczu biało-zieloni wystąpili w składzie: Henryk Żmitrowicz, Jerzy Radoń, Stanisław Jarząbek, Włodzimierz Borecki, Zbigniew Masiak, Jerzy Wojtowicz, Zdzisław Myrlak, Kazimierz Frąckiewicz, Janusz Frąckiewicz, Edmund Wierzyński, Klaus Jenczurski (46, Ryszard Piskor). Oprócz nich w kadrze znajdowali się jeszcze Jan Pieniążek i Jan Kunicki.

Na drugiej stronie o tym, co dalej działo się ze złotymi medalistami z Lechii

Jakie były dalsze losy złotych medalistów? Henryk Żmitrowicz, Klaus Jenczurski, Włodzimierz Borecki, Jerzy Radoń, Jan Pieniążek, Jan Kunicki i Zdzisław Myrlak zakończyli swoją przygodę z piłką nożną. Jeżeli chodzi o tego ostatniego zawodnika, to wkrótce po mistrzostwach zmienił on nazwisko na Milewski. Reszta młodych lechistów próbowała swoich sił w piłce seniorskiej.

- Wielu starszych zawodników było przeciwnych temu, abyśmy grali w pierwszym zespole - wspomina dziś Frąckiewicz. Chyba największym przeciwnikiem wprowadzania „młodych” był Robert Gronowski. Z naszego zespołu największą karierę zrobił chyba Kaziu (w Lechii 91 występów i 13 bramek - przyp. red.). Jemu w dorosłą piłkę pomógł wejść trener Tadeusz Foryś, który bardzo cenił jego umiejętności. Brat grał także w Zawiszy Bydgoszcz i Legii Warszawa, a następnie przez holenderską Bredę wyjechał do Stanów, gdzie zakotwiczył w St.Louis.

Z tamtego zespołu w pierwszej drużynie Lechii najwięcej meczów rozegrał nie Kazimierz Frąckiewicz, a Edmund Wierzyński. To on 184 razy wdziewał biało-zielony trykot co plasuje go na 29 miejscu w historii klubu, strzelając przy okazji 20 goli. Janusz Frąckiewicz (1 mecz w pierwszym zespole Lechii), Zbigniew Masiak (15 meczów) i Jerzy Wojtowicz (pomimo sześciu lat treningów z pierwszą drużyną biało-zielonych, nie udało mu się zadebiutować w oficjalnym spotkaniu pierwszej drużyny) trafili do Olsztyna, gdzie doprowadzili Warmię do ówczesnej II ligi.

- Przyszedł do nas Olek (Aleksander Kupcewicz, były piłkarz Lechii, ojciec Zbigniewa i Janusza - przyp. red.) - mówi Frąckiewicz - i powiedział, że skoro nie mamy szans na regularne granie w Lechii, to zaprasza nas do Olsztyna, gdzie powstaje drużyna, która będzie walczyć o awans do II ligi. Ja, Wojtek (Jerzy Wojtowicz - przyp. red.) i Zbyszek Masiak zdecydowaliśmy się więc na wyjazd. W III lidze zajęliśmy pierwsze miejsce, co dało nam awans. Niestety, w kolejnym sezonie już nie było w tym klubie pieniędzy i Warmia spadła do III ligi. Ja wróciłem do Gdańska, gdzie skończyłem piłkarska karierę, a Wojtek i Masiak zostali w Olsztynie - kończy.

Owczesny wynik gdańszczan był pierwszym tak dużym sukcesem (rok wcześniej Arka Gdynia była trzecia) wybrzeżowej piłki w wydaniu młodzieżowym. Później jeszcze czterokrotnie Lechia zdobywała mistrzostwo Polski juniorów, lecz w kategorii juniorów młodszych. Dopiero w 2012 roku sukces biało-zielonych powtórzyła gdyńska Arka, która wygrała finałowy turniej o mistrzostwo Polski juniorów starszych, który był rozgrywany w Gdyni. Żółto-niebiescy w pokonanym polu zostawili wówczas Lecha Poznań, Pogoń Szczecin i Zagłębie Lubin.

TOP sportowy: zobacz hity internetu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki