Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W tym tygodniu możliwe apogeum czwartej fali pandemii. Wirusolog: rekomenduję jak najszersze korzystanie z certyfikatów szczepień

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
Adam Jankowski
Szczyt czwartej fali pandemii jest możliwy w tym tygodniu. Rząd nie rozważa dodatkowych obostrzeń sanitarnych. Zaleca szczepienia, noszenie maseczek, dezynfekcję i utrzymywanie dystansu społecznego. Wirusolodzy mówią, że to za mało. Rekomendują jak najszersze korzystanie z certyfikatów szczepienia.

W poniedziałek, 22 listopada, a więc po weekendzie, podczas którego wykonuje się mniej teksów, resort zdrowia odnotował w całym kraju ponad 12 tys. nowych zakażeń (na Pomorzu – 676). W piątek, 19 listopada było ich 23,5 w kraju i 1,2 tys. w województwie pomorskim. Powinniśmy przygotować się na jeszcze bardziej pesymistyczne statystyki. Szef resortu zdrowia wskazał na dwa możliwe scenariusze rozwoju pandemii. Pierwszy przewiduje apogeum czwartej fali w tym tygodniu. Zakłada on, że liczba nowych zakażeń wyniesie 25-27 tys. dziennie. Według drugiej prognozy, fala będzie się wznosiła dłużej, a jej szczyt może wypaść w pierwszej połowie grudnia. Możliwe jest wówczas ponad 30 tys. zakażeń dziennie. Rząd apeluje o szczepienie się i zapowiada, szczególnie w tym tygodniu, wzmożenie kontroli sanitarnych m.in. w punktach handlowych.

- Nie zaostrzamy restrykcji, stawiamy na egzekucję obecnych. Wdrażamy takie działania, które pozwalają przejść tę falę, nie zaburzając normalnego życia społeczno-gospodarczego – stwierdził na konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski.

Ale czy te działania są wystarczające? Wirusolodzy twierdzą, że nie. Zalecają korzystanie z certyfikatów szczepień, które byłyby przepustkami do korzystania z usług publicznych.

- Jesteśmy w sytuacji, moim zdaniem, dość dramatycznej. Nie rekomenduję lockdownu, który polegałby na zamykaniu ludzi w domach. Natomiast rekomenduję jak najszersze korzystanie z certyfikatów szczepienia - mówi nam prof. Krystyna Bieńkowska- Szewczyk, kierownik Zakładu Biologii Molekularnej Wirusów Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytety Gdańskiego i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Według niej, certyfikaty powinny być dokumentami, które upoważniają ludzi do korzystania m.in. z restauracji czy środków transportu publicznego. Chodzi o to, aby przebywanie w miejscach publicznych osób, które nie zdecydowały się na zaszczepienie, było ograniczone.

- Poza tym uważam, że takie dokumenty w niektórych zawodach powinny umożliwiać dostęp do pracy. Mam tu na myśli zawody medyczne – twierdzi prof. Krystyna Bieńkowska-Szewczyk.

Podobnego zdania jest m.in. prof. Robert Flisiak, członek Rady Medycznej przy premierze. Z kolei eksperci ds. COVID przy prezesie Polskiej Akademii Nauk napisali w liście otwartym: "Poważny niepokój budzi w nas brak adekwatnej do powagi sytuacji epidemicznej reakcji ze strony władz państwowych (...)".

Restrykcje w innych krajach

Należy też zauważyć, że wiele innych państw postawiło na restrykcje. W Austrii wprowadzono ścisły ogólnokrajowy lockdown na 20 dni, tamtejsze władze zapowiadają też obowiązkowe szczepienia. Między innymi w Czechach, Danii, na Słowacji osoby niezaszczepione nie mają wstępu do większości miejsc publicznych. We Włoszech wymóg posiadania „przepustki covidowej” obowiązuje również w miejscach pracy. Trzeba też dodać, że ostatni weekend w państwach, w których wprowadzono najdotkliwsze ograniczenia, upłynął pod znakiem protestów. W Austrii manifestowało ok. 30 tys. osób.

Minister zdrowia Adam Niedzielski na razie wyklucza drastyczne ograniczenia. Argumentuje, że sytuacja w służbie zdrowia jest stabilna - zajętość miejsc w szpitalach covidowych wynosi średnio 80 proc.

- Patrząc na specyfikę Polski wydaje się, że kolejne ruchy restrykcyjne nie miałyby dosyć dużej skuteczność - powiedział w jednym z programów TVP. W innym wywiadzie mówił, że jeśli do połowy grudnia nie nastąpi spadek liczby zakażeń, to jednak trzeba będzie się liczyć z bardziej dolegliwymi restrykcjami (prawdopodobnie regionalnymi).

Tymczasem część pracodawców (80 proc. według sierpniowego badania Konfederacji Lewiatan) od tygodni domaga się prawa, dzięki któremu mogliby sprawdzać, czy ich pracownicy są zaszczepieni.

- Gorąco apelujemy o te przepisy. To umożliwiłyby pracodawcom lepsze zarządzanie ryzykiem i organizację pracy – mówi Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan. - Liczba bezpiecznych pracowników ma szczególne znaczenia dla stanowisk związanych z utrzymaniem ważnej infrastruktury czy przy wykonywaniu prac koniecznych ze względu na ich użyteczność społeczną i codzienne potrzeby ludności. Pracownicy, którzy nie zostali zaszczepieni mogliby być przesunięci na inne stanowiska.
Apel przedsiębiorców ma poparcie w środowisku wirusologów.

- Pracodawcy absolutnie powinni mieć prawo sprawdzania, kto z pracowników jest zaszczepiony. To nie jest żadna dyskryminacja czy segregacja. To jest dbałość o ludzkie zdrowie – twierdzi wirusolog prof. Krystyna Bieńkowska- Szewczyk.

Projekt ustawy został już przygotowany przez posłów PiS i ma trafić do Sejmu. Według zapowiedzi polityków, może zostać poddany pod głosowanie 1-2 grudnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki