Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wejherowo: Znieczulenia podczas porodów za łapówki? Trwa prokuratorskie śledztwo

Joanna Kielas
P. Nowak
Czy w szpitalu w Wejherowie doszło do korupcji, polegającej na wykonywaniu znieczuleń podczas porodów za łapówki - to ma wyjaśnić prowadzone prokuratorskie śledztwo. Śledczy badają sprawę już od pół roku, w ramach postępowania przesłuchano już kilkaset osób. Przesłuchania cały czas trwają, dlatego obecnie nikt nie chce wyrokować, jakim wynikiem zakończy się postępowanie.

- Zaznaczam, że na razie jest to postępowanie w sprawie o przyjęcie korzyści majątkowej, a nie przeciwko konkretnym osobom, na tym etapie trudno mówić o czyjejkolwiek winie - wyjaśnia Dariusz Witek-Pogorzelski, prokurator rejonowy w Wejherowie.

Sprawa do prokuratury trafiła od Najwyższej Izby Kontroli. NIK w ramach zaplanowanej kontroli sprawdziła system opieki nad matką i noworodkiem w polskich szpitalach. Skontrolowano 43 oddziały położnicze w całej Polsce, w tym trzy na Pomorzu, m.in. w Wejherowie. I to właśnie w wejherowskim szpitalu, podobnie jak w kilku innych placówkach medycznych w kraju, znaleziono nieprawidłowości.
- W ramach kontroli badaliśmy, czy pobierane opłaty od pacjentów mają podstawy prawne - wyjaśnia Paweł Biedziak, rzecznik NIK. - Każda jednostka publiczna, w tym szpital, by pobrać choć złotówkę od swego klienta, musi mieć ku temu podstawę prawną. W ramach kontroli wykryliśmy dwa rodzaje niedozwolonych opłat pobieranych od pacjentek: za znieczulenie po porodzie i za przebywanie kobiety w specjalnych, jednoosobowych salach poporodowych, opłaty te występowały w 8 na 43 skontrolowane jednostki.

I to właśnie opłatami za porodowe znieczulenie zainteresowała się prokuratura.
- NIK wskazała, że miały miejsce 64 przypadki płatnych znieczuleń w szpitalu w Wejherowie w zeszłym roku, nam do tej pory udało się potwierdzić kilkanaście takich zdarzeń - tłumaczy prokurator Pogorzelski. - Sprawa jest o tyle delikatna, gdyż w przypadku przyjęcia korzyści majątkowej odpowiedzialności karnej mogą podlegać obie strony: lekarz, który przyjął pieniądze, ale też osoba, która dawała kasę. Czy zarzuty usłyszą też rodzące bądź ich mężowie - na tym etapie postępowania jest za wcześnie, by o tym wyrokować. Do przesłuchania pozostało jeszcze kilka osób, dopiero potem będziemy decydowali o tym, czy i komu stawiać ewentualne zarzuty.
Kodeks karny za przyjęcie łapówki przewiduje karę nawet do 10 lat więzienia. W polskim prawie istnieje "furtka" pozwalająca na niekaranie dających łapówki.

- Można umorzyć sprawę w stosunku do osoby, która dała łapówkę, a potem powiadomiła o tym organy ścigania - wyjaśnia Pogorzelski. - W tym przypadku nie doszło do takiej sytuacji, nikt sam się do nas nie zgłosił, a sprawa dotarła do nas z NIK.
Jak wyglądał proceder znieczuleń na życzenie? Pacjentki lub ich bliska rodzina, np. mężowie, szukali zazwyczaj jeszcze przed planowanym terminem porodu anestezjologa, który zgodziłby się ulżyć w bólu rodzącej. Każda sprawa była indywidualnie załatwiana między rodziną rodzącej a lekarzem. Nieoficjalnie wiadomo, że cena takiego znieczulania wynosiła od 300 do 600 zł. Czy te pieniądze, pobrane bezprawnie, wrócą do pacjentek?
- Za wcześnie, by dawać komukolwiek nadzieję na zwrot wpłaconych pieniędzy - mówi Pogorzelski. - Najpierw trzeba ustalić, co dalej działo się z gotówką, pobraną od rodzących czy też ich rodzin. Czy trafiała ona do kieszeni lekarza, a może była wpłacana na konto stowarzyszenia, które wspiera oddział położniczy.

- Kasa za znieczulania bez wskazań medycznych nie była w żaden sposób wymuszana na pacjentkach, to one same prosiły lekarzy o poród bez bólu - mówi jeden z pracowników wejherowskiego oddziału położniczego. - Ci im to umożliwiali, a teraz jest cała afera. Poza tym 64 znieczulenia na 3300 porodów, jakie mają co roku miejsce w szpitalu w Wejherowie, to naprawdę niewiele, nie był to proceder uprawiany na masową skalę.

Dyrektor placówki Andrzej Zieleniewski nie znalazł czasu, by z nami porozmawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki