Kierowca karetki się nie zatrzymał, krew dostarczył, po czym został spisany przez funkcjonariusza drogówki za niezastosowanie się do poleceń kierującego ruchem. Zaproponowano mu mandat w kwocie 100 złotych i sześć punktów karnych. Ponieważ kierowca mandatu nie przyjął, sprawa trafi przed oblicze sądu grodzkiego w Kwidzynie.
Opisane powyżej zdarzenie miało miejsce 3 maja w Sztumie. Powiadomił nas o nim Piotr Podsiadłowski, właściciel firmy "Medyktrans", wykonującej transport medyczny i sanitarny dla Szpitala Polskiego w Sztumie. To właśnie on siedział za kierownicą ambulansu, który policjanci chcieli zatrzymać.
- Pojechałem jak najszybciej, do Gdańska po krew do zabiegu. Już w drodze powrotnej odbierałem ponaglenia od dyspozytora pogotowia, abym się spieszył, bo zaraz trzeba wieźć pacjenta z neurologii na zabieg ratujący życie do Elbląga - opowiada Piotr Podsiadłowski. - Jechałem więc z włączonymi sygnałami dźwiękowymi i świetlnymi. Na skrzyżowaniu z ulicą Nowowiejskiego w Sztumie stał radiowóz z włączonym "kogutem", obok policjant i strażak. Była też tablica na napisem "objazd", bo tego dnia w Sztumie odbywał się bieg i centrum wyłączono z ruchu. Policjant machnął na mnie ręką, ale pokazałem mu gestem, że skręcam w bramę szpitala, dosłownie kilka metrów dalej. Nie zatrzymałem się, pojechałem.
Ambulans dotarł do Izby Przyjęć, kierowca odniósł krew do laboratorium, zdał kartę wyjazdową, odprowadził samochód na parking i podjechał drugą karetką, reanimacyjną, po pacjenta neurologii. Chory już leżał wewnątrz, kiedy w szpitalu pojawił się... policjant.
- Zarzucił mi, że nie zatrzymałem się na wezwanie i zaproponował mandat oraz sześć punktów karnych. Mandatu nie przyjąłem. Policjant skontrolował dokumenty karetki, chociaż to był już całkiem inny wóz, potem spisał mnie. Kiedy ratownik zaczął wołać, że pacjent jest w ciężkim stanie, musimy z nim jak najszybciej jechać, zaczął pisać szybciej - kontynuuje opowieść Podsiadłowski.
Pewnie całej sprawy by nie było, gdyby kierowca zatrzymał się na "machnięcie" policjanta i wyjaśnił, dokąd jedzie. Ale brama szpitala rzeczywiście znajduje się kilka metrów dalej. Policja twierdzi przy tym, że karetka miała włączone tylko sygnały świetlne.
- Funkcjonariusz nie wiedział, dokąd udaje się karetka i chciał kierowcy wskazać, którędy może jechać - wyjaśnia sierż. szt. Karolina Zawicka - Gastoł, oficer prasowy Komendy Powiatowej w Sztumie. - Policja ma prawo zatrzymać również pojazdy uprzywilejowane. Kierowca nie przyjął mandatu, dlatego sprawa przekazana zostanie do sądu grodzkiego.
Sąd zapewne przesłucha kierowcę karetki, policjanta, strażaka który pełnił razem z nim służbę na skrzyżowaniu.
Obok bramy do szpitala znajduje się też kamera miejskiego monitoringu, jej zapis może wiele wyjaśnić.
- Jazda jak najszybciej nie jest niczym przyjemnym, kierowcy reagują na karetkę bardzo różnie - mówi Piotr Podsiadłowski. - Policja powinna pomagać, a nie utrudniać. A jak ocenić to, że policjant spisywał moje dane, kiedy nieprzytomny pacjent leżał już w karetce? Przecież prowadzę tę firmę, znaleźć można mnie w każdej chwili.
Kierowcy transportu sanitarnego w Sztumie nie przypominają sobie podobnego zdarzenia z udziałem karetki pogotowia. Wszyscy reagują kompletnym zaskoczeniem.
Czytaj więcej na: sztum.naszemiasto.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?