Choć poprzedni sezon oba zespoły zakończyły na sąsiednich miejscach, bo Vive zdobyło wicemistrzostwo, a MMTS brąz ekstraklasy, to jednak różnica w umiejętnościach zawodników z Kielc i Kwidzyna jest znacznie większa. Dużo lepiej opisują ją klubowe budżety. W przypadku MMTS to mniej niż 2,5 mln zł, zaś w przypadku Vive ponad 10 mln zł. Dlatego w Kielcach grają Grzegorz Tkaczyk, Sławomir Szmal i Michał Jurecki, którzy skuszeni przez Bogdana Wentę zdecydowali się porzucić Bundesligę, zaś w Kwidzynie występują niechciani w Vive, Michał Adamuszek, Kamil Krieger czy Damian Kostrzewa.
Niestety, tę różnicę było widać także na boisku. W miarę wyrównane były tylko pierwsze minuty spotkania. Po trzech MMTS prowadził nawet 3:2, a po pięciu był remis 4:4. Wtedy tablica wyników po raz ostatni w tym spotkaniu wskazywała wynik korzystny dla kwidzynian. Pięć kolejnych bramek zdobyli gospodarze i w 11 minucie podopieczni Krzysztofa Kotwickiego przegrywali już 4:9. Potem kielczanie nadal powiększali przewagę, a główne role w tej części meczu grali zawodnicy z Bałkanów, Denis Buntic i Rastko Stojković, wspierani przez Tkaczyka i Islandczyka Thorira Olafssona. Grę MMTS ciągnął natomiast Michał Adamuszek, który chyba chciał udowodnić, że pozbycie się go z Kielc to był błąd. Jedyne, co można mu wytknąć, to zmarnowany rzut karny.
Jego bramki były jednak niczym kropla w morzu i w 18 minucie było już 7:15. Wtedy i gospodarzom przytrafiła się chwila słabości. W ciągu sześciu minut Vive nie trafiło ani razu, zaś MMTS aż pięciokrotnie i kwidzynianie zmniejszyli straty do 5 goli. Dobry okres gry zanotował zwłaszcza Maciej Mroczkowski, który w krótkim czasie trzykrotnie pokonał Szmala.
Niestety, podrażnieni kielczanie w równie ekspresowym tempie przywrócili przewagę do poprzedniego poziomu. Do końca pierwszej połowy zdobyli 6 goli, stracili jednego i do szatni schodzili w dobrych nastrojach.
W drugiej połowie wielkich emocji już nie było. MMTS w miarę dzielnie trzymał się tylko przez kilka minut, do stanu 16:23. Potem w ciągu ledwie 180 sekund Vive zadbało, by przewaga stała się dwucyfrowa (16:28), a kwidzynianie już do końca meczu nie byli w stanie się podnieść.
Przed meczem trener Krzysztof Kotwicki mówił, że MMTS jedzie do Kielc po zwycięstwo, choćby moralne.
- Jeśli przegramy, ale zagramy dobrze, to i tak będę zadowolony - mówił szkoleniowiec.
Niestety, dobrej gry ze strony kwidzynian było w tym meczu jak na lekarstwo, więc trener cieszyć się raczej nie będzie.
- Tylko momentami graliśmy dobrze, a największe problemy mieliśmy w ataku - podsumował Marek Ścieszko, kierownik kwidzyńskiej drużyny.
Vive Targi Kielce - MMTS Kwidzyn 39:22 (21:13)
Vive Targi: Szmal, Cleverly - Buntic 5, Stojkovic 5, Jurecki 4, Olafsson 4, Jachlewski 3, Kuchczyński 3, Rosiński 3, Tkaczyk 3, Zaremba 3, Zorman 2, Jurasik 1, Przybylski 1, Jurasik 1.
MMTS: Suchowicz, Szczecina - Adamuszek 6, Mroczkowski 5, Kostrzewa 4, Krieger 2, Seroka 2, Pacześny 1, Peret, 1, Sadowski 1, Orzechowski, Rosiak, Rombel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?