Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrześniowa barykada braci von Krockow

Dorota Abramowicz
Kaszubi do dziś opowiadają legendę o trzech braciach, którzy za czasów króla Kazimierza Jagiellończyka, podczas bitwy z Krzyżakami pod Żarnowcem, stanęli naprzeciw siebie. Dwóch walczyło pod sztandarami polskimi, jeden - porwany za młodu przez okrutnego komtura z Pucka - po stronie Krzyżaków

Ta opowieść ma dobre zakończenie - w ostatniej chwili braciom objawiła się nieżyjąca matka, która powstrzymała bratobójczą walkę. Pozostał po niej ślad stopy na kamieniu, zwanym od tej pory Boża Stopka, wytyczającym granice dóbr należących do rodu Krokowskich.

Legenda powróciła w czasie ostatniej wojny, gdy dwaj synowie hrabiego Döringa grafa von Krockow, właściciela majątku w Krokowej stanęli po dwóch stronach frontu. 28-letni Reinhold von Krockow brał udział w kampanii wrześniowej w mundurze polskiego oficera.

O rok młodszy Heinrich von Krockow - w mundurze Wehrmachtu. Ponoć - jak mówi powtarzana z pokolenia na pokolenie opowieść - powtórzyli scenariusz napisany przez przodków. W 1410 roku dwaj inni bracia z tego pomorskiego rodu mieli spotkać się jako wrogowie na polu bitwy pod Grunwaldem. Dowodów jednak brak.

Za to dobrze znane są inne szczegóły burzliwej historii rodu z pogranicza, opisane w książkach Krzysztofa Wójcickiego ("Saga rodu von Krockow" i "Rozmowy z grafem Albrechtem von Krockow") oraz w publikacji "Bracia" Magdaleny Sachy, wieloletniego kustosza Muzeum Regionalnego w Krokowej. Otóż przodek panów w Krokowej, rycerz Olbracht ( prawdopodobnie z rodu Wickerode ) przybył na Pomorze już w XIII wieku. Kilkadziesiąt lat później jego wnuk, Gneomar otrzymał dobra krokowskie jako lenno z rąk księcia pomorskiego Mściwoja II.

Od tamtego czasu, w zależności o tego, kto rządził na Pomorzu, potomkowie Olbrachta używali dwóch nazwisk. Kiedy władzę sprawował polski król, nazywali się Krokowscy. Kiedy panowanie obejmowali Krzyżacy lub ich ziemie wchodziły w skład Królestwa Pruskiego, Cesarstwa Niemieckiego albo Rzeszy, wracali do nazwiska Krockow.

Krokowscy byli rycerzami, królewskimi dworzanami i dyplomatami. Rajnold Krokowski (dyplomata na dworze Zygmunt Augusta) dowodził wojskami miejskimi Gdanska. Jego krewni osiągali też wysokie stanowiska w hierarchii kościelnej. Po wygaśnięciu polskiej linii rodu na początku XVIII w. , majątek w Krokowej przejęli krewni z linii niemieckiej, a w 1772 roku rotmistrz Kaspar Reinhold von Krockow złożył przysięgę wierności królowi pruskiemu.

Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 roku sytuacja się zmieniła. Krokowa znalazła się w granicach Polski. Członkowie rodziny, których przodkowie mieszkali w tu od wieków, postanowili się po raz kolejny dostosować do nowych warunków politycznych. Zdecydowali o przyjęciu polskiego obywatelstwa.

W latach trzydziestych najstarszy z braci, Reinhold, otrzymał powołanie do wojska polskiego. Przeszedł szkolenie. Młodszy Heinrich wyjechał na studia do Niemiec. Po ich ukończeniu postanowił zostać w Niemczech, podjął pracę w banku.
Gdy nadszedł wrzesień 1939 r., bracia zostali zmobilizowani. Niedługo po rozpoczęciu wojny Reinhold trafił do niemieckiej niewoli.

Życie jednak nie ma zbyt wiele wspólnego z legendami i dopisuje całkiem inne zakończenia.
Reinhold szybko wyszedł na wolność. Powiedział, że jest Niemcem, pokazał - na dowód - blizny na twarzy, które "zdobył" walcząc w pojedynkach na studiach w Niemczech. Wrócił do domu.
Wojna jednak znów się o niego upomniała.

W 1943 r. zginął na wojnie najmłodszy z braci von Krockow, Urlich. W tym samym roku Reinhold zgłosił się do niemieckiego wojska w zastępstwie za Alberta Orła, zarządcę z Krokowej, ojca pięciorga dzieci. Wyruszył na front wschodni, walczył w mundurze Wermachtu w Narwi nad Zatoką Fińską. Tam zginął 7 kwietnia 1944 roku. Pozostawił żonę Mariannę i dwoje dzieci, z których młodsza, Sybilla, przyszła na świat miesiąc po śmierci ojca.

Bratową i dziećmi zaopiekował się młodszy brat, major Heinrich von Krockow. Ale i on wkrótce wyruszył na front wschodni. Poległ, raniony kulą, 3 miesiące i dziesięć dni po Reinholdzie, w Rzężycy na Litwie.

Ocalał młodszy brat Reinholda i Heinricha, hrabia Albrecht, który wraz z żoną w marcu1945 roku uciekł samolotem z Pomorza. 40 lat później założył fundację, która odbudowała zamek w Krokowej. W 1990 r. ówczesny wojewoda Maciej Płażyński nadał hrabiemu Albrechtowi polskie obywatelstwo.

Decyzję tę uchylił minister spraw wewnętrznych, a wokół fundacji, w której rodzinę Krockow reprezentował Urlich, syn zmarłego przed dwoma laty Alberta, narosło wiele nieporozumień.
Ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny zadecydował, że obywatelstwa polskiego nie można stracić ani przez służbę w niemieckim wojsku podczas II wojny, ani przez zgłoszenie w tym czasie przynależności do narodowości niemieckiej.

Oznacza to, że potomkowie braci von Krockow, jeśli zechcą, znów mogą być Polakami. Krokowskimi.

15 września w naszym cyklu o wysiedleniach Polaków z Gdyni, a 16 o masowych mordach w Piaśnicy i Szpęgawsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki