To drugi najgorszy start Kociewskich Diabłów w historii. W sezonie 2007/08 pod wodzą Jerzego Chudeusza SKS przegrał siedem z ośmiu pierwszych spotkań. Tyle tylko, że starogardzianie niewiele ustępowali rywalom, większość meczów przegrywając minimalnie.
W obecnych rozgrywkach podopieczni Zorana Sretenovicia ani nie wygrywają, ani też nie walczą. Przeciwnicy zdają się być lepsi o klasę, a niekiedy nawet o kilka. Potwierdzają to choćby ostatnie dwa wyjazdowe starcia z Anwilem Włocławek i Treflem. Obie drużyny bez najmniejszych problemów odskoczyły i przypieczętowały triumf.
Polpharma tylko momentami gra na dobrym poziomie, adekwatnym do jej możliwości, po czym wraca do kiepskiej gry. Dlaczego?
- To bierze się przede wszystkim z mocniejszego zespołu. Gramy przez jakiś moment dobrze, ale potem schodzi pierwsza piątka, bo zawodnicy są zmęczeni. I wtedy to wygląda już gorzej - powiedział trener Zoran Sretenović.
W zespole ze stolicy Kociewia szwankuje nie tylko obrona (w ostatnim spotkaniu Trefl rzucił aż 106 punktów!), ale i atak, mimo że zawodników o inklinacjach ofensywnych nie brakuje.
- Niestety, widać, że to są nasze problemy. Nie możemy pozwalać na tak wiele głupich strat. Tym bardziej z takimi przeciwnikami - twierdzi serbski szkoleniowiec.
Sytuację starogardzian pogarsza falstart, czyli trzy porażki z przeciętnymi rywalami (AZS Koszalin, Siarka Jezioro Tarnobrzeg i AZS Politechnika Warszawska) oraz napięty harmonogram rozgrywek, w którym nie ma wiele czasu na treningi i korekty.
- Rzeczywiście, mamy spore straty. Szukamy teraz swojej szansy, ale niestety, mamy teraz mecze na wyjeździe z mocnymi rywalami, gdzie widać różnicę - dodał Sretenović.
Niedzielne derby dla gości mają też wymiar finansowy. Bo po trzech porażkach władze klubu zdecydowały o karze pieniężnej dla całej drużyny, która zostanie cofnięta w przypadku wygrania trzech z pięciu następnych meczów. Dotąd Farmaceuci wygrali jedno z trzech spotkań, więc w najbliższych dwóch starciach muszą być bezbłędni.
W lepszych nastrojach, po ostatnich trudnych spotkaniach, są słupszczanie. Enerdze Czarnym wprawdzie wciąż daleko do optymalnej dyspozycji, ale po czterech rozegranych meczach mają bilans 3-1.
Ostatnio gracze Dainiusa Adomaitisa szczęśliwie wyrwali wygraną z rąk Trefla Sopot w ostatniej sekundzie po celnym rzucie z półdystansu Krzysztofa Roszyka, chociaż wcześniej ani razu nie wyszli na prowadzenie.
Brązowi medaliści w derbach nie zachwycili, a w pierwszej połowie nawet rozczarowali. Po przerwie jednak pokazali, że mają spore możliwości, że potrafią walczyć.
- Nie jesteśmy jeszcze drużyną, którą możemy być. Widać, że nie klei nam się gra w ataku, a w obronie popełniamy błędy. Jesteśmy teraz w okresie poszukiwania swojego stylu gry i formy, ale bardzo cieszymy się z tego, że nawet w takim momencie wygrywamy spotkania - powiedział na oficjalnej stronie klubu Mantas Cesnauskis, kapitan słupskiego teamu.
Nie da się ukryć, że na tę chwilę drużyny dzieli niemal przepaść. W Enerdze Czarnych panuje lepsza atmosfera, drużyna ma większy potencjał. W dodatku jest lepiej zorganizowana i nie popełnia tylu prostych błędów.
- Będziemy chcieli wygrać obroną. Jeszcze nie wiem, czy postawimy na wykorzystanie naszej przewagi podkoszowej, ale na pewno musimy popracować nad lepszą współpracą niskich graczy z wysokimi - dodał Cesnauskis.
Początek meczu w niedzielę o godz. 18. Transmisja w PLK TV na stronie plk.pl.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?