Jak donoszą media, chwilę po godz. 3 w nocy na ul. Głogowskiej w Poznaniu funkcjonariusze policji zatrzymali do kontroli mężczyznę na rowerze. Działania zostały podjęte, ponieważ rowerzysta poruszał się zygzakiem na jednośladzie. Pojazd ponadto nie miał żadnego oświetlenia. Szkopuł w tym, że funkcjonariusze wyczuli od rowerzysty zapach alkoholu i chcieli przebadać go alkomatem.
Mężczyzna okazał wtedy legitymację poselską i odmówił badania. Chronił go immunitet. W tym momencie praktycznie odmówił też wykonywania poleceń funkcjonariuszy.
Ostatecznie poseł przypiął rower w miejscu, w którym go zatrzymano, i dalej poszedł pieszo. Jak na złość Franciszkowi Sterczewskiemu, całe zdarzenie zarejestrowały kamery policyjne, które pokazały perfidne działanie posła: stosunek do funkcjonariuszy i państwa prawa. Immunitet ma go chronić na wypadek… alkoholowej wpadki?
Historia ze Sterczewskim przywołuje nieco sceny z filmu Wojciecha Smarzowskiego pt. „Drogówka”, kiedy to aktor Bartłomiej Topa w roli funkcjonariusza drogówki zatrzymuje posła (w tę rolę wcielił się Andrzej Grabowski). Parlamentarzysta, bez poszanowania munduru, w ogóle drugiego człowieka - niemal niszczy werbalnie policjanta - sprowadza go do poziomu osoby drugiej kategorii. Scena wywołuje ogromną odrazę wobec elit.
Fatalny wizerunek po całym zajściu potęguje fakt, że sam Sterczewski jest przewodniczącym parlamentarnego zespołu ds. transportu rowerowego i wiceprzewodniczącym zespołów ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego i walki z wykluczeniem transportowym. Na drodze powinien być ambasadorem transportu rowerowego, a nie jego destruktorem.
Franciszek Sterczewski zamieścił krótki wpis na Twitterze. „Szanowni Państwo, chciałbym wszystkich bardzo przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i nigdy się już nie powtórzy. W ramach zadośćuczynienia wpłacę 5000 zł na rzecz Fundacji Pomocy Ofiarom Wypadków Drogowych Amber” - zadeklarował parlamentarzysta.
Tu, trzeba przyznać, postąpił bardzo słusznie. Potem jeszcze dodał: „W związku ze swoją nieprzepisową jazdą na rowerze wysłałem zgłoszenie do Komendy Policji w Poznaniu z wnioskiem o wyjaśnienie sytuacji, dobrowolne uchylenie immunitetu i pociągnięcie do odpowiedzialności. Mój pełnomocnik ustala termin złożenia wyjaśnień. Raz jeszcze, przepraszam”.
„Tramwaj, pociąg, autobus. Komunikacja zbiorowa to nasza przyszłość! I tego się, Franek, trzymamy” - napisał na Twitterze Donald Tusk, były premier, obecnie szef Platformy Obywatelskiej. Z tym wpisem czar prysł. Zawsze wydawało mi się, że nie ma wyjątków dla pijanych na drodze, czy to na rowerze, czy na hulajnodze, czy w ciężarówce. To sygnał, że dla Donalda Tuska są równi i równiejsi. Oby nie był to przedsmak tego, jak mogą wyglądać rządy PO, czyli bezkarność dla elit!
Przypomnę, że w ub. r. Tusk stracił prawo jazdy w związku z poruszaniem się z prędkością 107 km/h w terenie zabudowanym. Na polityka został wówczas nałożony także mandat w wysokości 500 złotych. „Jest przekroczenie przepisu drogowego, jest kara zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów i mandat. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji” - komentował wówczas sprawę szef Platformy.
Dzisiaj jazda po pijanemu wizerunkowo uchodzi na sucho. Zawsze przecież można zamknąć oczy i bezkarnie powiedzieć, że policja to ramię karzące partii rządzącej, więc sprawa jest polityczna. Tylko przecież nikt z rządzących nie wlewał Sterczewskiemu do gardła alkoholu i nie dociskał pedału gazu w aucie Tuska.
I na końcu pewnie ktoś powie: „Niech Naskręt nie rzuca pierwszy kamieniem, pewnie nieraz jechał po pijanemu rowerem albo stracił prawo jazdy”. Odpowiadam: nie było takiej sytuacji.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?