Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W sopockiej Papryce wystąpił Owen Pallett

Tomasz Rozwadowski
Owen Pallett dał w sopockiej Papryce koncert na miarę najlepszych klubów świata
Owen Pallett dał w sopockiej Papryce koncert na miarę najlepszych klubów świata Tomasz Bołt
Są koncerty, na których było bardzo niewielu słuchaczy, ale są za to pamiętane przez długie lata. Jestem przekonany, że takim legendarnym wieczorem będzie koncert gwiazdy współczesnej alternatywy muzycznej, Kanadyjczyka Owena Palletta, który zagrał w Wielką Sobotę w klubie Papryka w Sopocie.

W teorii ten koncert był skazany na sukces. Pallett jest artystą znanym w Polsce, niespełna przed dwoma laty, występując jeszcze pod pseudonimem Final Fantasy, zrobił furorę na OFF Festivalu w Mysłowicach. Później na początku ubiegłego roku, już pod własnym imieniem i nazwiskiem, wydał płytę "Heartland", zaliczaną przez fanów i krytykę muzyczną do najlepszych albumów 2010 r. Łączy on siłę muzycznej wizji z pięknymi, balansującymi na granicy przebojowości melodiami. Po takich sukcesach wydawał się niezwykle tęsknie oczekiwany przez polską publiczność, więc informacja o jedynym koncercie w Polsce, w Gdańsku, odbiła się szerokim echem w internecie.

Tak, to nie pomyłka, koncert miał początkowo odbyć się w Gdańsku, w pojemnym, choć niecieszącym się najlepszą opinią z racji warunków akustycznych, Centrum Stocznia Gdańska. Już na początku ubiegłego tygodnia okazało się jednak, że cały ten sieciowy szum jest tylko szumem, a sprzedaż biletów jest dramatycznie słaba. Z tego właśnie powodu organizatorzy podjęli decyzję o przeniesieniu imprezy do Papryki w Sopocie, niewielkiego klubu cieszącego się dużą sympatią fanów muzycznej alternatywy.

Przed Pallettem wystąpił jeszcze Touchy Mob, czyli berliński, a od pewnego czasu coraz silniej związany z trójmiejską sceną muzyczną wokalista, multinstrumentalista i autor piosenek Ludwig Plath. Oszczędny od strony aranżacyjnej, za to aż kipiący od emocji i znakomicie wykonany krótki recital doskonale wprowadzał w nastrój części późniejszej.

Jeśli chodzi o główną część wieczoru, to akcja ratunkowa poskutkowała, ale nie do końca - biletów sprzedano niewiele ponad pięćdziesiąt, do tego doszło jeszcze kilkudziesięciu bywalców, trochę muzyków i dziennikarzy. Wszyscy pomieścili się bez ścisku w sali koncertowej, czyli byłym salonie zabytkowej nadmorskiej willi, w której mieści się klub. Dzięki szczupłości miejsca i zgromadzenia Pallett pojawił się w sztafażu odmiennym od zwykle stosowanego przez siebie na koncertach, gdy występuje z muzykami i korzysta z bogatej oprawy wizualnej. W

ystąpił całkowicie solo, śpiewając, grając na skrzypcach oraz instrumentach elektronicznych. Dzięki drastycznemu ograniczeniu środków wyrazu i bardzo bliskiemu kontaktowi z publicznością - praktycznie pośród niej - miał do dyspozycji tylko swój kunszt jako śpiewaka i skrzypka, siłę wyrazu swoich kompozycji, ich zdumiewające teksty oraz własną charyzmę i wdzięk. Od połowy trwania występu kolejne utwory były wybierane przez słuchaczy i dzięki temu wieczór stał się już całkowicie niepowtarzalny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki