Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory parlamentarne 2015. Wszystkie partie chcą ulżyć młodym

Łukasz Kłos
Choć rynek pracy podbija właśnie pokolenie "dzieci wyżu", to ekspercie ostrzegają, że kolejnego wyżu może już nie być
Choć rynek pracy podbija właśnie pokolenie "dzieci wyżu", to ekspercie ostrzegają, że kolejnego wyżu może już nie być 123rf.com
Za zasłoną politycznych obietnic kryją się niepokojące procesy - młodym pracującym coraz trudniej będzie udźwignąć ciężar funkcjonowania państwa.

Jedni obiecują płace w wysokości co najmniej 2,5 tys. zł miesięcznie, inni - 15 zł, ale na godzinę. Jedni chcą zakazu bezpłatnych staży i półrocznej gwarancji zatrudnienia dla absolwentów, inni wolą dofinansowywać start-upy, wymiany studenckie i rozwijać doradztwo zawodowe. Do tego dopłaty do dzieci, bezpłatne żłobki, dofinansowanie niań. Od kilku tygodni politycy zalewają nas pomysłami na poprawę bytu młodych wkraczających na rynek pracy, jak i tych, którzy chcą powiększać swoje rodziny. Tymczasem za zasłoną politycznych obietnic kryją się niepokojące procesy - młodym pracującym coraz trudniej będzie udźwignąć ciężar funkcjonowania państwa.


Prawybory 2015 na Pomorzu. Zagłosuj na swojego faworyta! [WYNIKI, INFOGRAFIKA]

***

Wyświechtany już model piramidy Maslowa pokazuje nieubłaganie mechanizm: fundamentalne ludzkie potrzeby zakorzenione są w fizjologii, człowiek musi jeść, musi mieć schronienie. Stabilność warunków życiowych daje podkład pod jego plany rodzinne. Wtedy też potrzeby zaczynają rosnąć i usubtelniać się - człowiek zaczyna myśleć o rozwijaniu swoich talentów, zaangażowaniu społecznym. Tyle socjologicznej, zdawałoby się wręcz banalnej, teorii.

Tymczasem dziś oczekiwania wielu młodych Polaków, rozbuchane czy to ambicjami rodziców, czy to latami płynącym z popkultury przekazem o prymarnej potrzebie samorealizacji i sukcesu - zdają się stawiać tę piramidę w zgoła odwrotnej pozycji. Tak jakby ich rodzice zapomnieli przekazać, że sukces życiowy i majętność domu rodzą się nie tylko z talentu, ale przede wszystkim z wytrwałej pracy. Z tego odwrócenia rodzi się frustracja. ona z kolei, zdaniem wielu ekspertów, przełożyła się na decyzje polityczne najmłodszej grupy wyborców w wyborach prezydenckich. Także teraz, podczas październikowego głosowania, może wyraźnie wpłynąć na jego wynik.

- Młode pokolenie, ci 20-, 30-latkowie wchodzili w polski kapitalizm z ochotą. Tymczasem rozbili się o szybę danych im możliwości - mówi dr Krzysztof Piekarski, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego. - Przez 15 lat dwie główne partie polityczne dużo obiecywały, ale młodzież mogła odczuć, że dla ich prywatnej hierarchii potrzeb niewiele zrobiono.

***

Młodych dusi niski poziom płac. Bo kryzys, bo młody nie ma doświadczenia, bo jeszcze chwiejny zawodowo i życiowo, bo choć po studiach, to humanistycznych, wreszcie - bo starym trzeba dołożyć przed emeryturą. Skrzydła dodatkowo podcinają „bujane” warunki pracy, wszystkie te protezy etatów: zlecenia, dzieła, umowy czarno-białe, gdy większa część pensji wędruje do kieszeni pod stołem.

