"Dramat", "przegraliśmy po frajersku", "jesteśmy źli" - oto najłagodniejsze z komentarzy graczy obu stron po ostatniej kolejce Tauron Basket Ligi. Sopocki Trefl grał w Słupsku z Energą Czarnymi. Niemal przez cały mecz był drużyną lepszą i kontrolował boiskowe wydarzenia. Tyle tylko, że w ostatniej minucie pozwolił gospodarzom na szaloną, lecz skuteczną pogoń, którą skończył szczęśliwym rzutem równo z ostatnią syreną Krzysztof Roszyk. Słupszczanie wygrali 73:72, a gracze trenera Karlisa Muiznieksa przeżyli gorzkie deja vu - tydzień wcześniej ponieśli niemal identyczną porażkę we Włocławku w starciu z Anwilem. W ten sposób zamiast bilansu 4-0, mają na koncie dwa zwycięstwa i tyleż porażek.
- Każdy chce wygrywać swoje mecze, w szczególności z tak mocnymi przeciwnikami jak zespoły z Włocławka i Słupska. Zdarzają się jednak także porażki, a nam one muszą pozwolić stać się mocniejszym zespołem. Jeśli chcemy osiągnąć nasze cele w tym sezonie i zdobyć jakieś trofea, musimy wynieść odpowiednią naukę z takich spotkań - skonstatował w wywiadzie dla oficjalnego serwisu TBL nietracący spokoju łotewski szkoleniowiec Trefla.
Jeszcze gorsze nastroje panują w Polpharmie. Starogardzianie mocno zaskoczyli koszykarską Polskę, wygrywając z Asseco Prokomem Gdynia mecz o Superpuchar, jednak po tym triumfie nie mogą odnaleźć formy. W dotychczasowych pięciu występach ligowych udało się im wygrać tylko raz - z beniaminkiem z Łodzi. W ostatni weekend zespół trenera Zorana Sretenovicia gładko uległ Anwilowi 67:83, prezentując się momentami wręcz tragicznie.
- Anwil grał sobie jak na treningu i nie potrafię wytłumaczyć tego, co się stało, że tak fatalnie się prezentowaliśmy. Brakuje nam zrozumienia i zgrania. Przede wszystkim każdy musi zrozumieć, jaką rolę pełni na parkiecie i wtedy powinno być dobrze - ocenia Grzegorz Arabas.
Największym problemem Polpharmy jest pozycja rozgrywającego, na której występują rozczarowujący ostatnio Tomasz Śnieg i typowy strzelec, Tony Weeden. Przymierzany wcześniej do roli podstawowego playmakera Ivan Koljević jest już poza zespołem. Działacze ze stolicy Kociewia myślą też o sprowadzeniu nowego środkowego. Mało prawdopodobne jednak, by transfery zostały sfinalizowane przed derbami.
Pewnym ułatwieniem dla Kociewskich Diabłów powinna być nieobecność w sopockim składzie lidera i kapitana Trefla. Filip Dylewicz - bo o nim mowa - nie wystąpił już w Słupsku, z powodu kontuzji kolana.
- Mam pękniętą łękotkę w prawym kolanie, teraz czeka mnie zabieg artroskopii i mam nadzieję, że może za cztery tygodnie uda mi się wrócić do gry. Szczerze mówiąc, nie wiem, kiedy nabawiłem się tego urazu, około półtora miesiąca temu zacząłem odczuwać ból w kolanie, który narastał, no i w ostatniej kolejce już uniemożliwił mi grę - tłumaczy popularny "Dylu".
Wobec braku Filipa Dylewicza w ekipie sopockiego Trefla szansę gry w pierwszej piątce otrzyma ponownie Amerykanin Chris Burgess.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?