- W latach 70. i 80. był na nie prawdziwy boom - wspomina. - Nie było zakładu, szkoły, gdzie nie byłoby koła filatelistycznego. Tylko w naszym klubie mieliśmy 600 abonamentów, a w całej Polsce na abonament rozchodziło się ponad milion znaczków.
Co takiego jest w kolekcjonerstwie, że wciąga człowieka na całe życie? - Ludzie chcą się spotykać, na przestrzeni tych lat poznałem mnóstwo ludzi. Przychodzili różni. Ten pracował tu, ten tam, ale nas interesowało jedynie to czym się pasjonujemy. Zawsze mówię, że zbieracze to są najszczęśliwsi ludzie, bo mają swoją odskocznię od pracy, przykrych sytuacji.
- A ja zacząłem zbierać monety, żeby coś zrobić z pieniędzmi - dorzuca pan Maciej, jeden z klubowiczów. - To miała być inwestycja, chciałem je potem sprzedać. Ale zacząłem zbierać, zbierać... Teraz szkoda sprzedać. Na dodatek żona też zaczęła kolekcjonować. Kiedyś powiedziała - no to przynieś mi jakieś monety, to ja też będę zbierać i odkładać na wesele. Potem patrzę, ma ich ponad 100, przyszedł termin wesela. Pytam - to co, sprzedajemy? A ona na to - swoje sobie sprzedaj!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?