Jacek Kurski, poseł PiS, zapewnia, że jego partia nie jest przeciwko Euro 2012. Przeciwnie, na każdym kroku podkreśla, że decyzja UEFA o przyznaniu Polsce i Ukrainie organizacji mistrzostw została podjęta za rządów Jarosława Kaczyńskiego. Kurski mówi jednak, że nie ma zgody na budowę tak drogiego stadionu jak Baltic Arena.
W Wieloletnim Planie Inwestycyjnym Gdańska na budowę stadionu i inwestycje towarzyszące, m.in. parkingi, zaplanowano na lata 2009-2011 osiemset mln zł. - Obiekt będzie kosztować miliard albo i więcej. To szaleństwo - uważa Kurski, dodając, że apel o zaniechanie budowy Baltic Areny jest ze strony PiS "aktem desperacji".
W liście do Tuska PiS zaproponuje dwa rozwiązania. "Lepsze i gorsze" - jak mówi Kurski. Lepszym ma być odstąpienie od budowy stadionu na Letnicy i podjęcie decyzji o rozbudowie stadionu gdańskiej Lechii. - Nie jest tajemnicą, że Lechia nie będzie grała na Baltic Arenie, bo kilkanaście tysięcy widzów będzie się źle czuło na tym gigancie - ocenia Kurski.
Gorszy wariant to, zdaniem posła, walka władz Gdańska o większe pieniądze z kasy centralnej na budowę Baltic Areny. W tej chwili Gdańsk ma zagwarantowane 144 mln zł z Ministerstwa Sportu. 500 mln zł pochodzić będzie z obligacji bądź kredytu, a resztę pokryje gdański budżet. - Kredyt bądź obligacje to także finansowanie z miejskiej kasy, tylko że zakamuflowane. Finansowanie budowy stadionu z budżetu państwa powinno wynieść co najmniej 500-600 mln zł - twierdzi Kurski.
Co na to władze Gdańska?
- Powtórzę za prezydentem Pawłem Adamowiczem: cieszmy się z tego, co mamy. Ale będziemy zachęcać rząd do przyznania na stadion większych środków niż 144 mln zł. O ile większych? Każda kwota będzie ważna - powiedział Marcin Szpak, wiceprezydent Gdańska.
Nie udało nam się uzyskać odpowiedzi z Ministerstwa Sportu, czy jest szansa na więcej pieniędzy z budżetu centralnego. Minister Mirosław Drzewiecki ma być w poniedziałek w Gdańsku na rozpoczęciu budowy.
Jacek Kurski, a także inni działacze tej partii - m.in. Kazimierz Koralewski, szef gdańskich radnych PiS - określają Baltic Arenę jako "pomnik gigantomanii Adamowicza" [polityka PO - dop. red.]. Tej retoryki działacze PiS używają, zresztą, nie od dziś - o "gigantomanii" i "szaleństwie" dziennikarze słyszą od miesięcy na każdej konferencji organizowanej w Gdańsku przez PiS, w indywidualnych rozmowach czy podczas posiedzeń Rady Miasta.
Czy przygotowania do Euro 2012 będą kolejną odsłoną wojny politycznej PO z PiS? Nie wyklucza tego m.in. Joanna Senyszyn, posłanka SLD.
- Każdy pretekst jest dobry. Może to być Euro 2012 jako impreza sportowa, może być euro jako waluta. PiS na tym tylko traci - ocenia Senyszyn.
- Jeśli Euro 2012 zakończy się sukcesem, PO będzie chciała to wykorzystać. Działania PiS-u mają na celu wytrącenie Platformie amunicji. Poza tym PiS szuka w ten sposób argumentu do swojego sztandarowego hasła walki z korupcją - ocenił natomiast dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?