Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wideoweryfikacja zdaje egzamin w PlusLidze. Drużyny chętnie o nią proszą

ŁŻ
Fot. Karolina Misztal
Męska siatkówka jest bardzo szybka. Nic więc dziwnego, że sędziowie nie zawsze dostrzegają wszystkie błędy i zdarza im się mylić. Właśnie dlatego w życie wprowadzono wideoweryfikację.

Kluby występujące w PlusLidze w fazie zasadniczej chętnie korzystały z wideoweryfikacji. W sumie, we wszystkich meczach, trenerzy prosili o nią aż 1350 razy. 359 razy wygrali podważając decyzje sędziowskie. 970 razy natomiast ich reklamacje okazały się bezpodstawne.

W rundzie zasadniczej pewni słuszności swoich decyzji nie byli też czasami sami sędziowie. A im też przecież przysługuje prawo do wideoweryfikacji. Główni arbitrzy o pomoc przy stoliku prosili w sumie 30 razy.

Oczywiście bardzo chętnie z wideoweryfikacji korzystał również trener Andrea Anastasi, który znany jest z tego, że lubi dyskutować z sędziami. Często przy linii bocznej daje upust swoim emocjom, za co już niejeden raz oglądał żółte kartki. Nie da się jednak ukryć, że jego zachowanie dodaje po prostu spotkaniom kolorytu.

- Nie lubię i nie chcę cały czas się złościć. Ale często denerwują mnie sędziowie - mówił niedawno Anastasi.

Czasami jednak wideoweryfikacja powinna przebiegać sprawniej, bo nawet pięć minut przerwy może mocno zdekoncentrować siatkarzy i wybić z rytmu.

Tymczasem gdańszczanie przygotowują się obecnie do pierwszego meczu o brązowy medal z PGE Skrą w Bełchatowie (czwartek, godz. 18). Na piątek zaplanowany jest kolejny pojedynek. Rywalizacja do Ergo Areny przeniesie się natomiast we wtorek, 26 kwietnia (godz. 18).

Opracował: ŁŻ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki