- W ubiegłym roku czternaście wniosków uzbierało się dopiero w połowie marca, a tyle ich otrzymaliśmy w ostatnich tygodniach - przyznaje Hanna Szymońska, naczelnik Wydziału Spraw Obywatelskich UM Rumia.
Nikt z mieszkańców nie ukrywa, że powodem decyzji o wymeldowaniu są opłaty za śmieci. Przypomnijmy, że w grudniu ub.r. radni podjęli decyzję, że za wywóz odpadów rumianie będą płacić "od osoby". Czyli im więcej zameldowanych osób w lokalu, tym większy koszt.
- Właściciele nieruchomości, którzy składają wnioski o wymeldowanie, tłumaczą, że nie chcą płacić za osoby, które od dawna mieszkają np. w Niemczech - mówi Hanna Szymońska. - Jedna z petentek oświadczyła wręcz, że przyjeżdża "raz na jakiś czas, więc worek ze śmieciami może zabrać ze sobą".
W pobliskim powiecie puckim największy ruch w biurze meldunkowym jest w samym Pucku. Trudno tu mówić o kolejkach - bo procedura wymeldowania trwa zaledwie kilka minut - ale chętnych jest sporo. Głównie przychodzą osoby, których dzieci pracują za granicą.
- Widać wyraźny związek między nowym podatkiem za śmieci, który u nas będzie naliczany od liczby osób w mieszkaniu a wizytami petentów - przyznaje Teresa Hoffmann, inspektor do spraw ewidencji ludności UM w Pucku.
W gminach wiejskich na razie panuje spokój, bo część mieszkańców już została wymeldowana z urzędu. - Jeśli młody człowiek np. studiuje w innym mieście, to musi się tam zameldować na pobyt czasowy - tłumaczy Krystyna Dampc z Urzędu Gminy w Krokowej.
Podobnie tłumaczą się mieszkańcy Rumi - wymeldowują tzw. martwe dusze, czyli osoby, które w praktyce mieszkają gdzie indziej. Co nie oznacza, że urzędnicy zawsze będą wierzyć w te zapewnienia. To ile osób faktycznie powinno płacić za śmieci zostanie zweryfikowane nie tylko na podstawie meldunków, ale także ilości produkowanych śmieci, a być może nawet i zużytej wody.
- Przyjmujemy, że mieszkańcy mówią prawdę, ale jeśli coś będzie nie tak, to przeprowadzone zostanie postępowanie wyjaśniające - zapowiada Katarzyna Bielińska, naczelnik Wydziału Polityki Gospodarczej, Mieszkaniowej i Ochrony środowiska UM w Rumi. - Po to też bierzemy ostatni rachunek za śmieci, żeby zobaczyć, ile kto ich wyrzucał.
Podobnie do sprawy zamierzają podejść urzędnicy m.in. w powiecie bytowskim.
- Wymeldowywanie "martwych dusz" nic nie da, bo będziemy weryfikować liczbę osób faktycznie zamieszkałych. Liczba osób zameldowanych w lokalu nie jest ważna, istotna jest liczba osób faktycznie w nim mieszkających - zaznacza Jan Gajo, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Miastku. W tej miejscowości trzeba będzie wypełniać deklaracje, w których wskazane zostaną nie osoby zameldowane, ale mieszkające w danym lokalu.
- Analizowaliśmy tę sytuację i spodziewaliśmy się, że gdy będziemy naliczać podatek od osób zameldowanych, to mieszkańcy zaczną się wymeldowywać, a my w konsekwencji otrzymywać będziemy znacznie mniejsze wpływy z tytułu podatku - przyznaje Błażej Konkol, wójt Trąbek Wielkich.
Najprościej będzie zweryfikować stan zamieszkania w takich gminach jak Trzebielino (ok. 4 tys. mieszkańców). Dlaczego?
- W tak małej gminie jak nasza możemy to łatwo sprawdzić - wyjaśnia Tomasz Czechowski, wójt Trzebielina.
W jaki sposób nas rozliczą?
Decyzje w sprawie wyboru sposobu naliczania opłat za śmieci podejmują rady miast i gmin. Jest to o tyle trudne, że każda opcja ma swoje minusy.
Wybór, przed jakim stają radni, jest ograniczony do czterech metod. Pierwsza z nich uzależnia opłatę od wielkości lokalu, a więc jest niekorzystna dla osób mieszkających samotnie w dużych domach lub mieszkaniach. Druga możliwość to kwota obliczana na podstawie liczby osób zamieszkałych w danym gospodarstwie domowym - niekorzystna dla rodzin wielodzietnych.
Trzecia metoda uzależnia opłatę od ilości zużytej wody, co nie zawsze jest wiarygodne, a czwarta opcja to ryczałt, a więc równa kwota dla wszystkich gospodarstw domowych.
Wojewoda ponagla gminy
Choć - według wcześniejszych zapowiedzi - uchwały śmieciowe radni mieli podjąć do końca roku, to nie wszystkie rady zdecydowały, w jaki sposób będą rozliczać u siebie wywóz śmieci. W powiecie kartuskim uchwałę śmieciową ma na razie tylko gmina Stężyca. Radni w Kartuzach zajmą się tym problemem dopiero 30 stycznia, a dzień później Rada Miejska w Żukowie.
Tymczasem lada dzień gminy, w których nie podjęto jeszcze decyzji, otrzymają z Urzędu Wojewódzkiego pisma. Te będą zawierać wezwania do dostosowania się "do obowiązujących przepisów". Jeśli przesłanie pism nic nie da, to zamiast radnych decyzję w sprawie opłat za śmieci podejmie wojewoda pomorski, a to może być problemem dla lokalnych budżetów. Ryszard Stachurski zapowiedział bowiem, że wybierze rozwiązania "możliwie najkorzystniejsze dla mieszkańców". Stawki mogą być więc symboliczne i znacznie niższe niż te, które ustaliliby radni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?