Z dostępnych statystyk wynika, że w całej gospodarce najczęściej wypłacaną pensją jest 2000 zł brutto (ok. 50 proc. wynagrodzeń). Bliższe badania, pokazujące, jak sytuacja wygląda w grupie początkujących pracowników, nie napawają optymizmem. Centrum Profilaktyki Społecznej i Katedry Pedagogiki Wyższej Szkoły Biznesu wyliczyło niedawno, że aż 57 proc. młodych pracowników w prywatnych firmach obok „oficjalnej”, oskładkowanej pensji, dostaje kopertę z pieniędzmi „nierejestrowanymi”. Mało tego - co trzecia z tych osób jest zatrudniona na najniższe stawki albo na umowy śmieciowe.

***

Zjednoczona Lewica (koalicja SLD, Twojego Ruchu, PPS, UP) wierzy, że sprawę załatwiłoby podniesienie minimalnej płacy do 2,5 tys. zł brutto. Ponadto w wypowiedziach jej działaczy raz po raz pojawia się postulat uproszczenia systemu rozliczeń składkowych i podatkowych. Postulat idealny. Tyle że diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach. A na te miejsca w kampanijnej retoryce już nie ma.

Do tego pojawia się jeszcze żądanie skończenia z umowami śmieciowymi. Ten postulat przewija się w programach wyborczych właściwie wszystkich partii. Ale też różne mają wyobrażenie, jak go realizować.

Rzutem na taśmę Platforma Obywatelska zaproponowała wprowadzenie jednolitego kontraktu, w miejsce dzisiejszych umów o pracę czy zleceń (w dodatku z minimalną stawką godzinową 15 zł brutto).

- Jednolity kontrakt ma być powszechną formułą świadczenia pracy w Polsce. Obejmuje również około miliona ludzi, którzy są obecnie na umowach cywilnoprawnych częściowo nie ze swojej woli. Jest to podyktowane przez realia rynku pracy, który się zmienia - przekonywał Janusz Lewandowski kilka dni temu podczas prezentacji koncepcji.

PO zakłada optymistycznie, że projekt jest do wprowadzenia w ciągu trzech lat. Zniesienie rozróżnienia na zlecenie i pracę miałoby zapobiec nadużyciom, kiedy to pracodawcy z powodu oszczędności omijają składki ubezpieczeniowe. Miałoby też ustabilizować sytuację młodych, dopiero co wkraczających na rynek pracy.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości przekonują, że nie byłoby to potrzebne, gdyby Sejm uchwalił przygotowany przez nich projekt ustawy.

- Od trzech lat leży w szufladzie marszałka bardzo prosty projekt usprawniający działalność inspekcji pracy - przekonuje Janusz Śniadek.

Pozwala on inspektorom wydać nakaz przywrócenia do pracy. I dopiero od tego nakazu pracodawca mógłby się odwołać do sądu, dowodząc przed nim, że de facto nie łączył go z podwładnym stosunek pracy. Nowa zasada stanowi więc odwrócenie dotychczasowego myślenia, że to pracownik musi udowodnić stosunek pracy. Musimy wprowadzić domniemanie pracy.

Młodym miałby też pomóc Pakt dla Wzrostu Wynagrodzeń, jaki umyśliło sobie PiS. Ma to być system zachęt (najpewniej podatkowych) dla przedsiębiorców, którzy wypłacą ponadprzeciętne pensje swoim pracownikom.

Radykalnych rozwiązań w przepisach prawa pracy domaga się Partia Razem. Nowa lewicowa formacja żąda, by zlikwidowane zostały bezpłatne staże.

- Dają złudne nadzieje etatowego zatrudnienia, a w rzeczywistości służą do minimalizowania kosztów osobowych w przedsiębiorstwach - przekonuje Aleksandra Cacha.

Ale propozycje nowej lewicy idą jeszcze dalej. Każdy absolwent miałby mieć prawo do półrocznego gwarantowanego i płatnego stażu w organizacjach i instytucjach non-profit (finansowanego z budżetu).

PO, zamiast nakazywać lub kontrolować, woli dofinansowywać. Platforma przekonuje, że musimy „uciekać do przodu”, że polska gospodarka musi stać się bardziej innowacyjna, a to dopiero da lepiej płatne miejsca pracy i „zagospodaruje” młodych specjalistów i absolwentów.

- Liczę, że jeszcze w tej kadencji zakończymy prace nad ustawą o innowacyjności. Tworzy ona ramy prawne dla wsparcia tak zwanych start-upów - tłumaczy Agnieszka Pomaska.

Z kolei Zjednoczona Lewica wolałaby ulżyć wszystkim nowym przedsiębiorstwom, zapewniając okres karencji od konieczności płacenia jakichkolwiek podatków czy składek.

- Takie rozwiązanie funkcjonuje obecnie chociażby w Wielkiej Brytanii - przekonuje poseł Piotr Bauć z Twojego Ruchu.

***

Tymczasem na trudności na rynku pracy nakładają się nieprzejednane procesy demograficzne. Choć rynek podbija właśnie pokolenie „dzieci wyżu”, to eksperci ostrzegają, że kolejnego wyżu może już nie być. A z pewnością nie będzie on tak liczny jak dotychczasowe. Niemal od początku lat 80. przyrost naturalny systematycznie spadał, by tuż przed końcem XX wieku dojść do zera. I wokół tej wartości oscyluje do dziś. Międzynarodowa kancelaria Ernst & Young, analizując dane statystyczne, szacuje, że w 2030 roku liczba osób w wieku produkcyjnym będzie stanowić 58 proc. społeczeństwa. To aż o 10 proc. mniej niż było w 2010 roku. Do 2060 roku ten spadek sięgnąć ma już 25 proc., a emeryci stanowić będą trzecią część narodu.

Tymczasem zegar biologiczny jest nieubłagany: - Całkiem niedawno czytałem publikację, w której jako wiek optymalny do urodzenia dziecka wskazano 20 rok życia - mówi dr Piotr Mielcarek, specjalista ginekologii położnictwa. - Jeszcze 60 lat temu za tak zwane stare pierwiastki [kobiety w pierwszej ciąży - red.] uważano kobiety 26-letnie. Dziś ta granica jest przesunięta do 35. roku życia, z tym że liczne badania wskazują, że po ukończeniu 30 lat płodność kobiet spada. Zajście w ciążę po 35. roku życia już wiąże się z kolei z poważnym ryzykiem powikłań. Zdaję sobie sprawę, że „ciśnienia” społeczne rozkładają się dziś inaczej, ale tak wyglądają realia medyczne.

***

Flagowym pomysłem Prawa i Sprawiedliwości jest głośny program „500+”, czyli 500 zł na każde drugie i kolejne dziecko. Platforma chwali się swoimi rocznymi urlopami rodzicielskimi oraz wzrastającym odsetkiem dzieci kierowanyh do przedszkoli. Chętnie przywołuje też liczby, z których wynika, że za ich rządów powstało kilkaset żłobków. Partia Razem chce iść o krok dalej i dać wszystkim prawo do opieki żłobkowej, także weekendowej. A to z kolei wymagałoby szybkiego uzupełnienia dziurawej jak sito sieci placówek. W 2013 roku opieką instytucjonalną objętych było zaledwie 4 proc. dzieci, co daje nam przedostatnie miejsce w Europie.

***

Tyle że młodzi wyborcy mogą nie dosłyszeć nawet politycznych obietnic. - Mało który z nich rozbiera programy wyborcze na czynniki pierwsze i analizuje każdą składową. W efekcie cały ten teatr obietnic może nie mieć publiczności - twierdzi dr Piekarski.

Politycy solidnie na taki odbiór sobie zapracowali. A to, mówiąc językiem hermetycznym, przez lata budując dyskurs publiczny wokół abstrakcyjnych problemów. Tymczasem narodowy zegar biologiczny bije, a rachunek za lata zaniedbań będzie słony.


[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki