18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ważą się losy Lechii Gdańsk. Jaka przyszłość czeka klub?

Łukasz Żaguń
Tomasz Bolt/Polskapresse
To już pewne. Japończyk Daisuke Matsui wraca do ojczyzny. Na tym jednak dylematy włodarzy gdańskiej Lechii się nie kończą.

W ubiegłym roku kibice Lechii z prezentu świątecznego zadowoleni być nie mogli. Drużynę oficjalnie opuścił bowiem Abdou Razack Traore. Włodarze gdańskiego teamu nie byli w stanie sprostać wymaganiom finansowym zawodnika i nie przedłużyli z nim kontraktu, który wygasał z końcem 2012 r. W tym roku fani biało-zielonych pod choinką znaleźli podobny "prezent". Z zespołem oficjalnie pożegnał się Daisuke Matsui. Choć mając na uwadze fakt, że w ostatnich dniach o odejściu Japończyka mówiło się dosyć głośno, wiadomość ta zaskoczeniem być nie może, to jednak bez wątpienia dla Lechii jest to duży cios.

Matsui, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, wraca do ojczyzny. Jego nowym klubem będzie ekipa Jubilo Iwata.

- Po takim okresie gry za granicą bez wahania wracam do Japonii. Znowu chcę się zaprezentować fanom J-League - podkreślił piłkarz dla oficjalnej strony japońskiego klubu.

Dotychczasowy lider gdańskiej Lechii blisko dekadę spędził poza granicami swojego kraju. Występował we Francji, Rosji i Bułgarii. W tym roku natomiast trafił do naszego teamu. W T-Mobile Ekstraklasie rozegrał 16 spotkań, strzelając w nich cztery bramki. Zastąpić tego zawodnika na pewno łatwo nie będzie, jednak w klubie jak na razie zachowują spokój i zapewniają, że już poszukują następcy Japończyka.

Matusi to jednak nie jedyne zmartwienie kibiców gdańskiej Lechii. W dalszym ciągu bowiem nie wiadomo oficjalnie, kto będzie nowym właścicielem klubu i kupi akcje z rąk żony Andrzeja Kuchara - Ewy Andreasik-Kuchar. Na tym polu jednak sytuacja powoli zaczyna nabierać rumieńców. Jak informuje Radio Gdańsk, naszą drużynę prawdopodobnie przejmie portugalsko-szwajcarska spółka. Negocjacje znajdują się już podobno na bardzo zaawansowanym etapie. Klub przeszedł także audyt finansowy, a wszystko wyjaśnić ma się do końca stycznia.

Kwota, jaką zagraniczny inwestor miałby zapłacić za Lechię, owiana jest tajemnicą. Niewykluczone natomiast, że w Gdańsku, w okresie zimowym, dojdzie do kilku wzmocnień. Jak na razie jednak są to tylko nieoficjalne doniesienia. Na konkrety musimy jeszcze poczekać.

Dla kibiców w nadchodzącym roku najważniejsze będą wyniki, a te muszą być znacznie lepsze niż w rundzie jesiennej. Lechia chce awansować do czołowej ósemki i choć cel ten nie wydaje się zbyt wygórowany, to jednak jego realizacja wymaga lepszej jakości gry, której tak często Lechii ostatnio brakowało.

- Według mnie, najważniejsze dla piłkarzy w przyszłym roku będzie życie osobiste. Jeśli dobrze sobie w życiu poukładają, będzie to miało swoje odzwierciedlenie w sporcie. Wtedy skoncentrują się na piłce i efekty same przyjdą - mówi dla oficjalnej strony klubowej Jacek Grembocki, były piłkarz Lechii.

Mniej przyziemne życzenia ma z kolei inny były reprezentant biało-zielonych - Lech Kulwicki.

- Życzę z całego serca piłkarzom Lechii, a także trenerowi Michałowi Probierzowi gry przy pełnych trybunach. Jeśli tak się stanie, będzie to oznaczało, że drużyna prezentuje się świetnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki