Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W UE zapanował dyktat silnych

Redakcja
Tadeusz Cymański, poseł Prawa i Sprawiedliwości
Tadeusz Cymański, poseł Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Mehring
Z posłem Tadeuszem Cymańskim rozmawia Barbara Szczepuła

Podobno kandyduje Pan do Parlamentu Europejskiego z przymusu.

Nie z przymusu, choć przyznam, że nie planowałem takiego ruchu. Życie bywa zaskakujące. Rzeczywiście jestem kandydatem PiS do Europarlamentu. Pierwsze miejsce na naszej liście zajmuje eurodeputowana Hanna Foltyn-Kubicka, drugie Mirosław Górski, lekarz z Kwidzyna, trzecie Jolanta Szczypińska, posłanka ze Słupska, czwarte - Anna Gwiazda…

Siostra Andrzeja?

Siostra Andrzeja, radna pomorskiego Sejmiku. I miejsce piąte - Tadeusz Cymański.

Prezes Pana zmusił?
O, zaraz "zmusił"! Dobry poseł jak dobry żołnierz zawsze musi być przygotowany do wymarszu. Nastąpiła mobilizacja i otrzymałem propozycję

...nie do odrzucenia
....nie do odrzucenia, bo partii się nie odmawia. Nie znam przypadku, by ktoś z posłów odmówił.

Czuje się Pan dowartościowany, że jest Pan jedną z lokomotyw, które mają pociągnąć pomorską listę PiS?

Każdy człowiek jest trochę próżny i nie ukrywam, że jest nam miło, mnie i Jolancie Szczypińskiej, jak sądzę, że partia zwróciła się do nas z apelem: pomóżcie, wzmocnijcie tę listę. To jest wyróżnienie, ale też i wyzwanie. Będziemy się starali pomóc w zdobyciu mandatu Hannie Foltyn-Kubickiej, bo o to przecież chodzi.

A co będzie, gdy Pan wygra? Pan prezydent nigdy by Panu tego nie wybaczył, bo pani poseł Foltyn-Kubicka jest jego protegowaną. Ślizga się Pan po kruchym lodzie…

Pani mnie łagodnie prowokuje, ale gdybym uzyskał bardzo słaby wynik, to też by mi pan prezydent nie wybaczył, więc co mam robić?

Czyli będzie się Pan starał, ale nie za bardzo?

Mnie, szachiście, trudne rozgrywki dają satysfakcję. Wszyscy pracujemy na maksa, natomiast chłodna, realna ocena wskazuje, że szanse na zwycięstwo ma kandydat umieszczony na pierwszym miejscu...
Jarosław Wałęsa skoczył wysoko z ostatniego miejsca. Podobnie wcześniej było z panią Ewą Sikorską-Trelą z AWS.

Takich scenariuszy nie można całkiem wykluczyć, ale będziemy pracować na lidera. Natomiast werdykt zawsze należy do wyborców.

Chyba Pan sobie zdaje sprawę, że gdyby Pan wygrał, to mandat do Sejmu straci Pan automatycznie?

Rzeczywiście jest taki zapis, że z chwilą wyboru do PE traci się mandat na Wiejskiej. Ale to są spekulacje nieprawdopodobne. Na razie myślę o tym, jak przekonać wyborców do poparcia PiS, żebyśmy uzyskali jeden mandat.

Czy Pan wie, co pani poseł Foltyn-Kubicka robiła w Brukseli? Pojechała tam i słuch o niej zaginął...
Nie była pieszczochem mediów...

Zwracaliśmy się do pani poseł Foltyn-Kubickiej z prośbą o wywiad, ale nie znalazła czasu.
Są osoby, które potrafią się lansować i są tak zwane mrówki. Nie zbierałem specjalnie informacji o tym, co tam robiła, ale koledzy eurodeputowani mówili, że Hania bardzo dobrze pracowała w komisjach. Czym konkretnie się zajmowała? Wydaje mi się, że sprawą gazociągu Nord Stream. Zorganizowała też w województwie wystawę na ten temat, była z nią w Malborku. Ostatnio głośna była sprawa rotmistrza Pileckiego. To jej inicjatywa, ale szczegółów nie znam.

Sam Pan wie, że polityk musi się przebić do mediów, bo powinien informować społeczeństwo o tym, co robi. Pan jest bardzo pracowity i biega bezustannie od studia do studia, więc wszyscy Pana znają.

