Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabrakło wstrzykiwaczy do podawania dzieciom hormonu wzrostu

J. Gromadzka-Anzelewicz
Łukasz Petruskiewicz z mamą uczą się, jak działa pen
Łukasz Petruskiewicz z mamą uczą się, jak działa pen Fot. Adam Warżawa
Kilkunastu małych pacjentów oddziału endokrynologii dziecięcej, leczonych w Akademickim Centrum Klinicznym, od ubiegłego tygodnia nie otrzymuje hormonu wzrostu.

Nie dlatego że zabrakło leku, bo szpital ma go w zapasie, a gdy się on kończy - na hasło "hormon wzrostu" p.o. dyrektorka ACK Ewa Książek-Bator wyciąga z szuflady ostatnie pieniądze. Dzieci musiały przerwać terapię, bo skończyły się "peny", czyli wstrzykiwacze do podawania tego hormonu.

Tym razem jednak nie z winy szpitala, który wciąż ma kłopoty z komornikiem, a z winy poczty, bo podczas jej strajku niezbędne do ich nabycia dokumenty utknęły gdzieś w drodze.

Z terapii hormonem wzrostu korzysta na oddziale endokrynologii Kliniki Pediatrii, Onkologii, Hematologii i Endokrynologi Akademii Medycznej w Gdańsku 230 dzieciaków z całego Pomorza, dużo niższych od swoich rówieśników.

- Są to dzieci z niedoborem wzrostu, a więc takie, których pozycja wzrostowa jest poniżej dolnej normy dla populacji dzieci polskich - tłumaczy dr med. Dorota Birkholz, ordynator oddziału.

Podejrzenia zaniepokojonych rodziców muszą potwierdzić testy i badania diagnostyczne. Gdy potwierdzą, lekarz wypisuje 9-stronicowy wniosek i wysyła go do Centrum Zdrowia Dziecka. Tam znajduje się siedziba tzw. zespołu koordynującego ds. stosowania hormonu wzrostu.

Zbiera się on raz na półtora miesiąca i kwalifikuje dzieci z całej Polski do tej terapii. Każdemu maluchowi, który potrzebuje hormonu wzrostu, Narodowy Fundusz Zdrowia go refunduje. Hormon podaje się dziecku codziennie, przed snem, nawet przez kilkanaście lat, aż jego kości osiągną wiek 16-latka.

Przetarg na dostawcę hormonu wzrostu przeprowadzany jest centralnie. Dyrekcja Akademickiego Centrum Klinicznego podpisuje ze "zwycięzcą" umowę, a hormon wzrostu dostarcza hurtownia. Jego producent zaproponował ostatnio, że wstrzykiwacze do podawania hormonu przekaże szpitalowi jako darowiznę lub za symboliczną odpłatnością.

Szpital wybrał pierwszy wariant. Do załatwienia pozostały tylko formalności. Jednak dokumenty utknęły gdzieś po drodze. - Z tego co udało mi się ustalić, wyszły ze szpitala jakiś czas temu, ale do hurtowni jeszcze nie dotarły, bo sprawdzałam - mówi dr Birkholz.

A dzieci czekają...

Cenny hormon

Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje leczenie hormonem wzrostu tylko w kilku przypadkach.

U dzieci z tzw. somatotropinową niedoczynnością przysadki (nie mają własnego hormonu wzrostu), u dzieci z chorobami genetycznymi (zespołem Turnera i chorobą Prader-Willego) oraz u małych pacjentów z niewydolnością nerek.

Poza granicami polski hormon wzrostu zalecany jest też dla dzieci z dystrofią wewnątrzmaciczną (czyli takich, które są mniejsze niż powinny).

Hormon wzrostu dostępny w aptekach jest dwa razy droższy. Sięgają po niego kulturyści, bo zwiększa siłę i masę mięśniową. Jest jednak bardzo niebezpieczny dla zdrowia, gdy stosuje się go na własną rękę. Grozi m.in. przerostem mięśnia sercowego.

Kilka centymetrów mniej

Rozmowa z dr med. Dorotą Birkholz, ordynatorem oddziału endokrynologii dziecięcej w AMG

Czy dziecko zakwalifikowane do terapii może ją przerywać?
Jego zdrowiu to nie zagrozi, spowolni jednak tempo wzrastania. W skali całego leczenia przerwa krótsza niż miesiąc nie będzie miała większego znaczenia.

Hormon wzrostu pomaga?
Znakomicie. W pierwszym roku leczenia przybywa dziecku nawet 10 centymetrów, potem tempo wzrastania nieco słabnie, ale utrzymuje się w granicach sześciu centymetrów rocznie.

W jakim wieku rozpoczyna się leczenie?
Najczęściej gdy dziecko kończy przedszkole lub rozpoczyna naukę w szkole. Widać wtedy, że jest dużo niższe od rówieśników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki