- Ostatnio zdrowie trochę mi szwankuje, poza tym mam nowe obowiązki jako ojciec, bo rodzina mi się powiększyła, więc z czasem u mnie naprawdę krucho i to jest głównym powodem tego, że filmu jeszcze nie ma - tłumaczy Wojciech Rybakowski. - Przed nami jeszcze sporo roboty: trzeba zmontować obraz nagrany dwiema kamerami, a potem poddać materiał profesjonalnej obróbce dźwiękowej, która niestety sporo kosztuje. Dlatego szukamy sponsorów. A z tym montażem też jest problem, bo operator kamery, który wszystko nagrywał i mógłby przy tym pomóc, znalazł nową pracę, która absorbuje go od rana do wieczoru.
Jak tłumaczy reżyser, te piętrzące się trudności trudno przeskoczyć, ale - jak mówi - jego marzeniem byłaby premiera romansu w dwusetną rocznicę śmierci bohaterki, która przypada 15 maja. Czy uda się dotrzymać tego terminu, na razie nie wiadomo.
Przypomnijmy, że sceny do "Adelajdy" kręcono na wejherowskich ulicach, na kalwarii i w kościele klasztornym. Tytułowa bohaterka - Adelajda de Lynear (Keyserling) - jest postacią autentyczną, żyła w XIX wieku, pochodziła z niemieckiego rody Keyserlingów, który odbudował Pałac Przebendowskich - jeden z najładniejszych świeckich zabytków Wejherowa. W jego wnętrzach mieści się obecnie muzeum piśmiennictwa.
- Pomysł na ten film miałem od dawna, a inspiracją była płyta nagrobna, zlokalizowana na Kalwarii Wejherowskiej, w pobliżu miejsca ukrzyżowania Chrystusa - mówi Wojciech Rybakowski, reżyser. - Wiele razy przechodziłem obok tej tajemniczej płyty na wejherowskiej Golgocie, intrygowała ona mnie bardzo. Jak się okazało, pochowana została tu Adelajda de Lynear (Keyserling).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?