Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Chinach czeka na żeglarzy słaby wiatr i silny prąd

Waldemar Gabis
Przemysław Miarczyński woli, gdy w żagiel silnie dmucha
Przemysław Miarczyński woli, gdy w żagiel silnie dmucha Fot. Robert Kwiatek/arch
Silne prądy dochodzące do 35 m/min, wysoka fala, słaby wiatr, no i mgła często ograniczająca widoczność nawet do 50 metrów. Wcześniej był też problem z algami, ale tabuny Chińczyków zdołały je usunąć.

Taki jest akwen w Quindao, leżący około 500 km od Pekinu, gdzie za kilka tygodni najlepsi żeglarze rywalizować będą o olimpijskie medale.

Zbliżone warunki polscy specjaliści od windsurfingu znaleźli w Gdańsku. Prądy są na Wiśle, Słaby wiatr i wysoka fala w Górkach Zachodnich, gdzie mieści się żeglarska baza miejscowej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu. Nie ma tylko mgły.

- Pływanie w takich warunkach całkiem fajnie wychodzi - Przemysław Miarczyński, nasz kandydat do medalu w klasie RS:X, szczególnie chwali prądy na Wiśle.

Gdyby brać pod uwagę klasyfikację Międzynarodowej Federacji Żeglarskiej to "Pont" powinien w Pekinie zdobyć złoty medal a Zofia Klepacka, aktualna mistrzyni świata, srebro. Jednak oficjalne klasyfikacje to jedno, a konkretne regaty - drugie.

- Nastawiam się na medal. Piąte miejsce mnie nie interesuje (takie zajął cztery lata temu w Atenach - przyp. red.). Czwarte, wiadomo, tuż za podium. Nie pozostaje nic innego, jak stanąć na podium. Na najwyższym? Byłoby pięknie - mówi Miarczyński.

- Taktycznie, jak na swoje 22 lata, to pływam bardzo dobrze - rzuca pewna swego Klepacka. - Złoto w Pekinie? Pewnie, że tak. Zresztą nie znam sportowca, który nie chciałby zdobyć złotego medalu - dodaje Zosia, która w olimpijskim debiucie w 2004 roku była na 12. miejscu.

Akwen w Quindao na pierwszy rzut oka nie sprzyja cięższemu Miarczyńskiemu, który zdecydowanie lepiej czuje się przy silnym wietrze. A tam w Chinach wieje słabiej.
- Rzeczywiście przeważają wiatry słabe, aczkolwiek przychodzi moment, że przez pięć dni wieje silniejszy wiatr.

- Tak naprawdę to nieprzewidywalny akwen. Jak przejdzie gdzieś w pobliżu tajfun, co zdarza się od czasu do czasu, to przez dwa tygodnie może nieźle powiać. Tak zresztą było w Seulu w 1988 roku i spora część żeglarzy była bardzo zdziwiona - przypomina Piotr Myszka, wicemistrz Europy w klasie RS:X, który przed rokiem startował w Quindao podczas regat preolimpijskich.

- Ważne będzie przygotowanie kondycyjnie, bo może się okazać, że wyścig będzie trwał 40 minut i cały czas trzeba będzie pompować (przy słabym wietrze zawodnicy poruszają żaglem, by uzyskać lepszą prędkość ślizgu - przyp. red.) - tłumaczy Paweł Kowalski, trener kadry "deskarzy".

Dlatego dwójka naszych olimpijczyków ma dodatkowe zajęcia. Przemek głównie jeździ na rowerze i biega. Zosia biega i pływa (we wczesnej młodości zajmowała się pływaniem). Mają też spotkania z fizjologiem. W czerwcu tego roku oboje byli w Quindao.

Klepacka trenowała wspólne z jedną z najwybitniejszych "deskarek" świata, 38-letnią dziś Włoszką Alessandrą Sensini, i w większości przypadków finiszowała przed nią. Miarczyński nie miał tyle szczęścia, bo jego najgroźniejsi rywale woleli ćwiczyć we własnym gronie.

W tym tygodniu przygotowania zostaną zakończone. Klepacka i Miarczyński w Gdańsku ścigali się ze sparingpartnerami. - Piotrek Myszka, Łukasz Grodzicki i kilku młodych cały czas mnie naciskają. I o to chodzi - mówi Miarczyński.
- Dawałem z siebie wszystko, Przemek nie zawsze wygrywał. On jednak ma sporo dodatkowych zajęć a ja w tym czasie odpoczywałem - zdradza Myszka.

Przerwę w treningach miała Klepacka. Jeszcze podczas ostatniego pobytu w Chinach zaczęła mieć problemy z zatokami. Skończyło się na antybiotykach. Przez tydzień zawodniczka z trenerem pracowali nad formą z Pucku (Miarczyński ciągle w Gdańsku).
- Stamtąd mieliśmy blisko do Cetniewa, gdzie Zosia przechodziła rehabilitację po chorobie: zabiegi odnowy, jakieś lampy na chore zatoki - tłumaczy Kowalski.

Czy trener nie boi się, że w chiński klimat może spowodować nawrót choroby? Zresztą rok temu w sierpniu Łukasz Grodzicki, młodzieżowy mistrz świata i aktualny sparingpartner Miarczyńskiego, był w Quindao rok temu, miał startować w regatach preolimpijskich, ale się rozchorował. Awaryjnie zastąpił go Myszka.

- Dlatego oboje nasi liderzy są zabezpieczeni w środki farmakologiczne zwiększające odporność. No i do ewentualnego startu w Chinach przygotowywani są dublerzy: Piotr Myszka i Małgorzata Białecka - tłumaczy Kowalski. - Zresztą do takiej sytuacji doszło już w 1996 roku kiedy Mirosław Małek w ostatniej chwili zastąpił Pawła Gardasiewicza. Od tego czasu zawsze mamy zawodnika rezerwowego.

W piątek przysięga olimpijska w Warszawie, 26 lipca do Pekinu wylatują Klepacka i trener Kowalski, 1 sierpnia leci Miarczyński. - Zosia dłużej się aklimatyzuje, ale lepiej znosi dłuższe pobyty poza domem. Przemek z kolei lepiej się aklimatyzuje, ale jest domatorem i woli trochę dłużej posiedzieć z najbliższymi - wyjaśnia Kowalski.

Pierwszy start w klasie RS:X zaplanowano na 11 sierpnia. Wyścigów będzie 11, z czego ten ostatni jest tzw. medalowym, w którym punkty liczą się podwójnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki