Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uciekające punkty, czyli Arka nadal bez wygranej i bez porażki

Janusz Woźniak
Marcin Radzewicz (z prawej) na razie nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Czekamy na jego lepsze występy
Marcin Radzewicz (z prawej) na razie nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Czekamy na jego lepsze występy Tomasz Bołt
Pierwszy remis z Wartą Poznań to nie był zły wynik. Lepiej miało być w drugiej kolejce, kiedy nad morze przyjechał Piast Gliwice. Niestety, to były tylko pobożne życzenia. Arka ponownie nie potrafiła wygrać. Zremisowała 2:2. Z sześciu punktów do zdobycia na własnym boisku gdyńscy piłkarze musieli się zadowolić dwoma. Zatem bilans na dziś to minus cztery punkty. Apel trenera Petra Nemca o cierpliwość w ocenach drużyny jest ciągle aktualny. Arka jeszcze nie wygrała - mogą powiedzieć pesymiści, ale też jeszcze nie przegrała - odpowiedzą optymiści, jeżeli tacy się znajdą.

W piątkowy wieczór Arka zaczęła mecz z Piotrem Kasperkiewiczem w linii pomocy, a kapitan drużyny Michał Płotka nie załapał się nawet od meczowej "18", oddelegowany do towarzyskiej gry w zespole rezerw. Kibice dopingowali żółto-niebieskich, licząc na emocje i piłki w siatce gliwickiego Piasta. Po kilku minutach meczu goście zaczęli grać coraz składniej, a ich wizyty w pobliżu pola karnego Arki wyraźnie stanowiły zaskoczenie dla obrońców gospodarzy. W 16 minucie Sławomir Mazurkiewicz był tak zaskoczony, że kopnął piłkę do własnej bramki. Samobój i 0:1 w Gdyni. Niestety, to nie był koniec nieszczęść i gapiostwa obrońców Arki. Gliwiczanie szybko się zorientowali, że na przedpole Arki najłatwiej się dostać lewą stroną boiska i właśnie taka akcja przyniosła im w 23 minucie powodzenie. Nagranie z tej akcji polecam pokazywać podopiecznym Nemca aż do znudzenia - bo gra w linii nie oznacza wcale stania w jednym miejscu, bez zwracania uwagi na ustawienie piłkarzy przeciwnika pod bramką. A Wojciech Kędziora miał tyle miejsca i czasu, że strzelając z kilku metrów do siatki, nie mógł nie trafić. 0:2 to był już rezultat, który kompromitował Arkę.

- Nie ma co ukrywać, że pierwsze pół godziny tego meczu praktycznie przespaliśmy - przyznał po jego zakończeniu Damian Krajanowski.

Bardziej szczery i jednocześnie dosadny w ocenie był środkowy obrońca Krzysztof Łągiewka:

- Dawno tak słabego meczu nie zagrałem. Nie minęło pół godziny, a dostaliśmy dwa razy "po twarzy" i nie bardzo wiedzieliśmy, co się z nami dzieje.

A mogło być jeszcze gorzej, gdyby w 37 minucie Marcin Juszczyk nie wygrał pojedynku sam na sam z Tomaszem Podgórskim albo gdyby ten drugi, zamiast strzelać, podał piłkę do stojącego samotnie pod pustą bramką Arki Kędziory. Przegrywając trzema golami, gospodarze już by się zapewne w tym meczu nie podnieśli. Na szczęście scenariusz gry do przerwy ułożył się po ich myśli. Tuż przed końcem pierwszej połowy gry Janusz Surdykowski zdobył strzałem głową kontaktowego gola i końcowy wynik meczu ciągle był sprawą otwartą.

W przerwie trener Nemec pozostawił w szatni zagubionego w środkowej linii Piotra Kuklisa i wprowadził na boisko Pawła Czoskę. Pół godziny na zaprezentowanie swoich umiejętności otrzymał też Mirko Ivanovski i ofensywne akcje gospodarzy nabrały większego rozmachu. Już minutę po wejściu na boisko Ivanovski wywalczył rzut karny, a Ensar Arivofić zamienił strzał z 11 metrów na wyrównującego gola. Obie drużyny miały prawie 30 minut na zdobycie zwycięskiej bramki. I trzeba przyznać, że bliżsi szczęścia byli goście, a dokładniej Adrian Świątek, ale wówczas znowu na wysokości zadania stanął w gdyńskiej bramce Juszczyk, broniąc w efektowny sposób w sytuacji sam na sam z napastnikiem Piasta.

- Chyba powinniśmy się cieszyć z tego remisu - przyznał Marcin Radzewicz, którego w 73 minucie zamienił na boisku Bartłomiej Niedziela, będąc jednocześnie 12 debiutantem w zespole Arki.

Szkoleniowcy powiedzieli

Marcin Brosz, trener Piasta

To był dobry, prowadzony w szybkim tempie mecz, więc kibice powinni być zadowoleni. Emocji nie brakowało, bo przecież wynik ważył się do ostatniego gwizdka sędziego. Z mojego punktu widzenia, mogę żałować, że się on zakończył remisem, bo mieliśmy swoje szanse i okazje, aby wywalczyć w Gdyni komplet punktów. Nie, nie mam pretensji do Tomasza Podgórskiego, który mógł jeszcze przed przerwą zdobyć dla nas trzecią bramkę i wówczas pewnie byśmy wygrali. Generalnie grał bardzo dobrze, ciągnąc zespół w akcjach ofensywnych. Podobnej sytuacji, już po przerwie, nie wykorzystał Adrian Świątek. Taka jest jednak piłka i będziemy walczyć dalej. Mamy nowy zespół, gramy zupełnie inaczej niż w poprzednim sezonie. Jeśli utrzymamy taką grę i dołożymy nie jeden, ale trzy punkty, to wtedy na nasz nowoczesny stadion przyjdzie tyle ludzi ile w Gdyni. Doping dla gospodarzy był wręcz wspaniały i myślę, że to w dużej mierze dzięki kibicom Arka nie przegrała.

Petr Nemec, trener Arki

Pierwsze 20 minut gry w naszym wykonaniu było wręcz koszmarne. Zagraliśmy bardzo słabo, przegrywaliśmy dwoma bramkami i mogę teraz tylko podziękować zawodnikom, także wspierających ich dopingiem kibicom - że po takich dwóch ciosach potrafili się podnieść. Wyszliśmy z tego meczu z twarzą, ale nie będę ukrywał, że z poziomu gry nie mam satysfakcji. W przerwie chciałem wprowadzić Mirko Ivanovskiego, ale musiałem zareagować na sytuację w środku boiska, gdzie wyglądało to bardzo słabo. Wszedł Paweł Czoska i pokazał, że potrafi dobrze zagrać. To dla mnie jako trenera korzyść z tego meczu. Po raz drugi dobrą zmianę dał też Ivanovski. Mamy dużo do analizy po tym meczu, bo obrona jako linia, włącznie z Krajanowskim, który zawsze daje z siebie wszystko, nie grała tak, jak ja tego oczekuję. Jest gotowy do gry Siebert, wrócił już Jarun z kadry i na pewno będziemy nad obroną pracowali, być może będziemy też szukać innego rozwiązania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki