Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyścig z czasem kadry Fornalika

Patryk Kurkowski
We wtorek biało-czerwoni trenowali dwukrotnie na stadionie przy ul. Traugutta. W środę będzie identycznie
We wtorek biało-czerwoni trenowali dwukrotnie na stadionie przy ul. Traugutta. W środę będzie identycznie Przemek Świderski
Tylko dwa dni pozostały do pierwszego meczu reprezentacji Polski w eliminacjach do mistrzostw świata, które w 2014 roku odbędą się w Brazylii. W piątek nasi piłkarze zagrają w Podgoricy z Czarnogórą (początek o godz. 20.30). Selekcjoner biało-czerwonych Waldemar Fornalik ma zatem niewiele czasu na poprawę gry drużyny, a dopiero od wtorku do jego dyspozycji są wszyscy zawodnicy.

Dla naszej kadry to prawdziwy wyścig z czasem. Niespełna trzy tygodnie temu reprezentacja spisała się koszmarnie w meczu towarzyskim z Estonią (0:1). Bez wyraźnej poprawy szalenie trudno będzie naszym piłkarzom wywalczyć komplet punktów w Podgoricy, a właśnie z takim celem udają się do Czarnogóry biało-czerwoni. Eksperci problemy dostrzegają przede wszystkim w formacjach ofensywnych, toteż dyskusje rodzi ustawienie w ataku Polaków.

- Nasze treningi taktyczne poświęciliśmy na przygotowanie zawodników, uświadomieniu, czego od nich oczekujemy - tłumaczył zdawkowo Marek Wleciałowski, pierwszy asystent Fornalika.

- Jeżeli chodzi o nasze podejście do danego spotkania, to zebrane informacje o przeciwniku wyznaczają nasz kierunek - dodał równie enigmatycznie.

Chociaż gra reprezentacji pozostawia wiele do życzenia, zawodnicy są dobrej myśli przed pierwszymi meczami eliminacji mistrzostw świata. Już we wtorek o godz. 20.45 kadra podejmie we Wrocławiu kolejnego rywala - Mołdawię.

- Nie zgodzę się z tym, że panuje u nas zła atmosfera. Nie wiem, skąd informacje, że takowa u nas jest. Atmosfera była i jest dobra - przekonywał Eugen Polanski.

- Mamy naprawdę dobrą kadrę. Chcemy w najbliższych meczach zdobyć sześć punktów. Chcemy wygrać każdy mecz. Taki jest nasz cel. Jeśli pokażemy swoje umiejętności, to uda nam się go osiągnąć - stwierdził 26-letni pomocnik FSV Mainz 05.

Wszystko wskazuje na to, że pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski w najbliższych meczach będzie Przemysław Tytoń, który z bardzo dobrej strony zaprezentował się podczas Euro 2012. Sam zainteresowany nie potwierdza jednak tych doniesień, chociaż...

- Na pewno bramkarz lubi czuć pewność, zaufanie sztabu, drużyny. Na to trzeba sobie jednak zasłużyć. Jeżeli chodzi o obsadę bramkarza, to tutaj rywalizacja jest bardzo silna i każdy ma szanse - przyznał na co dzień golkiper PSV Eindhoven, który odnośnie inauguracyjnego starcia nie owija w bawełnę.

- Trzeba nam przede wszystkim wyników. Na treningach możemy prezentować się fantastycznie, ale wszystko weryfikuje spotkanie. Musimy teraz udowodnić, że jesteśmy w lepszej formie niż w meczu towarzyskim z Estonią - dodał Tytoń.

Transmisja z meczu? Tak, ale za opłatą!

TVP nie doszła do porozumienia ze SportFive, które reprezentuje interesy PZPN, w tym też sprzedaje prawa do transmisji. W efekcie mecz Czarnogóra - Polska będzie można obejrzeć wyłącznie w systemie pay-per-view. Spotkanie będzie prawdopodobnie dostępne na platformach Cyfrowego Polsatu, Cyfry+ i N.

Według nieoficjalnych informacji, by obejrzeć pierwszy mecz biało-czerwonych w eliminacjach do mistrzostw świata, trzeba będzie zapłacić 20 złotych.

Ale to wcale nie koniec. Nadal nie wiadomo, co z pozostałymi spotkaniami piłkarskiej reprezentacji w eliminacjach, a zwłaszcza wtorkowym starciem z Mołdawią. Nadal istnieje szansa, że TVP pokaże ten mecz, ale wszystko zależy od negocjacji ze SportFive, które oczekuje - zdaniem szefów stacji - zbyt wysokiej kwoty za prawa do transmisji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki