MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W gdańskiej Matarni wybuchła butla z gazem produkcji NRD?

Tomasz Słomczyński
G. Mehring
3 ofiary śmiertelne i 1 osoba, która wciąż boryka się z poważnymi problemami zdrowotnymi - taki jest bilans wybuchu butli z gazem u jubilera na gdańskiej Matarni w grudniu ubiegłego roku. W tej sprawie śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa Gdańsk Oliwa. Wszystko wskazuje na to, że niedługo się ono zakończy. Tymczasem poważne wątpliwości budzi stan techniczny dostarczonych do jubilera butli z gazem.

Tragiczne w skutkach wydarzenie miało miejsce 4 grudnia ub.r., w piątek o godz. 11.56 w hali produkcyjnej firmy jubilerskiej "Dejwis". W niewielkim pomieszczeniu, wydzielonym przeszklonymi ścianami ze znacznie większej hali, znajdowała się butla z gazem propan - butan. Ważyła 6 kilogramów, nie różniła się od takich, których używa się w niektórych domowych kuchniach.

W pomieszczeniu nagle zrobiło się biało, jakby powstała tam bardzo gęsta mgła. Pracownik, który tam przebywał, wybiegł na teren hali. Wówczas gaz rozprzestrzenił się - doszło do zapłonu. W wyniku eksplozji został zerwany dach budynku.

Z początku nic nie wskazywało na to, że obrażenia są poważne. Jednak w ciągu następnych godzin trzy osoby znalazły się w specjalistycznych szpitalach - w Siemianowicach Śląskich, Gryficach i w Łęcznej pod Lublinem. Miały poparzone drogi oddechowe. Ostatnia z nich zmarła na początku maja tego roku.

Prokuratura wszczęła śledztwo. Zabezpieczono butle. Wkrótce trafiły one do biegłych z poznańskiego Urzędu Dozoru Technicznego.

- Opinia, jaką uzyskaliśmy, jest niejednoznaczna. Biegli stwierdzili rozszczelnienie butli poprzez pęknięcie na spawie. Oprócz tego stwierdzili rozdęcie butli - poinformował prokurator Cezary Szostak.

Zdaniem śledczego rozdęcie może oznaczać, że butla była przeładowana, czyli - zbyt dużo gazu do niej wtłoczono i w związku z tym zbyt duże ciśnienie było wewnątrz niej. Czy tak było w rzeczywistości?

- Zwróciliśmy się ponownie do biegłych z Poznania, żeby wyjaśnili, czy stwierdzone rozdęcie butli miało miejsce tuż przed wypadkiem, czy też wcześniej, przed laty - tłumaczy prokurator.
A to bardzo możliwe - butla, która wybuchła była produkcji... NRD.

- Miała więc co najmniej 20 lat. Tak stwierdził na miejscu specjalista z Urzędu Dozoru Technicznego - poinformował Mirosław Wiśniewski, szef firmy "Dejwis". - Specjalista powiedział, że butla ta nie była dopuszczona do obrotu w Polsce.

- Specjaliści z Państwowej Inspekcji Pracy uznali, że w zakresie BHP nie było żadnych uchybień ze strony jubilera - usłyszeliśmy w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk Oliwa.

W najbliższych dniach biegli doślą dodatkowe opinie w zakresie stanu technicznego badanej butli. Prokuratura zleci również sekcję zwłok ostatniej zmarłej ofiary wypadku. To będą ostatnie czynności śledczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki