Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WYBORY 2011: Leszek Redzimski - trzeci poseł z Chojnic, za to pierwszy z PO

Łukasz Kłos
Leszek Redzimski
Leszek Redzimski Archiwum
Leszek Redzimski jest jednym z nielicznych w tej kadencji, którzy swój mandat poselski uzyskali w wyniku... wyborów samorządowych w 2010 r. Na Wiejskiej mówi się o nich "zaciąg grudniowy". Łączy ich podobna ścieżka dotarcia do ław sejmowych - najczęściej to aktywni (bądź byli) działacze samorządowi, którym do sejmowego awansu zabrakło kilku głosów.

Tabliczkę ze swoim nazwiskiem mogli przykręcić dopiero, gdy ich popularniejsi koledzy czy koleżanki zrezygnowali z poselskiej kariery i wrócili do pracy w samorządzie.
- Pomagamy sobie. Często podejmujemy wspólne inicjatywy - przyznaje Redzimski.

I rzeczywiście: z kilkunastu interpelacji zgłoszonych przez posła większość jest pracą zbiorową "grudniowego zaciągu".

Redzimski zajął miejsce opróżnione przez Witolda Namyślaka. Po krótkim "romansie" z polityką parlamentarną Namyślak wybrał fotel burmistrza Lęborka. Z kolei Leszek Redzimski przesiadł się do sejmowych ław z zasiadania we władzach chojnickiego powiatu.

Po awansie Redzimskiego Chojnice stały się jednym z najlepiej reprezentowanych miast w Sejmie. Stąd wywodzą się obecni posłowie Piotr Stanke (PiS) oraz Jacek Kowalik (SLD).

Stanke, który w Sejmie zasiada od początku kadencji, przyznaje jednak, że między nim a Redzimskim większej współpracy nie było. - Zasiadamy w innych komisjach, a gdy w Sejmie przygotowywano ważne dla mnie ustawy, jego jeszcze nie było w gronie parlamentarzystów - zaznacza poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Wszystko na temat WYBORÓW 2011

Co ciekawe, w okresie, gdy Redzimski pełnił funkcję dyrektora Szkoły Podstawowej w Lichnowach, Stanke był jego przełożonym jako dyrektor chojnickiego Gminnego Zespołu Oświaty.

Równocześnie z Redzimskim karierę poselską rozpoczęła także rumska kandydatka PO - Krystyna Kłosin, b. dyrektor finansowa pomorskiego oddziału NFZ.

- Razem przygotowaliśmy m.in. interpelację w sprawie transportu intermodalnego - wspomina posłanka Kłosin. Za obcym terminem kryje się popularne swego czasu hasło "tiry na tory". - To ważna sprawa dla Pomorza, a przede wszystkim dla stanu pomorskich dróg. Trójmiejskie porty, w tym w szczególności terminal kontenerowy, generują olbrzymi ruch towarowy.

Z wyliczeń podanych przez oboje posłów wynika, że tylko w 2010 r. w portach Gdańska i Gdyni przeładowano 41,4 mln ton.
- Zdecydowana ich większość przemieszczana jest transportem samochodowym - alarmowali posłowie w kwietniowej interpelacji.

Niestety, choć w kasie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska leży 30 mln zł na rozwój tego rodzaju transportu, to fundusz wstrzymał wsparcie. Urzędnicy tłumaczą decyzję "bardzo małym zainteresowaniem przewoźników".
- Ten temat jest wciąż aktualny. Trzy kwartały pracy w Sejmie to zbyt mało na rozwiązanie problemu - mówi dziś posłanka z Rumi.
- To zadanie musi rozwiązać przyszły parlament - podkreśla Redzimski.

Poseł zaangażował się także w inny problem związany z siecią dróg. Uczestniczył w konsultacjach dotyczących kontrowersyjnego projektu trójmiejskiej obwodnicy, a konkretnie odcinka przebiegającego przez Żukowo.