Lubię dziennikarzy i nigdy im nie odmawiam wypowiedzi ani się nie chowam, więc telefonują i zapraszają do programów. To też jest kwestia wprawy. Ja jestem już 12 lat posłem i w pierwszej kadencji byłem zaledwie kilkanaście razy w telewizji.
…a teraz jest Pan kilkanaście razy dziennie.

No, bez przesady, ale rzeczywiście chętnie odpowiadam na zaproszenia. Czasem pytam: - Czemu zawdzięczam zaproszenie do programu? I wie pani, co słyszę? Bo minister Kamiński odmówił, Bielan nie miał czasu, a pan się zgodził. Kiedyś Marek Jurek powiedział tak: To nie dziennikarze obsługują posłów, ale odwrotnie, my jesteśmy kelnerami. Więc gdy dzwoni pani Szczepuła z "Polski Dziennika Bałtyckiego", to choć nie mam czasu, muszę się zgodzić na rozmowę i wyczerpująco odpowiedzieć na pytania.

To proszę powiedzieć, czym chciałby Pan się zająć w Parlamencie Europejskim?

Sprawami społecznymi, służbą zdrowia, dysproporcjami w dochodach, bowiem raport OECD wskazuje na to, że w Polsce jest ogromne rozwarstwienie. W programie PiS mamy "solidarne państwo", zatem będziemy chcieli wzmacniać te nurty, które wspierają najsłabszych.

Mieliście dobrego i znanego w Brukseli posła, Marcina Libickiego. Okazało się, że na podstawie niepewnych dokumentów, stracił miejsce na liście, co spowodowało w dodatku rozłam w PiS.

Z dostępnych dokumentów i wyjaśnień złożonych przez zainteresowanych wynika, że…

Marcin Libicki twierdzi, że nie był tajnym współpracownikiem.

Nauczony doświadczeniem, jestem ostrożny w takich sprawach. Pytanie brzmi - czy niejasności należy tłumaczyć na korzyść tych, których to dotyczy, czy też ze względu na kontekst, bo jesteśmy partią, która bardzo mocno podkreśla sprawę lustracji, trzeba potraktować tę kwestię pryncypialnie?

Wydaje mi się, że traktujecie ją instrumentalnie. Gdy było wam wygodnie, wzięliście Zytę Gilowską do rządu, mimo podejrzeń.

Zyta Gilowska została pozbawiona funkcji wicepremiera, gdy pojawiły się dokumenty, a wróciła dopiero po wyjaśnieniu sprawy. Ale wracając do Marcina Libickiego: podjęcie takiej decyzji nie było na pewno łatwe, ale ufam, że koledzy rozważyli wszystkie za i przeciw. Przyjąłem tę decyzję ze smutkiem, bo cenię zarówno ojca, jak i jego syna, posła Filipa Libickiego, z którym blisko współpracowałem.

Z jednej strony - pozbywacie się dobrego posła Libickiego, a z drugiej - wpychacie Wojciechowi Mojzesowiczowi niechcianego Ryszarda Czarneckiego. W efekcie Mojzesowicz odchodzi z klubu i partii.

Przykra sprawa, ale sprawdzałem i wiem, że Wojtek Mojzesowicz miał propozycję startu z pierwszego miejsca na naszej liście. Nie chciał.
Podobno zależy wam na elektoracie wiejskim…

Mamy silną reprezentację wiejską: Kuźmiuk, Wojciechowski, Pęk, Gabriel Janowski…

No, Gabriel Janowski…

Wiem, że wszyscy zapamiętali go, jak podskakuje w Sejmie, ale trzeba oddać mu szacunek, bo gdyby nie on, nie byłoby koncernu Polski Cukier.

A wracając do Mojzesowicza: pamiętamy jego nocne negocjacje z Renatą Beger.

Ale pani uszczypliwa! Stało się, powiedział kilka nieparlamentarnych słów, ale nie wiem, czy to wprowadziło wiejski elektorat w osłupienie. Myślę, że mu wybaczono, nim jeszcze wyszedł z tego pokoju. Lubię go i niezależnie od tego co się stało, będę się starał utrzymywać z nim dobre relacje.

A jakie zalety ma Ryszard Czarnecki, wędrowniczek, który zaliczył wiele partii?

Oceniam go pozytywnie. Szuka swojego miejsca, to nic złego, choć niektórzy twierdzą, że z Samoobroną to przesadził. Jest zdolny, dobry komentator, obyty w Brukseli, sprawny europarlamentarzysta. Gdy PiS bojkotowało TVN, on reprezentował na tej antenie nasze poglądy. Zmiany partii tak mnie nie bulwersują jak zmiany poglądów.

