Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory prezydenckie. Szymon Hołownia kandydatem egzotycznym. Andrzejowi Dudzie głosy będzie odbierać fala anty-PiS

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
09.12.2019 Gdańsk, Szymon Hołownia.
09.12.2019 Gdańsk, Szymon Hołownia. Karolina Misztal
Emocje polskiego elektoratu mogą zbudować klimat dla "egzotycznych" kandydatów na prezydenta - mówi dr hab. Jarosław Nocoń, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego.

Czy Szymona Hołownię należy traktować jako egzotycznego kandydata w wyścigu prezydenckim?
Przyznam, że właśnie do takiej kategorii kandydatów go zaliczam. Nie chodzi tylko o jego dotychczasową działalność,ale przede wszystkim fakt, że nie ma za sobą ani struktur partyjnych, zaplecza, ani pieniędzy. Moim zdaniem, przynajmniej na tym etapie kampanii prezydenckiej, nie ma zbyt dużej szansy. Niemniej nie można go całkowicie zlekceważyć. Mamy w Polsce do czynienia z tak chwiejną, niestabilną sytuacją społecznych nastrojów politycznych, że Szymon Hołownia będzie w stanie "namieszać".

Namieszać w stylu Wołodymyra Zełenskiego na Ukrainie.
Oni należą do tej samej kategorii kandydatów. Różnica jest natomiast taka, że my nie jesteśmy Ukrainą. Od czasów Stana Tymińskiego i partii X zdołaliśmy w Polsce wypracować elementy kultury politycznej, które wymagają od kandydatów na prezydenta pewnego uwiarygodnienia, doświadczenia, wcześniejszego dorobku. Na tym polu mamy dokonania. Natomiast może się tak zdarzyć, że atmosfera emocjonalna, afektywna w elektoracie w czasie kampanii zbuduje klimat pod kandydatów "egzotycznych" i zmieni dotychczasowy wzorzec.

Pięć lat temu dynamiczny przyrost poparcia w kampanii odnotował obecny prezydent Andrzej Duda, który wówczas nie był politykiem PiS-u pierwszego szeregu. Choć akurat miał za sobą partyjne struktury.

Zgadza się - miał za sobą partię, jej elektorat i finansowanie. Za Andrzejem Dudą stał sztab wyborczy, spin doktorzy, którzy przy dzisiejszym, rozbudowanym marketingu politycznym, mają niebagatelne znaczenie. Nie miał kapitału osobistego, ale dzięki strukturze go zdobył. To dziś sytuacja odwrotna do tej z Szymonem Hołownią. Pytanie, na ile Hołownia jest rzeczywiście rozpoznawalny. Wydaje się atrakcyjny dla elektoratu wielkomiejskiego, natomiast wszystkie pozostałe czynniki kapitału politycznego nie stoją po jego stronie, chyba że jedno z ugrupowań zdecyduje się go poprzeć.

Komu Szymon Hołownia mógłby odebrać głosy? Kosiniakowi-Kamyszowi, Kidawie-Błońskiej/ Jackowi Jaśkowiakowi czy Andrzejowi Dudzie?
Ta kandydatura to odpowiedź na wymogi elektoratu antyestablishmentowego, czyli rozczarowanego dotychczasowym rynkiem politycznym, szukającego kogoś nowego. Gdyby na takiej fali dostał się do drugiej rundy, zebrałby głosy wszystkich dotychczasowych kontrkandydatów. Walczyłby prawdopodobnie z obecnym prezydentem. W takim scenariuszu Hołownia byłby największym zagrożeniem właśnie dla Andrzeja Dudy.

Pytanie jednak, czy to realne, czy Andrzej Duda ma w ogóle z kim przegrać?

Możliwość taka jest i nie chodzi o wizerunek obecnego prezydenta, tylko o ogólny klimat antypisowski. Andrzej Duda, mimo swoich wysiłków, jest utożsamiany z tą partią. Przy wzrastającym negatywnym elektoracie PiS-u, krytycyzmie, sceptycyzmie wobec partii rządzącej, prawdopodobieństwo porażki Andrzeja Dudy będzie rosło. Do wyborów jeszcze sporo się może wydarzyć. W Polsce, jak już mówiłem, o nastrojach politycznych często decydują emocje. Zachwiać nimi może nawet jedno wydarzenie, co będzie miało wpływ na procenty poszczególnych kandydatów.

Kto będzie reprezentował Lewicę i Konfederatów w kampanii, obok tych kandydatów, których już znamy...
Lewica jest największą zagadką. Tam są Biedroń, Zandberg, który jest chyba obecnie najbardziej na wznoszącej fali. Nie należy skreślać Włodzimierza Czarzastego, który ma za sobą najbardziej sprawny aparat polityczny i zapewne nie można mu odmówić aspiracji. Nie wiem, w jaki sposób wypracują kompromis. Konfederacja jest w podobnej sytuacji, być może wystawią wszystkich liderów. Nie mówią nic o prawyborach wewnątrz swoich ugrupować, co w tej sytuacji byłoby chyba najrozsądniejszym wyjściem.

Donald Tusk w ogóle nie wystartuje. Jemu z kolei sondaże "nie zagrały".
Donald Tusk dał się poznać, jeszcze jako premier, a potem na poziomie europejskim, jako sprawny polityk, realistyczny. Na pewno opierał się na profesjonalnie przygotowanych analizach dotyczących szans w kampanii prezydenckiej. Po ich lekturze uznał, jak sam wspominał, zwłaszcza po zdominowaniu telewizji publicznej, która byłaby mocno zaangażowana w kampanię przeciwko niemu, że jego szanse są słabe. Z drugiej strony jego status, pozycja byłyby narażone na szwank, dlatego nie chciał ryzykować. Sądzę, że jest to decyzja mądra, rozsądna z politycznego punktu widzenia. Pokazuje też wysokie standardy, bo Donald Tusk musiał pokonać swoje ambicje. Uleganie aspiracjom jest słabością, szczególnie mniejszych, polskich partii, które rozbijają się o osobiste, indywidualne ambicje liderów, wpływające destrukcyjnie na ich potencjał. Tusk potrafił nad tym przejść. Inna sprawa, że ma alternatywę w postaci całkiem atrakcyjnej posady na poziomie europejskim.

Najważniejsze wydarzenia ostatnich dni:

POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki