Wójcik ma szczęście do znajdowania skarbów innego typu. Dla niego to jednak klejnoty.
- Wykopuję z ziemi słoiki z przetworami, żelazka, porcelanowe zastawy, sztućce, chusteczki, płaszcze, hełmy wojskowe, akcesoria dawnych gospodarstw domowych, a nawet udało mi się odnaleźć dwie drezyny. Skorodowane, bo skorodowane, ale za to jakie cudne - mówi z zachwytem.
Ma już całą masę takich okazów. W jego domu stoi nawet gliniany gar smalcu sprzed II wojny światowej, a także nieotwarty jeszcze groszek w słoiku.
- Jest zieloniutki, jakby kilka lat temu został zakonserwowany, a ma przecież ponad 60 lat. Tak samo jest z gruszkami. Na razie jednak konfitur nie otwieram, bo żal. Smalcu za to próbowałem. Wyborny - zapewnia zbieracz.
Przetwory owocowe i warzywne były schowane w metalowym kotle głęboko pod ziemią.
- Jak Niemcy stąd w pośpiechu wyjeżdżali, brali co tylko pod pachą się zmieściło. Resztę zakopywali, licząc, że wrócą. Nie wrócili, a Piotruś to odkopuje - mówi sołtysowa Małgorzata Dawidowska. - Cieszę się z jego pasji, bo wzbogaca świetlicę wiejską, w której utworzyliśmy muzeum.
Jednym z najcenniejszych znalezisk jest mosiężna pieczęć z obozu jenieckiego. Niewykluczone, że Piotr Wójcik natrafi na inne znaleziska, bo tutejsza ziemia jeszcze wielu rzeczy nie wydała. Poszukiwania trwają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?