Mimo obietnic zajęcia się problemem urzędnicy po raz kolejny odesłali kobietę z kwitkiem. W najbliższym czasie remontu nie będzie - zapowiadają.
- Brakuje mi sił i nerwów. Ile można prosić? Już straciłam nadzieję. Chodzę do urzędu i piszę pisma. Wszystko na nic - rozkłada ręce pani Elżbieta.
Najpierw Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych - administrator lokalu, w którym mieszka sześcioosobowa rodzina - tłumaczył się brakiem pieniędzy na remont. Później trzeba było czekać na decyzję wojewódzkiego konserwatora zabytków.
- Kiedy już myśleliśmy, że wszystkie instytucje wyraziły zgodę, okazuje się, że z remontu nici - denerwuje się pani Elżbieta. Powód?
Działka granicząca z kamienicą, w której mieszka gdańszczanka, należy do prywatnej firmy. Ta z kolei - zgodnie z przepisami - musi wyrazić zgodę na remonty, które są niezbędne w budynku. Nie wiadomo, czy właściciel sąsiadującej z kamienicą pani Elżbiety posesji zgodzi się na wyburzenie okien i wstawienie nowych w budynku GZNK.
- Po prostu się załamałam. To jest kpina. Mam dokumenty z sanepidu, w których jest wyraźnie napisane, że w mieszkaniu są bakterie, które zagrażają naszemu zdrowiu. Już w 2002 roku pracownicy sanepidu zlecili odgrzybienie kamienicy, izolację budynku i remont naszego mieszkania. Choć minęło tyle lat, GZNK nadal nic w tej sprawie nie zrobił - opowiada załamana gdańszczanka. - Wiem tylko tyle, że dokumenty dotyczące remontu trafiły już do firmy, która z nami sąsiaduje - mówi.
Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska, na spotkaniu z panią Elżbietą i jej córką zaproponował rodzinie przeniesienie do innego mieszkania.
- Niestety, nie wiem, kiedy będzie możliwe przeprowadzenie remontu. W zamian mogę jednak od ręki przydzielić pani Elżbiecie i jej bliskim inne mieszkanie, nawet większe - tłumaczył.
Pytany, dlaczego od sześciu lat sprawa nie ruszyła z miejsca, prezydent Lisicki wyjaśnił, że nie odpowiada za swoich poprzedników.
Czytelniczka zapowiada, że będzie walczyć z miastem o odszkodowanie.
- Jeszcze przed rokiem ta działka, która sąsiaduje z kamienicą, nie należała do prywatnego przedsiębiorcy. Dlaczego wówczas nie zrobiono remontu? Zawsze wszystkie rachunki opłacałam regularnie, prosiłam tylko o to, byśmy mogli mieszkać w godziwych warunkach, by wreszcie odgrzybiono nasze mieszkanie. Teraz będę zabiegać o odszkodowanie za leki i ogrzewanie - dodaje gdańszczanka.
Pani Elżbieta nie zamierza się przeprowadzać. Przy ul. Dziewanowskiego mieszka od lat, a starych drzew - jak twierdzi - się nie przesadza. Będzie walczyć o remont. O sprawie powiadomiła rzecznika praw obywatelskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?