- Trasa właściwie ma przeciąć miejscowość na pół. Efekt będzie taki, jakby przez Żukowo biegła rwąca rzeka, tyle że samochodów - twierdzi Zbigniew Kozak (PiS), który z Redzimskim poznał się właśnie na spotkaniach w sprawie obwodnicy metropolitalnej. - Zapamiętałem go jako jedynego posła Platformy, który zaangażował się w rozwiązanie tego konfliktu. Razem jeździliśmy na spotkania z mieszkańcami. Ludzie czuli się oszukani. Wśród nich znaleźli się tacy, którzy kupili tam ziemię, chcieli się budować, a wkrótce okazało się, że za płotem będą mieli trasę szybkiego ruchu. Wątpliwości mieszkańców nie poprawiły fatalnie przeprowadzone konsultacje społeczne - mówi Kozak, przyznając, że dobrze wspomina posła Platformy z tamtych wyjazdów.

Redzimski, choć jest socjologiem z wykształcenia, w Sejmie został członkiem komisji ds. kontroli państwowej, a także mniejszości narodowych i etnicznych.

- Do parlamentu przyszedł, kiedy właściwie już wszystkie role zostały w nim rozdane - mówi Tadeusz Aziewicz, szef gdyńsko-słupskich struktur Platformy Obywatelskiej. - Ale dla naszego klubu oraz regionu to dobrze, że mamy wśród nas reprezentanta południowej części Pomorza - twierdzi Aziewicz.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Z posłem Leszkiem Redzimskim rozmawia Łukasz Kłos

Z jakim nastawieniem obejmował Pan mandat poselski w grudniu 2010?

Zdawałem sobie sprawę, że będę jednym z 460 posłów. To nie jest tak komfortowa pozycja jak w samorządzie lokalnym. Przez 4 lata byłem członkiem zarządu powiatu i mój wpływ na bieg wydarzeń wydawał się wówczas większy. Miałem też świadomość, że zasady pracy posła są nieco inne, że są pewne reguły, którym należy się podporządkować, jak chociażby dyscyplina klubowa...

... a jednak złamał Pan klubową linię, głosując przeciw zmianie ustawy o planowaniu rodziny.

(śmiech) Wbrew pozorom jest wiele mitów wokół głosowań. Tak naprawdę dyscypliną klubową objęte są nieliczne spośród nich. Są propozycje komisji zajmującej się danym projektem, są rekomendacje klubu, ale decyzje zazwyczaj podejmujemy samodzielnie. Dowodem tego jest to, że nie miałem nigdy nieprzyjemności ze względu na mój wybór.

Zaangażowanie w rozwiązanie konfliktu narosłego wokół trasy obwodnicy metropolitalnej to też ruch pod prąd?

Uczestniczyłem w spotkaniach w Chwaszczynie, Łukowie i ostatnio w Żukowie. Muszę przyznać, że nie podobało mi się podejście do mieszkańców. Nie można odfajkowywać konsultacji, z góry mając założone pewne rzeczy. W każdej sytuacji są straty i korzyści. Wydaje mi się, że tych korzyści za mało ludziom pokazano.

Od ponad 20 lat związany jest Pan z oświatą. Jest Pan ponadto dyrektorem lichnowskiej szkoły. A jednak oświata nie znalazła odzwierciedlenia w Pana działalności poselskiej...

To prawda. Staram się angażować w prace tych komisji, do których przynależę. To było dobre doświadczenie. Pozwoliło na kilka spraw spojrzeć z innej strony. Staram się też lobbować w sprawach lokalnych. Przykładem problemu jest fatalny stan drogi krajowej nr 22 koło Chojnic. To moje oczko w głowie i pewnie był jakiś mój udział w tym, że te najgorsze kilometry zostały poprawione. Kiedy ministra Grabarczyka spotykałem na korytarzu, z daleka już mi mówił: "Wiem, wiem - 22!". Lobbowałem też za pozostawieniem sądu pracy na ziemi chojnicko-człuchowskiej. Ostatecznie udało się uniknąć sytuacji, w której mieszkańcy musieliby jeździć z pozwami nawet do oddalonego o ponad 100 km Lęborka.

Zadaniem posła jest też rozwiązywanie problemów uniwersalnych, dla całego kraju. To trudniejsze niż działalność na rzecz regionu?

W pracy posła jakoś trzeba pogodzić tę małą ojczyznę z dużą ojczyzną. To dwa różne obszary. Zawsze uważałem jednak, że ważniejszy jest kontakt z wyborcami niż to, co się dzieje tam w Warszawie. Większość spraw, z jakimi zgłaszają się ludzie, to sprawy miejscowe. Poseł musi pomagać je rozwiązać. I musi pamiętać o tych ludziach, którzy zaufali mu i go wybrali.

"13" to nie jest wysokie miejsce na liście kandydatów PO. Może nie przynieść mandatu 9 października. Ma Pan plan "B"?
Liczba "13" była często dla mnie szczęśliwa, więc wierzę, że i tym razem przyniesie sukces. Gdyby w wyborach jednak mi się nie powiodło, to mam dokąd wracać. Jak nie wygram, to też mi się świat nie zawali.

Oceń posłów i senatorów - wyślij SMS

Aktywność

- przygotował 11 interpelacji poselskich, z czego jedną samodzielnie (w sprawie modernizacji drogi krajowej nr 22 na odcinku Chojnice - Czersk)
- wygłosił 4 oświadczenia, wszystkie dotyczyły wydarzeń rocznicowych
- uczestniczył w 38 głosowaniach, pierwszy raz w dwa dni po ślubowaniu poselskim

Życiorys

Urodził się 25 grudnia 1961 w Łęgu. Obecnie mieszka w Chojnicach. Żonaty, ma dwie córki. Szkołę Podstawową ukończył w rodzinnej miejscowości. Średnie wykształcenie odebrał w czerskim liceum. W trakcie nauki działał m.in. jako reporter "Świata Młodych" czy prezes LZS Zieloni Łąg.

Studia socjologiczne rozpoczął w 1980 r. na poznańskim Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. W lutym 1981 r. był w grupie rozpoczynającej strajk na uczelni. Magisterium uzyskał, broniąc pracy pt. "Poznański Czerwiec 1956 w krytycznej świadomości społecznej".

Po studiach odbył obowiązkową, roczną służbę wojskową w jednostce w Elblągu. Został przeniesiony do rezerwy ze stopniem podporucznika. Po służbie wojskowej przeprowadził się do Chojnic. Rozpoczął pracę jako nauczyciel historii. Pod koniec lat 90. został mianowany na dyrektora Szkoły Podstawowej w Lichnowach. Formalnie funkcję tę pełni do dziś (na czas pełnienia mandatu przebywa na bezpłatnym urlopie).

Działał w grupie wsparcia dla młodzieży w okresie dojrzewania, był drużynowym ZHP oraz wolontariuszem i współzałożycielem gminnego sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

W 2004 r. Czytelnicy "Dziennika Bałtyckiego" wybrali go na najpopularniejszego człowieka powiatu chojnickiego, przyznając tytuł "Homo Popularis".

Redzimski wykładał socjologię na Politechnice Koszalińskiej oraz teorie społeczeństwa obywatelskiego na chojnickiej PWSH Pomerania (założonej m.in. przez Stanisława Lamczyka, posła PO).

W 2006 r. został wybrany do chojnickiej rady powiatu. Wszedł w skład Zarządu Powiatu. W 2007 r. ubiegał się o mandat posła. Bezskutecznie. Posłem został dopiero w 2010 r.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Poseł Leszek Redzimski zajął w Sejmie miejsce zwolnione przez Witolda Namyślaka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki