Aż 90 pracowników Warmińskich Zakładów Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Kwidzynie zatruło się tlenkiem węgla. Trafili do szpitali - na szczęście, nikt nie stracił życia, ale sprawa głośnym echem odbiła się w całym kraju.
Przyczyną zdarzenia były najprawdopodobniej spalinowe wózki widłowe, które pracowały w hali, gdzie doszło do zatrucia. Według specjalistów, maszyn pamiętających epokę późnego Gierka w ogóle nie powinno się używać w takich obiektach. Zresztą także w WZPOW, w 2011 roku, sanepid nakazał wymianę wózków na akumulatorowe.
- Krótko po tej tamtej kontroli rzeczywiście używano tam wózków akumulatorowych, ale nie wiedzieć czemu, teraz znów korzystano ze spalinowych - mówi Piotr Jankowski, prokurator rejonowy w Kwidzynie.
Na miejscu wypadku pracuje biegły z zakresu ochrony powietrza, który ma m.in. ustalić, czy pracujące w hali wózki na pewno były jedynym źródłem tlenku węgla. Uchybień było jednak więcej, prokuratura poinformowała np., że wentylacja w hali pracowała bardzo kiepsko.
Zakłady z Kwidzyna zapewne nie są jedyną firmą na Pomorzu, gdzie spalinowe wózki widłowe nadal są w użyciu. Nie stanowią one zagrożenia, gdy pracują na zewnątrz, ale wtorkowy wypadek pokazał, że w zamkniętych pomieszczeniach mogą być niebezpieczne. Wojewoda pomorski jak na razie nie planuje jednak kontroli pod tym kątem w innych zakładach.
- Poczekajmy na wyniki z Kwidzyna. Wówczas będziemy mogli odpowiedzieć na pytanie, czy zasadne jest przeprowadzenie dodatkowych kontroli - tłumaczy Roman Nowak, rzecznik prasowy wojewody.
Na razie nie wiadomo, kiedy w WZPOW zostanie wznowiona produkcja. W tej kwestii wiele zależy od decyzji różnych służb pracujących obecnie na terenie zakładu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?