Trzeci z rzędu, bezbramkowy remis na wyjeździe zanotowali piłkarze Arki Gdynia. Jest to wynik dla gdynian szczęśliwy, bowiem w drugiej części gry byli wyraźnie słabsi od gospodarzy.
Trener Arki Grzegorz Niciński, po meczach z Pogonią Szczecin i Lechią Gdańsk, odsunął od pierwszej jedenastki Adama Marciniaka, najsłabszego ostatnio piłkarza gdynian. Efekty tego widać było gołym okiem. Dominik Hofbauer, Yannick Sambea, a także waleczny Adrian Błąd, podbudowany zdobyciem bramki w derbach, nie zostawiali Wiśle w środku pola zbyt wiele miejsca, więc gospodarze mieli problem z przedarciem się w pole karne gdynian. Jedyne, realne zagrożenie dla Arki Wisła stworzyła w tej części spotkania, na trzy minuty przed jej końcem, przy okazji stałego fragmentu gry. Marcin Warcholak nie upilnował Piotra Wlazły po wrzutce Dominika Furmana. Na szczęście na posterunku był Konrad Jałocha.
Jednocześnie jednak arkowcy byli nieporadni w ofensywie. Tylko na początku meczu lekko postraszyli Seweryna Kiełpina zablokowanym strzałem Hofbauera i niecelną próbą Dawida Sołdeckiego. Do sytuacji tych doszło w pierwszych sześciu minutach spotkania, a potem było już tylko gorzej. Paweł Abbott, grający na szpicy w Arce, w kilku sytuacjach sprawiał wrażenie, jakby nie rozumiał się z kolegami z drużyny. Zawodnik ten dobrze sprawdził się przy okazji defensywnej taktyki w Poznaniu, kiedy Arka broniła się, liczyła na kontrę, bądź stały fragment gry. W sytuacji jednak, kiedy rywal nie jest z najwyższej, ekstraklasowej półki i można postarać się przycisnąć go atakiem pozycyjnym, Abbott wydaje się na boisku zagubiony. Jego braki w wyszkoleniu technicznym utrudniają mu udział w kombinacyjnej grze.
W drugiej połowie spotkania Arka wyraźnie obniżyła loty, a żwawiej grający gospodarze zaczęli stwarzać zagrożenie pod bramką Jałochy. Arkadiusz Reca, Jose Kante, a przede wszystkim Siergiej Kriwiec w pierwszych 20 min. po wznowieniu gry w dogodnych sytuacjach nie zdołali postawić kropki nad i. Białorusin uderzał już do pustej bramki, ale piłkę zdołał wybić Krzysztof Sobieraj. Festiwal nieskuteczności gospodarzy na szczęście dla Arki trwał. Z bliska spudłował Kamil Sylwestrzak, Kante trafił piłką wprost w Jałochę. W ostatnich 10 minutach spotkania futbolówka po zamieszaniu w polu karnym Arki zatrzymała się też na poprzeczce.
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?