Wart jest Czarnecki odejścia Mojzesowicza?

Obaj są potrzebni, są jak dwa koła przy tym samym wozie. Ja mam szeroki smak do ludzi. Lubię i cenię jednego i drugiego.
Czy dobrze zrobił Jarosław Kaczyński, odwracając się od Mariana Krzaklewskiego? Byłemu przewodniczącemu Solidarności ideowo bliżej było do PiS, a będzie walczył z waszym kandydatem w Rzeszowie - i pewnie z nim wygra…

Widocznie prezes ocenił, że tak będzie lepiej. Wiem także, że między prezesem a Marianem Krzaklewskim nie doszło do rozmowy na ten temat, choć powinno. No i nie rozumiem, dlaczego związkowiec, lider NSZZ Solidarność, startuje z listy liberałów!

Dla PO to jest korzystne.

W województwie podkarpackim jest bardzo świadomy, prawicowy elektorat. Wynik nie jest przesądzony.

Dlaczego Jacek Kurski musiał uciekać na Podlasie, żeby tam kandydować?

Uciekać? Proszę nie przesadzać. Został skierowany na Podlasie decyzją Komitetu Politycznego PiS. Tam jest prawicowy twardy elektorat i Jacek ze swoją ostrą retoryką z pewnością się spodoba. Proszę pamiętać, że był w ZChN…

I w ROP. A może on jest po prostu bardziej sprytny niż Pan, bo wie, że prezydent z pani Foltyn-Kubickiej nie zrezygnuje, więc nie warto się tu szarpać.

Przyjąłem do wiadomości fakt jego startu na Podlasiu i tyle. Jest powszechnie znany, nie jest więc przypisany ściśle do ziemi.

Dwóch urzędników prezydenta kandyduje do Europarlamentu z listy PiS. To dobra praktyka? Świadcząca o apolityczności urzędu?

Warunkiem pracy w kancelarii jest zawieszenie działalności politycznej. Michał Kamiński był w Parlamencie Europejskim i zrezygnował z mandatu, gdy prezydent poprosił go o pracę w swojej kancelarii. Jest zrozumiałe, że teraz dostał szansę.

Czy pochwala Pan to, co zrobił prezydent z nową ordynacją do Parlamentu Europejskiego? Przecież wetując, uniemożliwił osobom niepełnosprawnym udział w głosowaniu. Także sprzeciw wobec dwudniowego głosowania przyczyni się do niższej frekwencji. Nie stworzy to dobrego wizerunku Polski, ale będzie na rękę PiS. Tak działa "prezydent wszystkich Polaków"?

Taki przekaz dominuje w mediach, tymczasem weto wynikało z zastrzeżeń natury konstytucyjnej. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, a także dokumenty Unii Europejskiej bronią stabilności prawa wyborczego.
Ale niepełnosprawni nie będą mogli głosować!

Cygan zawinił, a kowala powiesili. Partia rządząca wiedziała przecież od dawna, że wybory będą w czerwcu 2009 roku. Było mnóstwo czasu, by przeprowadzić odpowiednią ustawę w przepisanym trybie i czasie.

Jaki jest, Pana zdaniem, bilans pięciolecia Polski w Unii Europejskiej? Straciliśmy na członkostwie czy zyskaliśmy? A Pomorze: straciło czy zyskało?

Myślę, że ten bilans oceniany jest pozytywnie, ale trzeba też wspomnieć o poczuciu niedosytu, u wielu - dużego. Za wolno się uczymy, zbyt słabo wykorzystujemy środki unijne.
Ale Polska jest na czele, jeśli chodzi o wykorzystanie funduszy z Unii Europejskiej!

To dobry argument PR-owski, ale pociecha mała. Nasze oczekiwania i ambicje były i są większe. Krytykowano nasz rząd na przykład za to, że zbyt mało robimy w dziedzinie budowy dróg. I ciągle pozostaje to wielkim wyzwaniem. Nie jest też jasna polityka rządu w kwestii wprowadzenia euro.

A jak jest na Pomorzu?
Cieniem na nasz region kładzie się sytuacja stoczni. W Unii zapanował dyktat silnych. Duże państwa wzmacniały finansowo banki, własny przemysł, a u nas widać było politykę liberalnej poprawności, żeby nie powiedzieć - miękkości.

Więc dobrze, że jesteśmy w Unii, czy nie?

To pytanie retoryczne. Oczywiście, że tak. Nie ma w PiS, wbrew kłamliwym twierdzeniom, przeciwników Unii Europejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki