Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włodarze Trójmiasta upominają się o oddział leczenia oparzeń

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
O poparcie idei utworzenia w szpitalu gdańskiej Akademii Medycznej oddziału leczenia oparzeń zamierzają wystąpić do minister zdrowia Ewy Kopacz włodarze Pomorza, Gdańska, Sopotu i Gdyni.

Argumenty przytoczone w liście, który powstał z inicjatywy posła na Sejm RP Arkadiusza Rybickiego i pod którym podpisali się marszałek pomorski Jan Kozłowski oraz trzej prezydenci -Paweł Adamowicz, Wojciech Szczurek i Jacek Karnowski - są mocne.

Gdyby 14 lat temu, gdy podczas koncertu w gdańskiej hali stoczni wybuchł tragiczny pożar, w szpitalu AMG nie było oddziału oparzeń, lista jego ofiar byłaby o wiele dłuższa. Życie straciło siedem osób, ponad trzysta doznało oparzeń. Dzięki natychmiastowej, fachowej pomocy lekarzy specjalistów, a potem ich troskliwej opiece przez wiele lat, oparzenia się wygoiły, a blizny stały się niemal niewidoczne.

- Taki oddział był kiedyś, ale teraz go nie ma - alarmuje Arkadiusz Rybicki. I podkreśla, że to sytuacja nie do zaakceptowania dla ponadmilionowej aglomeracji trójmiejskiej i całego Pomorza. Pacjentów z ciężkimi oparzeniami przewozi się kilkaset kilometrów dalej - do Gryfic lub Siemianowic Śląskich, bo na Pomorzu nie ma oddziału tej specjalności.

1,5 mln złotych - tyle kosztować ma remont pomieszczeń dla potrzeb oddziału

Jedną osobę można przetransportować - zwykle robi się to helikopterem - ale jeśli będzie ich dwadzieścia? - pyta poseł Rybicki. - Dla człowieka największym zagrożeniem jest nie sam pożar, ale to, co po nim; jakość specjalistycznej pomocy, czas, jaki upływa od momentu oparzenia...

To prawda. Wielokrotnie na łamach naszej gazety opisywaliśmy dramaty oparzonych pacjentów z Pomorza i apelowaliśmy o reaktywację w szpitalu AMG oddziału oparzeń przy Klinice Chirurgii Plastycznej. Słyszeliśmy, że taki oddział jest niezwykle kosztowny, a NFZ za leczenie oparzeń płaci marnie. Na dodatek, borykające się z finansowymi kłopotami Akademickie Centrum Kliniczne nie ma środków na tę inwestycję.

Nowy dyrektor ACK Jacek Domejko ma jednak na ten temat zupełnie odmienne zdanie. Przy pełnej akceptacji nowego rektora AMG prof. Janusza Morysia we wrześniu zapowiedział, że oddział oparzeń będzie reaktywowany. Obaj panowie są zdania, że trudno wyobrazić sobie, by szpital uniwersytecki, który ma świetnych specjalistów w tej dziedzinie, odsyłał chorego do innej placówki. Problem w tym, że koszt tej inwestycji szacowany jest na 1,5 mln zł, a na razie tylko władze Gdańska obiecały jej wsparcie kwotą 600 tysięcy złotych.
- Zdaję sobie sprawę, że minister Kopacz nie "wyczaruje" dla nas nagle pieniędzy, ale uważam, że idea tego oddziału warta jest nagłośnienia - twierdzi Arkadiusz Rybicki. - Liczę na pomoc lokalnych samorządów oraz wielkich zakładów - Stoczni Remontowej czy gdańskiej rafinerii.
List lada dzień trafi na biurko minister Ewy Kopacz.

Bardziej liczę na samorządy

Rozmowa z dr Hanną Tosińską-Okrój, chirurgiem plastycznym, lekarką oparzonych w gdańskiej hali stoczni

Podoba się Pani inicjatywa posła Arkadiusza Rybickiego?

Bardzo cieszy mnie zainteresowanie tą sprawą wielu ważnych i znanych na Wybrzeżu osób. Chylę głowę przed władzami Akademii Medycznej i dyrekcją ACK. To od nich zależał dalszy los oddziału oparzeń. Powiedzieli "tak". Staram się jak umiem pomóc w zdobyciu środków finansowych na tę inwestycję. Jestem wdzięczna posłowi Rybickiemu za zainteresowanie, jednak nie jestem przekonana, czy minister zdrowia to dobry adresat tego listu.

Ale to minister zdrowia jest właścicielem ACK.

Minister zdrowia jest daleko, a oddział oparzeń jest naszą lokalną sprawą. W rejonie Trójmiasta jest wiele zakładów z bardzo dużym ryzykiem wypadków przy pracy. Aktualnie przebywa w naszej klinice trzech pracowników gdańskiej Stoczni Remontowej z oparzeniami twarzy. Taki oddział jest więc również im potrzebny. Władze Gdańska, które od początku mnie wspierają, już zadeklarowały pomoc w kwocie 600 tys zł. Marzy mi się, by ich śladem poszli włodarze Gdyni i Sopotu. Potrzeba jeszcze ok. 800 tys. złotych.

Kiedy oddział oparzeń ma szanse powstać?

Plany tego oddziału są już gotowe, wożę je w samochodzie i pokazuję potencjalnym sponsorom. Siedmiołóżkowy oddział może być gotowy już w połowie przyszłego 1,5 mln złotych - tyle kosztować ma remont pomieszczeń dla potrzeb oddziału.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki